Elżbieta Dmoch: Miss Polskiej Sceny, której los nie skąpił strat
Oprac.: Gabriela Kurcz
Nazywana była jedną z najzdolniejszych, ale i najpiękniejszych polskich wokalistek. Wielokrotna Miss Obiektywu, obdarzona ogromnym talentem i wrażliwością, mogła być gwiazdą światowego formatu. Los dwukrotnie odebrał jej miłość. Pierwszą stratę przetrwała i pozostała na scenie, z tą drugą nie umiała już sobie poradzić. Wielu mówi, że Elżbieta Dmoch odeszła, bo kochała zbyt mocno.
Elżbieta Dmoch urodziła się 29 września 1951 roku w Warszawie. Miała jedną, starszą siostrę Teresę. Już w dzieciństwie ujawniła swój wokalny talent i zaczęła pobierać lekcje śpiewu. Jednocześnie uczyła się w technikum chemicznym i szkole muzycznej.
Swoje pierwsze wokalne kroki Dmoch stawiała w rockowym zespole Nieznajomi i udzielała się w kabarecie Aknif. Pod koniec lat 60. została członkinią grupy Warszawskie Kuranty, założonej przez Janusza Kruka. Kruk wypatrzył ją ponoć na studniówce na warszawskim Grochowie, gdzie jego zespół przygrywał licealistom do tańca. Przyszła gwiazda miała wtedy zaledwie siedemnaście lat, muzyk był pięć lat starszy i momentalnie stracił dla niej głowę.
W 1971 roku Elżbieta i Janusz stworzyli zespół 2 plus 1, do którego dołączył wkrótce gitarzysta, Andrzej Rybiński. Już latem tego roku grupa zadebiutowała na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, gdzie otrzymała zresztą nagrodę za piosenkę "Nie zmogła go kula".
Krótko po tym debiucie Andrzej Rybiński opuścił zespół, zakładając własną grupę Andrzej i Eliza, a zastąpił go Andrzej Krzysztofik. Już w nowym składzie 2 plus 1 wziął udział w Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, gdzie zaprezentował słuchaczom utwór "Już nie będę taki głupi". Tego samego roku muzycy nagrali swój pierwszy minialbum i ruszyli w trasę koncertową, również za granicę.
Elżbieta Dmoch i 2 plus 1: Sława, deszcz nagród i ślub
Rok 1972 okazał się przełomowy dla zespołu i Elżbiety. 2 plus 1 zdobyło serca fanów utworami "Czerwone słoneczko" i "Chodź, pomaluj mój świat". Na debiutanckiej płycie długogrającej pojawiły się też takie piosenki jak "Wstawaj, szkoda dnia" i "Hej, dogonię lato". Album sprzedał się w wysokim nakładzie i otrzymał złoto, a na zespół spadł grad nagród. Jego liderzy, Elżbieta i Janusz postanowili to uczcić... biorąc ślub.
Kariera 2 plus 1 rozwijała się w imponującym tempie, małżonkowie nie spoczęli na laurach i jeszcze w tym samym roku zespół nagrał kilka nowych piosenek i zrealizował półgodzinny film muzyczny, promujący album "Nowy wspaniały świat", którego premiera odbyła się 1 maja 1974 roku w TVP. Wiosną tego roku muzycy odwiedzili Stany Zjednoczone oraz Kanadę i zagrali koncerty w takich krajach jak Szkocja, Francja, Niemcy Zachodnie czy Szwajcaria. Zespół wywalczył też trzecie miejsce na festiwalu w Sopocie, a Elżbieta Dmoch - nagrodę fotoreporterów, czyli tytuł Miss Obiektywu, którą otrzymała zresztą także dwa lata później na festiwalu w Opolu. Brytyjski magazyn muzyczny "Music Week" nazwał 2 plus 1 gwiazdą roku, a nowy album "Wyspa dzieci" okazał się kolejnym, spektakularnym sukcesem.
Zespół 2 plus 1 poszedł za ciosem i zaczął nagrywać kolejne krążki oraz single przeznaczone na rynek niemiecki. W 1977 roku zaprezentował też fanom utwór "Windą do nieba", który miał się stać największym hitem zespołu. W 1980 roku ukazał się album "Easy come, easy go" nagrany z niemieckimi producentami i amerykańskimi muzykami. Okazał się on sporym sukcesem i szybko osiągnął złoto. Rok później polska publiczność oszalała natomiast za hitem "Iść w stronę słońca".
2 plus 1 cieszyło się coraz większą popularnością na arenie międzynarodowej. Zespół nagrał kolejny anglojęzyczny album "Warsaw nigths" i miał ruszyć w wielką trasę koncertową. Plany te pokrzyżował jednak wybuch stanu wojennego w kraju.
Muzycy 2 plus 1 zostali więc w Polsce i nawiązali współpracę z Andrzejem Mogielnickim. W 1982 roku ukazał się nowy album z zaskakującymi utworami "Kalkuta nocą" oraz "Obłędu chcę". Utrzymane one były w klimacie nowej fali i były zapowiedzią zupełnie nowego kierunku, w którym chciał pójść zespół. Nowy materiał zachwycił zarówno krytyków jak i publiczność, szczególnie tą młodszą, entuzjastycznie reagującą na wszystkie próby wyjścia poza ramy. Wkrótce zespół wydał kolejny album "Bez limitu", na którym znalazły się utwory będące połączeniem rocka i synth popu. To z tego albumu pochodzi przejmujące "Requiem dla samej siebie", emocjonalnie wykrzyczane przez Elżbietę i do dziś uznawane przez wielu fanów za jej najwybitniejsze wokalnie dzieło. Ogromnym sukcesem okazała się też piosenka "Wielki, mały człowiek", będąca zapowiedzią kolejnego krążka.
