Karolina Malinowska czule o synach

Karolina Malinowska jesienią stawia na pielęgnację cery. Choć nie maluje się często, w deszczowym sezonie nie rozstaje się z wodoodporną maskarą. "Dzięki niej nie wyglądam jak miś panda" - mówi PAP Life modelka. Co ciekawe, jej synowie podkradają jej kosmetyki...

Karolina Malinowska
Karolina MalinowskaVIPHOTOEast News

PAP Life: Co w tym sezonie skradło pani kosmetyczkę?

Karolina Malinowska: Tej jesieni moja kosmetyczka wyjątkowo będzie uboga w kolorówkę, ale za to bogata w pielęgnację, bo na pielęgnację stawiam przede wszystkim jesienią i zimą. To jest właśnie ten moment, kiedy naszej skórze musimy dostarczyć wielu rożnych rzeczy, których nie dostajemy z fajnego powietrza, ze słońca, więc po prostu pielęgnacja, pielęgnacja i jeszcze raz pielęgnacja.

- Natomiast, jeśli chodzi o makijaż, to zdecydowanie będzie to po prostu fajny podkład - przekornie stawiam na mat, dlatego że po prostu lepiej się w nim czuję i uważam, że moja skóra lepiej tak wygląda. Choć lubię rozświetlacze, u mnie będzie to takie bardziej muśnięcie. Kosmetykiem, który szczególnie uwielbiam zimą, jest wodoodporna maskara, dzięki której - jak pada deszcz albo śnieg - nie wyglądamy jak miś panda.

Zdarza się pani wyjść z domu bez makijażu?

- Tak naprawdę to częściej niż umalowaną zdarza mi się wyjść z domu właśnie nieumalowaną, bo po prostu lubię tego makijażu nie mieć albo mieć pomalowane np. tylko rzęsy. Nawet jeśli ta moja skóra jest w różnym stanie - a bywa i w gorszej kondycji - to i tak potrafię się nie pomalować właśnie po to, żeby pooddychała. Nie uważam, że to jest coś złego - myślę, że to jest kwestia tego, jak się ze sobą czujemy i tyle.

Czy jesienią i zimą właśnie w trosce o skórę zmienia się też pani dieta?

- Oczywiście, że tak. To jest ten moment, kiedy staję się wielką fanką zup - nie dość, że świetnie rozgrzewają całe ciało, są jeszcze niskokaloryczne. Jesień to przede wszystkim też taki fantastyczny sezon np. na dynię, kiedy tej zupy dyniowej u mnie w domu schodzi bardzo dużo.

Jest pani mamą, zapytam więc też o to, co sprawia pani większą przyjemność - zakupy w sklepie z kosmetykami czy z zabawkami?

- Muszę przyznać, że zakupy w sklepie z kosmetykami - być może wynika to z tego, że mam trzech synów, więc zakupy w sklepie z zabawkami to są zazwyczaj transformersy czy lego... Jestem jedyną kobietą w domu, więc czasami fajnie się tą kobietą po prostu poczuć.

Przynajmniej nikt nie podbiera pani kosmetyków.

- A zakład, że podbiera? Tylko, że moim synom moje kosmetyki służą np. do tego, żeby wymazać nimi lustro (śmiech).

Z modelką Karoliną Malinowską rozmawiała Paulina Persa.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas