Reklama

Cezary Pazura: Mam jeszcze tyle do powiedzenia

Najnowszy film aktora to "E=mc2" Olafa Lubaszenki. Z tej okazji Magdalena Voigt rozmawiała z Cezarym Pazurą o gangsterze-filozofie, wpływie starożytnych Greków na telewizje kablową, Romanie Wilhelmim, Adamie Małyszu i technicznych kłopotach związanych z powstaniem jego autobiografii.

Na ekrany kin wchodzi właśnie najnowszy obraz Olafa Lubaszenko "E=mc2". Gra pan w nim gangstera Ramzesa, który nieoczekiwanie postanawia zostać doktorem filozofii. Skąd nagle u gangstera taki pociąg do wiedzy, dlaczego Ramzes chce poszerzyć horyzonty?

- Dlaczego nie? Takie jest założenie scenariusza, żeby było ciekawiej. Gdybyśmy mówili o człowieku "normalnym", który z magistra zamierza stać się doktorem i poświęca temu życie, wolny czas, ma taką pasję, to byłoby to typowe. My pokazaliśmy coś zupełnie innego. Takie nowatorskie podejście daje więcej możliwości. Także przyjrzenia się ludzkiej kondycji. Okazuje się, że wiedza, filozofia, tajemnica naszej egzystencji, zawsze będą nas ciekawić. Myślę, że każdy, gdy położy się i popatrzy w gwiazdy, zadaje sobie pytanie: "Skąd przyszliśmy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy?". A że pyta o to gangster? To tylko po to, żeby było barwniej, zabawniej, ciekawiej, oryginalniej.

Reklama

więcej >>

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: film | cezary

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy