Gwiazda wraca z macierzyńskiego
Długo czekała na rodzinne szczęście. Gdy już je znalazła, karierę odsunęła na drugi plan. Przez sześć lat zagrała raptem w kilku produkcjach, teraz powraca w wielkim stylu!
Czekała na przełom
W ciągu sześciu lat (od narodzin bliźniaków Hazel i Phinneausa) przyjęła kilka dobrych propozycji, by - jak sama mówi - nie wypaść całkiem z obiegu, ale mnóstwo niezłych również odrzuciła. Długo zwlekała z wyborem roli, która mogłaby znowu wywołać prawdziwe zamieszanie wokół jej osoby i sprawić, że jej nazwisko powróci w blasku fleszy na pierwsze strony gazet. Takiej okazji nie mogła przepuścić - rola w "Jedz, módl się, kochaj" (od 1 października w polskich kinach) okazała się do tego doskonałym pretekstem.
Statystyki nie kłamią: nazwiska gwiazd dużego ekranu z minionych dekad są świetnym wabikiem przyciągającym widzów do kin. Nakręcony na podstawie bestsellerowej powieści Elizabeth Gilbert film zarobił na starcie ponad 23 miliony dolarów, co jest doskonałym wynikiem. Oczywiście duże znaczenie ma tu popularność opisanej przez Gilbert historii, ale w połączeniu z pozycją Julii może oznaczać tylko jedno - kasowy hit!
To także spełnienie ambicji gwiazdy. Julia od czasu nagrodzonej Oscarem roli w "Erin Brockovich" marzyła, by zagrać w filmie, którego będzie największą i jedyną gwiazdą. "Jedz, módl się, kochaj" to opowieść o kobiecie, która ma wszystko: męża, dom, pieniądze i gdy stara się zajść w ciążę, odkrywa, że to nie to, czego oczekuje od życia. Rozstaje się z partnerem, a po rozwodzie wyrusza w podróż w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi - do Włoch, Indii i Indonezji.
Julia zapewnia, że w ogóle nie jest podobna do swojej bohaterki.
Do dwóch razy sztuka
Julia niechętnie do tego wraca, ale również w jej życiu rozwód był punktem zwrotnym. Pierwsze małżeństwo z muzykiem country, Lylem Lovettem, było kompletną pomyłką. O tej parze mówiono "piękna i bestia". Lovett nie był przystojniakiem, ale to on zakończył ten związek, zdradzając żonę. Julia bez wahania wystąpiła o rozwód, choć bardzo go przeżyła - rozstanie jej rodziców jest dla niej traumą z dzieciństwa. Matka Julii, Betty Lou rozwiodła się z jej ojcem, gdy dziewczynka miała cztery lata. Choć aktorka widywała się z nim, brakowało jej rodzinnego ciepła.
Gdy psuło się między nimi coraz bardziej, okazało się, że Julia jest w upragnionej ciąży! Gdy pojawiły się problemy z donoszeniem ciąży (bliźniaki urodziły się sześć tygodni przed terminem), Danny przewartościował sobie wszystko i wreszcie się ustatkował.
Dzieci jak gwiazdy z nieba
Trzy lata później na świat przyszedł Henry. Julia nie planowała kolejnej ciąży (pierwszy raz została mamą dość późno, bo w wieku 37 lat), jednak gdy stała się ona faktem, oszalała z radości. Cała piątka na stałe zamieszkała w Taos. Są tu bardzo szczęśliwi. W wywiadzie, który towarzyszył sesji aktorki do magazynu "Elle", promującej "Jedz, módl się, kochaj" Julia wyznaje, że związek, który udało jej się stworzyć z Dannym to coś najwspanialszego, co mogło się jej przytrafić. "Dzieci są jak spadające gwiazdy - porównuje. - Mamy to szczęście, że dzięki naszej miłości spadły nam z nieba aż trzy!"
"Chcę, aby moje dzieci mogły odczytać z rysów mojej twarzy, kiedy jestem wkurzona, szczęśliwa, a kiedy zirytowana. Poza tym twarz świadczy przecież o historii człowieka. Nie powinna to być z pewnością historia wizyt u lekarzy. Zdecydowanie nie jestem fanką botoksu" - wyjaśnia we wspomnianym wywiadzie dla "Elle".
"Żyjemy w społeczeństwie, które nie chce patrzeć na starzejące się kobiety. To straszne. Doszło do tego, że same się oszukujemy, bo nie chcemy zobaczyć, jak będziemy wyglądać za 10-15 lat!". Wydaje się więc, że Julia Roberts dołączyła do pozostającego w zdecydowanej mniejszości grona hollywoodzkich aktorek, które postanowiły... po prostu się zestarzeć.
Gwiazda zapewnia też, że nie jest fanatyczką dbania o swój wygląd. Faktycznie, jest jedną z najczęściej fotografowanych przez paparazzi gwiazd w codziennych sytuacjach, bez makijażu.
"Jestem matką trojga dzieci i nie mam czasu na takie bzdury jak wklepywanie kremów i maseczki. Bycie dobrą mamą jest dla mnie ważniejsze, fryzura czy makijaż nie są aż tak istotne. Nie lubię układać włosów w wymyślne fryzury i malować się przed wyjściem na zakupy do sklepu obok. Wystarczy, że użyję kremu pod oczy i już mam poczucie, że zrobiłam coś niezwykłego".
Nie ma się jednak co oszukiwać. Dietetyk, osobisty trener i kosmetyczki z pewnością wspomagają dobre geny Julii. Poza tym nie trudno mieć tak dobre samopoczucie i brak kompleksów, jeśli kilkanaście razy było się w czołówce rankingu magazynu "People" na najpiękniejszych ludzi na świecie. Roberts zwyciężyła również w tym roku, wyprzedzając m.in. Jennifer Aniston oraz dużo młodsze Scarlett Johansson i Katy Perry!
Dla nich liczy się tylko to, że obok leży naga kobieta."
Julia - przeciwniczka malowania się - jest też twarzą marki Lancôme. Pytana o to, dlaczego po raz kolejny użyczyła swojego wizerunku do promocji kosmetyków do makijażu, powiedziała wymijająco, że sprawia jej to olbrzymią radość i bawi dziś o wiele bardziej, niż kiedy była młodsza.
Szczęście na wyciągnięcie ręki
Sukcesy, sława i pieniądze, a nawet rodzinne szczęście nie pozwalają Julii spocząć na laurach. Ciągle pracuje nad osiągnięciem pełnego spełnienia. Niedawno podjęła zaskakującą decyzję: podczas kręcenia zdjęć do "Jedz, módl się, kochaj" w Indiach tak bardzo zauroczyła się ich kulturą, że postanowiła zgłębić tajniki tamtejszej religii.
"Jedz, módl się i kochaj" - zdaje się mówić Julia słowami swojej filmowej bohaterki. Podstawowe rzeczy w życiu zawsze okazują się jej zdaniem najważniejsze, reszta jest tylko i wyłącznie dodatkiem.
"Kobieta może odnaleźć szczęście nie tylko w zawodowych sukcesach, tym że ma piękną skórę, ale też w zwyczajnej codzienności, w pogodzeniu się z samą sobą i upływającym czasem.", radzi swoim fankom.
Jarek Wydra