Grażyna Szapołowska: Wenus w futrze soboli
Uroda i talent pomagały jej zdobywać partnerów, ale nie była stała w uczuciach. Dopiero ostatnia, dojrzała miłość, okazała się trwała.
O pięknym ciele Grażyny Szapołowskiej marzyło wielu mężczyzn w PRL-u. Erotyczna, tajemnicza, pięknie się ruszała - nie tylko przed kamerą. Uchodziła za najbardziej kobiecą z polskich aktorek. Już w szkole teatralnej nie mogła opędzić się od mężczyzn. Mogła wybierać i wkrótce została żoną starszego od siebie o siedem lat aktora Marka Lewandowskiego.
- Zakochałam się w jego humorze, głosie, sylwetce, złocistych włosach, rodzicach i psie - wspominała. Uczucie było krótkie, małżeństwo zawarte we wrześniu przetrwało pół roku.
Już następnego lata Grażyna pojechała na wakacje sama. Ale samotność nie była jej pisana. Dwa lata później w jej życiu pojawił się nowy mężczyzna. Często czekał na nią przed szkołą w białym maluchu. Przez cztery lata codziennie przynosił pęk 27 róż. W końcu się ugięła i zamieszkali razem.
Paweł Jungowski był nie tylko przystojny, ale i bogaty. Jako tzw. prywaciarz produkował suszarki łazienkowe. Po ślubie w 1977 roku kupił ukochanej dom w Pustelniku. Był ogromny, ale bez telefonu i ogrzewania, co trochę utrudniało życie. Zwłaszcza, że Grażyna rok po ślubie urodziła córkę Kasię i nadal marzyła o sukcesach filmowych.
Żyła wygodnie, lecz chciała grać, a mąż był zazdrosny. Wkrótce kazał jej wybierać: małżeństwo albo scena. Rozwiedli się, gdy córka miała trzy lata. Następne lata nie były dla niej najłatwiejsze. Stawała się coraz bardziej popularna, grała w teatrze, w zagranicznych filmach, starała się to połączyć z wychowaniem dziecka. Gdy wyjeżdżała na zdjęcia, córkę podrzucała mamie.
Często wracała sama do opustoszałego domu, który opalała nazbieranym w lesie drewnem. Spała w czapce, opatulona w koce. Jedynym jej luksusem było futro z soboli. Nosiła je codziennie, gdy było zimno.
- To był protest przeciw komunizmowi, szarzyźnie, jaka wtedy panowała − opowiadała. Jesienią 1995 roku wyjechała do Los Angeles, gdzie trzeci mąż aktorki Paweł Potoroczyn został polskim konsulem. Cieszyła się, zwłaszcza, że nigdy nie była tak blisko Hollywood. Chodziła na castingi, ale propozycje nie nadchodziły.
Za to błyszczała na bankietach w ambasadzie, gdzie była piękną żoną przy mężu dyplomacie. - Miałam tam stałe poczucie straty czasu. Nie rozwijałam się - wspominała. Prosiła usilnie Andrzeja Wajdę o rolę Telimeny w "Panu Tadeuszu". Na premierze filmu po raz ostatni pojawiła się z mężem. Od lat jest z Erykiem Stępniewskim, polskim biznesmenem z Francji. Lubi dom, który razem tworzą.