Joanna Brodzik: Kobiece relacje
Joanna Brodzik w filmie "Nigdy w życiu!", powstałego na podstawie powieści Katarzyny Grocholi, gra przyjaciółkę głównej bohaterki - Judyty. Dojrzałej kobiety, która po niepowodzeniach w pierwszym związku i rozstaniu z mężem, nie traci ducha. Pokonuje przeciwności i znajduje dla siebie i swojej córki nowy, lepszy pomysł na życie.
Takie chyba było założenie reżysera, ja wykonałam swoją pracę na odcinku, który był mi dany. Natomiast fragmenty filmu, które widziałam - ponieważ spotykam się z dziennikarzami zawsze podczas projekcji i jeszcze nie udało mi się obejrzeć filmu w całości - były tak soczyste, tak pogodne, tak pełne elegancji i kultury, że wydaje mi się, że jeśli rzeczywiście jest to bajka, to myślę sobie, że warto się na nią wybrać. Żeby przez półtorej godziny być uczestnikiem takiego widowiska, żeby wyjść z kina w lepszym nastroju niż się przyszło. Nie warto wciąż pokazywać w kinie rzeczywistości taką, jaka jest. To też jest rzeczywistość, tylko złamana pewnym punktem widzenia, który polecam wszystkim na życie! Ponieważ tak naprawdę to, czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna, zależy tylko od naszego punktu widzenia.
Film powstał na podstawie niezwykle poczytnej powieści. Czy trudno było zmierzyć się z oczekiwaniami ogromnych rzesz czytelników?
Miałam komfort psychiczny, ponieważ wiedziałam, że moje zadanie polega na tym, żeby być dobrym przyjacielem dla głównej bohaterki. Wyobraziłam sobie tę postać jako osobę bardzo skromną, pogodną, nienarzucającą się ze swoimi poglądami, zbudowaną trochę na kontrapunkcie intensywności, w jakiej żyje Judyta. A ponieważ jest to jedna z pierwszych moich przygód z graniem epizodu, to pomyślałam sobie, że jest to dobry punkt wyjścia do pracy nad rolą drugoplanową, tak, żeby nie zakłócać tego, co ma do powiedzenia główny bohater. I myślę, mam taką nadzieję, że to zadanie zostało przeze mnie zrealizowane.
Czy silna więź łącząca bohaterki "Nigdy w życiu!" możliwa jest pani zdaniem w codziennym życiu?
Myślę, że to jest niezwykle ważne i każda kobieta powinna niezależnie od siły swego związku z mężczyzną, niezależnie od tego, jak bardzo jest zakochana w mężczyźnie, z którym jest, dbać o swoje relacje i o swoje przyjaźnie z innymi kobietami. Inne kobiety określają naszą własną kobiecość.
Film nieprzypadkowo zadebiutował w kinach w Walentynki. Czy ma pani ukochany walentynkowy film?
Kilka! Na pewno "Bezsenność w Seattle". Ale i "Cztery wesela i pogrzeb", "Rzymskie wakacje", "Do widzenia, do jutra". Kocham komedie romantyczne! To jest mój ukochany gatunek, kocham oglądać historie, które zaczynają się w momencie, w którym nic nie wskazuje na to, że ona i on będą razem, i które kończą się szczęśliwie. Mogę to oglądać raz po raz. Dlatego z tak wielką niecierpliwością czekam, kiedy będę mogła od początku do końca obejrzeć "Nigdy w życiu!".
Dziękuję za rozmowę.