W 1989 roku ukazał się ostatni album zespołu, "Antidotum". Rok później grupa ruszyła w trasę po Stanach Zjednoczonych. Trasę, po której nic już nie było takie samo.
Wielka miłość, bolesne rozstanie
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Janusz Kruk zakochał się w Elżbiecie Dmoch tak bardzo, że nie zawahał się rzucić dla niej żony i dzieci. Po ślubie para zamieszkała razem - wspólnie tworzyli piosenki, koncertowali, bywali. Po pierwszych wielkich sukcesach 2 plus 1 Janusz mocno wsiąkł w rozrywkowe życie śmietanki towarzyskiej - tajemnicą poliszynela był fakt, że prowadził się rock'n'rollowo, a drzwi do domu muzyka i jego żony były zawsze otwarte.
Podczas trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych w 1990 roku Janusz niespodziewanie zasłabł, a przeprowadzone badania wykazały bardzo poważne problemy z sercem. To był dla niego impuls, by opuścić zespół, ale niespodziewanie zostawił także Elę...
Janusz Kruk ożenił się po raz trzeci, ale pozostał z byłą żoną w bardzo przyjacielskich stosunkach. Duet pojawiał się jeszcze od czasu do czasu razem na scenie aż w 1992 roku Janusz zmarł na zawał serca i tym razem naprawdę zostawił Elżbietę.
- Był dla niej wszystkim. To była jej jedyna miłość, jedyny człowiek w jej życiu. Gdy odszedł, zaczęła chorować - opowiadała Barbara Sawicka, znajoma artystki.
Istotnie, śmierć byłego męża i przyjaciela była dla wokalistki ogromnym ciosem. Gwiazda zaszyła się w domu i przez wiele miesięcy nie pozwalała nikomu zbliżyć się do siebie. Pojawiały się głosy, że jest źle, że Elżbieta przestała o siebie dbać, a z domu wychodziła już tylko w sytuacji najwyższej konieczności.
- Nigdy nie płaciła składek na ZUS. Nie przyjmowała też pieniędzy zebranych przez przyjaciół. Mieszkała sama w M-3, które musiała opuścić z powodu zaległości czynszowych – opowiadała Maria Szabłowska, dziennikarka Polskiego Radia.
Przyjaciele i współpracownicy robili wszystko, by przekonać Elę do powrotu na scenę. Bezskutecznie. Udało się dopiero Szabłowskiej, która pomogła zorganizować koncert wokalistki. Elżbieta pojawiła się również w programie Szabłowskiej i Krzysztofa Szewczyka "Dozwolone od lat 40", a ciepłe przyjęcie przez słuchaczy sprawiło jej ogromną radość. Szabłowska spytała wtedy wokalistkę czy żałuje, że nie została wielką światową gwiazdą, bo przecież wiele wskazywało na to, że odniesie międzynarodowy sukces.
- Zawsze chyba każdy by żałował - odpowiedziała ze śmiechem, dodając, że faktycznie ocierali się o wielką, światową karierę.
Gdy wszyscy odetchnęli z ulgą, Elżbieta nagle zniknęła. Przestała odbierać telefony od przyjaciół i współpracowników, sprzedała warszawskie mieszkanie na Saskiej Kępie i kupiła dom na wsi pod Warszawą.
Elżbieta Dmoch: Gdzie jest dziś?
Na przełomie 1998 i 1999 roku Elżbieta Dmoch wzięła udział w reaktywacji 2 plus 1. W 2002 roku wykonała swoje największe przeboje w towarzystwie młodych muzyków zespołu PopArt. Kilka lat temu w rozmowie z Faktem powiedziała jednak, że nie wróci już na scenę.
- Czasem spotykam się z fanami i wiem, żeby tego chcieli. Ale nie ma o tym mowy. Nigdy nie wrócę do śpiewania. To zamknięty rozdział. Straciłam miłość do muzyki i ludziom nic do tego. Jest dobrze, jak jest. Nie lubię się użalać - powiedziała.
W 2008 i 2013 roku Elżbieta Dmoch wzięła udział w zamkniętych spotkaniach fanów 2 plus 1 w Warszawie. Dziś nie widuje już swoich wielbicieli, ale wciąż o nich pamięta! Jedna z najzdolniejszych polskich wokalistek w historii wciąż regularnie pozdrawia fanów poprzez stronę na Facebooku "Fani zespołu 2 plus 1". Dmoch nie tylko składa im świąteczne życzenia, ale dziękuje za wsparcie i pielęgnowanie pamięci o zespole, który miał szansę na światową karierę, a swoją twórczością mocno wyprzedził epokę, w której przyszło mu tworzyć.
W 2022 roku wokalistka zaskoczyła wielbicieli, przekazując przez administratorów strony nagranie, na którym recytuje wierszyk dla swoich fanów:
- Drodzy fani, tak mi miło, że trzymacie mnie w pamięci. Śpiewać dawno zapomniałam, chociaż czasem to mnie chęci. Więc parę nut i ciepłe słowa wszystkim fanom sercem nucę. Bo tak miło, że po latach jeszcze o mnie pamiętacie. Wiem o wszystkim, co piszecie, w komentarzach w internecie. Miłe słowa od was dla mnie. Wielkie dzięki i wzajemnie! - powiedziała radosnym głosem.
Ci, którzy dobrze znają Elżbietę, jej wrażliwość i ból, z którym żyje od wielu lat, wiedzą, że nie wróci już na scenę.
"Za oknami wciąż na pozór ten sam świat
I tylko mnie troszeczkę mniej
Coś odeszło, coś, co waży mniej niż gram
A jednak się nie stało lżej"
- śpiewała w wybitnym "Requiem dla samej siebie", jakby przeczuwając swój los.