Dorota Szelągowska: Nikt mi niczego nie załatwił

Wychowywałam się w domu, gdzie nie było pieniędzy, a ja lubiłam mieć ładnie. Musiałam więc kombinować. Nie miałam tapety, więc tapetowałam papierem do pakowania. Dziennikarka i dekoratorka wnętrz Dorota Szelągowska w rozmowie o największych grzechach Polaków w urządzaniu mieszkań, tańczeniu na środku salonu i kreatywności z musu.

Dorota świetnie odnajduje się w roli prowadzącej program
Dorota świetnie odnajduje się w roli prowadzącej programMWMedia

EksMagazyn: Zaczynałaś swoją przygodę z telewizją dosyć wcześnie. Pamiętam cię z "Roweru Błażeja".

Dorota Szelągowska: - To było już 17 lat temu! Pamiętam dokładnie jak poszłam na casting - byłam w czwartej klasie liceum i tak zostałam w telewizji. "Rower" to był niesamowity twór! W grupę bardzo młodych ludzi nagle ktoś zainwestował niesamowite środki, żeby nas nauczyć tej telewizji. Mieliśmy mnóstwo szkoleń z pracy nad ciałem, dykcją, zachowaniem przed kamerą.

- Nam została powierzona antena. Pięć dni w tygodniu po godzinie - my sami robiliśmy ten program. To szkoła, która jest nieoceniona. Do dziś jestem wdzięczna ówczesnemu dyrektorowi TVP - Sławomirowi Zielińskiemu, bo to on dał mi zawód. Większość z osób, z którymi wtedy zaczynałam nadal pracuje w mediach.

Jak reagujesz na stwierdzenia, że dzięki mamie (Katarzyna Grochola- przyp. red) pracujesz w telewizji? 

- Śmieszą stwierdzenia, że to mama mi coś załatwiła. Pracę w mediach ma się poniekąd po znajomościach. Jeśli zaczynamy gdzieś pracować, poznajemy ludzi, którzy pamiętają cię z innej pracy i mogą cię polecić. To bardziej na tym polega! Nikt jeszcze niczego mi nie załatwił, ale w sumie, to bardzo bym chciała! To musi być przyjemne. Cieszę się, że moja mama jest dobrą pisarką i wydaje książki, ale jeszcze nic mi nie załatwiała. Czekam na ten moment - mamo! (śmiech).

Potrafisz zrobić coś z niczego. Gdybym ci wręczył butelkę, karton, klej, nożyczki i sznurek - co byś z tego wyczarowała?

- Ojej! To jest bardzo dużo możliwości. Po pierwsze możesz zrobić fajną lampę. Butelkę można obwiązać sznurkiem i zrobić świecznik. Można zrobić gazetownik. Z tylu rzeczy można zrobić naprawdę wiele.

Skąd u ciebie ta kreatywność?

- Z musu! Wychowywałam się w domu, gdzie nie było pieniędzy, a ja lubiłam mieć ładnie. Musiałam więc kombinować. Nie miałam tapety, więc tapetowałam papierem do pakowania. Szyłam sobie ciuchy, przemalowywałam stare meble. Nie miałam innych możliwości, więc sama działałam.

Na antenie TVN Style już drugi sezon możemy oglądać program "Dorota was urządzi", spodziewałaś się takiego sukcesu?

- Nie sądziłam, że dam radę! Myślałam, że przy pierwszych odcinkach odpadnę. Okazuje się, że jednak się da i że się podoba. A ja się bardzo cieszę z tego powodu, bo robię to, co kocham. Łączę swoje dwa zawody: dziennikarstwo i urządzanie wnętrz.

Czy masz kontakt z rodzinami, którym odmieniłaś wnętrza?

- Tak, oni często piszą do mnie, że ich zainspirowałam i zmieniają kolejne pomieszczenia w swoich mieszkaniach. Od wielu rodzin dostaję zdjęcia. Często mnie podpytują, co bym zrobiła, gdzie przesunęła np. szafkę. Bardzo mnie cieszy, że mają do mnie takie zaufanie.

Jakie największe błędy przy urządzaniu wnętrz popełniają Polacy?

- Po pierwsze - nie mają odwagi. Po drugie - uważają, że coś jest jeszcze dobre, a nie jest. Inna sprawa, że popełniamy taki grzech, że zmuszamy się do brzydoty. Cenimy wygodę i musimy mieć mnóstwo miejsca do przechowywania. Jesteśmy też chomikami i gromadzimy masę zbędnych rzeczy. Kochamy mieć przestrzeń - ustawiamy wszystkie meble wokół ścian. Ja zawsze pytam - czy wy na środku tańczycie, że potrzebujecie miejsce? Rozumiem, że gdy rodzina ma dwójkę małych dzieci, to potrzebuje miejsca, by rozłożyć rzeczy do zabawy. Ale w innym przypadku? Nie! Największy szok, wzbudzałam, gdy pokazałam, że kanapy można ustawić na środku pokoju.

A czy teraz sama często zmieniasz wnętrza, w których mieszkasz?

- Ciągle coś zmieniam. Myślałam, że mi minie, gdy będę prowadziła program i miała możliwość zmieniać wnętrza innym. Ale jednak ciągle mam niedosyt. Mam nadzieję, że już niebawem będę właścicielką mieszkania, którego co prawda jeszcze nie znalazłam. Ale ja afirmuję rzeczywistość! Planuję teraz urządzić je w stylu skandynawskim z żółcią i turkusem.

Rozmawiał: Łukasz Kędzior

Dorota Szelągowska
Dorota SzelągowskaMWMedia
Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas