Jude Law przegrał casting z Piotrem Adamczykiem
Najpierw Jude Law brylował w "Młodym papieżu", niebawem zobaczymy go w kontynuacji tego serialu Paolo Sorrentino. Teraz aktor przypomniał, że przed laty starał się o główną rolę w filmie biograficznym o Janie Pawle II. Przegrał jednak z Piotrem Adamczykiem.
O tym, że Jude Law nie dostał roli w filmie "Karol - człowiek, który został papieżem", podobno zadecydowało to, że nie był Polakiem. To że nie został wybrany, było dla niego przykrą sytuacją. Pamięta to do dziś.
- Takie doświadczenia nigdy nie są przyjemne. Nie ma znaczenia, czy przegrywa się jeden casting na dziesięć, czy dziesięć z rzędu. Aktorowi trudno sobie zracjonalizować, że nie pasuje do roli z powodu nie tego nosa, nie takiego pochodzenia albo nieodpowiedniego wzrostu. Zawsze pojawia się mojej głowie myśl, że brakuje mi talentu, osobowości albo charyzmy. Nie ma znaczenia jak długo pracuje się w branży. Jeśli dużo wymaga się od siebie, tak jak ja, każda porażka kończy się dołem - mówi Law na łamach "Vogue'a".
Zagrać głowę Kościoła ostatecznie mu się jednak udało. Kilkanaście lat później dostał angaż do serialu "Młody papież" Paolo Sorrentino. Włoch poszukiwał aktora dystyngowanego, a jednocześnie emanującego seksapilem, dlatego Law wydawał mu się wymarzonym kandydatem. Brytyjski gwiazdor, który jest miłośnikiem twórczości Włocha, przyjął tę propozycję bez czytania scenariusza.
Pod pewnym aspektem jego postać jest podobna do Jana Pawła II z początu pontyfikatu. - Nagle papieżem został osmagany słońcem blondyn, świetnie zbudowany, muskularny dzięki narciarstwu i górskim wspinaczkom. Włochom nie mieściło się to w głowie. Musieli zmierzyć się z tym, że papież ma też stronę fizyczną, jest seksowny, atrakcyjny, kusi. Z dnia na dzień głowa Stolicy Apostolskiej stała się celebrytą" - zauważa aktor.
W drugim sezonie serialu Pius XIII budzi się ze śpiączki. Jednak jego tymczasowy następca Jan Paweł III - gra go John Malkovich, nie kwapi się, by oddać władzę.
Law zapewnia, że nowa seria będzie bardzo ciekawa. Dodaje też, że nudą wieje w jego życiu prywatnym. - W przeciwieństwie do mojego bohatera jestem zupełnie nieciekawy. Nie chodzą za mną paparazzi, bo po pierwsze, posnęliby z nudów, po drugie, przymieraliby głodem, bo nie mieliby czego sprzedać - twierdzi angielski aktor.
Law wyznał też, że pochodzi z rodziny, w której rzadko chodzi się do kościoła. Jeśli bywał na mszach, porównywał je do wizyt w teatrze, a w księżach widział aktorów na scenie. Nie mógł pogodzić się z tym, że ktoś nakazuje mu, jak trzeba żyć. Woli film i teatr, bo te prowokują go do namysłu.