Kiedy serce bije szybciej
Niedawno została mamą! A na rynek wszedł sygnowany przez nią zapach Pulse. Z tej okazji SHOW jako jedno z dziesięciu pism na świecie miało możliwość rozmowy z piosenkarką.
- Nie uciekniemy od popkultury, choć wiem, że nie zawsze pokazuje ona najlepsze przykłady. Ale od tego są rodzice! Nie chodzi o to, by prawili kazania, ale byli kimś, kogo dziecko chce naśladować. Wtedy nie dokona złych wyborów. Ja miałam taką relację z moją matką: podziwiałam ją, chciałam być taka, jak ona. Wierzyłam w to, co mówiła. I spójrz na mnie - chyba wyrosłam na ludzi!
Żartujesz, że teraz upajasz się zapachem oliwki dla dzieci. Jakie inne zapachy wiążą się z ważnymi momentami w twoim życiu?
- Mogę opowiedzieć, w jakim zapachu zakochałam się pierwszy raz. To jedno z najpiękniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa. Gdy moja mama gdzieś wychodziła wieczorem, używała perfum. Ona znikała, ale pozostawał jej zapach. Czułam się wtedy bezpieczna, jakby wciąż była przy mnie. To ona nauczyła mnie, jaka może być siła zapachów.
I ty również zaczęłaś je tworzyć. Twój najnowszy nosi nazwę Pulse. Czy coś oprócz sceny sprawia, że twoje serce bije szybciej?
- Kamera! Gdy przed nią staję, za każdym razem czuję się jak debiutantka. Zastanawiam się, co mnie tak stresuje? Może to, że aktorstwo jest dla mnie podróżą w głąb siebie. A przecież do końca nie wiesz, co tam spotkasz... Ale wydaje mi się, że nawet to, co nas przeraża, może nas wzbogacić. Zmusza do wysiłku, do uwierzenia w siebie. Dzięki temu przechodzimy na następny poziom.
Mówisz, że w każdej butelce jest jakaś wiadomość. Jaką wiadomość niesie flakon Pulse?
- Najważniejszym słowem jest "elektryczność", rodzaj napięcia, jaki odczuwam, gdy stoję na scenie. Chciałam zawrzeć w Pulse wszystkie emocje, które towarzyszą moim występom. Koncentrację, siłę i przede wszystkim przekonanie, że mi się uda, że dam radę i będzie świetnie. Przed wyjściem na scenę mam często wrażenie, że przedmioty, których dotykam, niemalże świecą. Taka jest we mnie energia!
Cały czas zastanawiam się jednak, po co właściwie ci te perfumy. Przecież odnosisz gigantyczny sukces, również finansowy, jako wokalistka?
- Traktuję swoją karierę jako całość. Tworzenie perfum to istotna jej część. Wzorem jest tu dla mnie Elizabeth Taylor. Wielka gwiazda, wspaniała aktorka. Pozostały po niej genialne filmy, ale też cudowne perfumy White Diamonds. Ona wciąż żyje w tym zapachu. Może teraz właśnie gdzieś w Minnesocie czy Missouri jakaś nastolatka używa perfum sygnowanych jej nazwiskiem. Marzy o karierze, o Hollywood, o jej niesamowitych brylantach. Pewnie to zabrzmi trochę dziwnie, ale ja kontaktuję się z moimi fanami również z pomocą perfum. I jestem obecna w ich życiu. Kolejne perfumy to też kolejna przygoda. Za każdym razem zadaję sobie pytanie: "Co chcesz nimi przekazać?".
Prywatnie pozostajesz wierna jednemu zapachowi, czy zmieniasz go w zależności od nastroju?
- Teraz ciągle używam Pulse. Noszę buteleczkę w torebce. Przed każdym spotkaniem albo kiedy tylko mi się zamarzy, mogę ich użyć. To miłe, że ludzie rozpoznają mnie po zapachu. Mój mąż (Jay-Z - przyp. red.) często powtarza: "O, chyba Beyoncé tu była przed chwilą!".
Jak widzisz siebie za następne pięć lat?
- Właśnie stworzyłam własną firmę producencką. Jestem na takim etapie rozwoju, że oprócz własnej kariery, chcę się też zajmować losami młodych artystów. Ale mam wiele innych planów. Może wypuszczę na rynek linię ubrań dla dzieci? Może dla kobiet w ciąży? Z pewnością zajmę się promowaniem zdrowego stylu życia: fitness czy tańca. Nie masz pojęcia, jak wielkim problemem w Stanach Zjednoczonych jest otyłość wśród dzieci! Mam tutaj własne doświadczenia, bo jako dziecko byłam dosyć pulchna. Wybawieniem okazały się zajęcia taneczne, na które zapisała mnie moja mama. Teraz ja chcę wspierać inne dzieciaki. Skoro mnie kochają, mogę być dla nich wzorem.
Masz też zagrać w remake'u filmu "Narodziny gwiazdy" w reżyserii Clinta Eastwooda. Nie boisz się porównań z poprzednią odtwórczynią tej roli Barbrą Streisand?
- Błagam, porównujcie mnie z Barbrą! To chyba największy zaszczyt, jaki może mnie spotkać! Przecież Barbra Streisand jest żyjącą legendą: wspaniałą piosenkarką, aktorką, reżyserką, scenarzystką, matką. No i zdobyła dwa Oscary. Pokazała Ameryce i światu, co może osiągnąć kobieta. Jeśli moje nazwisko będzie wymieniane obok jej, będę zachwycona!
Jarosław Topolewski