Klaudia Carlos: dobrze mi ze sobą!

Młoda, piękna, ambitna. Pozytywnie nastawiona do życia, urodzona optymistka. Uważa, że uśmiech czyni cuda, dlatego stara się często uśmiechać.

Klaudia Carlos, fot. Marek Ulatowski
Klaudia Carlos, fot. Marek UlatowskiMWMedia

Klaudia Carlos: Miło to słyszeć. Cieszę się każdym dniem i chwilą. Jestem zadowolona z tego, że robię to, co lubię i co daje mi satysfakcję. Staram się często uśmiechać. Uśmiech czyni cuda, wyznaję zasadę że można nim zarazić innych.

Jeden z portali pisze o Tobie: "pierwsza kobieta redakcji sportowej w polskiej telewizji". To miłe prawda?

Nie mogę zaprzeczyć. Oczywiście, że tak. Cieszę się, że z roku na rok jest nas coraz więcej. Kobiety przecież uprawiają sport, kibicują, są pasjonatkami wielu dyscyplin.

Skąd u Ciebie ta pasja, fascynacja sportem?

Będąc dzieckiem trenowałam gimnastykę artystyczną. W Poznaniu mieszkałam koło dużego parku sportowego. Na Golęcinie odbywały się mecze piłkarskie i tenisowe, zawody żużlowe. Bywanie na meczach było doskonałym sposobem na rodzinne spędzanie wolnego czasu.

Dlaczego akurat wybrałaś zawód, w którym ludzie się nawzajem wygryzają, w którym panuje olbrzymia konkurencja?

W każdej branży jest rywalizacja, nie ma znaczenia gdzie się pracuję. Zdrowa rywalizacja jest potrzebna, to ona przecież nas mobilizuje, dodaje skrzydeł, dzięki niej możemy i robimy więcej .

Swoją egzotyczną urodę odziedziczyłaś po ojcu, z pochodzenia Portugalczyku. W rankingu jednego z największych polskich serwisów internetowych znajdujesz się w gronie 20 najpiękniejszych Polek. Masz jakieś kompleksy na punkcie swojej urody?

Nie. Dobrze mi ze sobą. Grunt to mieć dystans, również do swojej urody. Ważne jest, by akceptować siebie, szukać tego, co w nas najpiękniejsze i to właśnie eksponować. Tak niewiele Polek uważa się za piękne, przecież piękno jest w nas. Kobieta, która czuje się piękna emanuje tym: chodzi inaczej, spogląda inaczej, kocha życie.

W życiu jest jednak tak, że jak kobieta jest piękna, to na pewno głupia. Niestety stereotyp ładnej i głupiutkiej panienki nie przeszedł jeszcze do lamusa.

Płeć nie ma tu żadnego znaczenia, podobnie jak wiek czy kolor oczu. Atrakcyjna, wykształcona kobieta może budzić zazdrość i zawiść.

Czyją?

Tylko tych, którymi nawet nie warto zaprzątać sobie głowy.

Masz swój patent, by dobrze wyglądać każdego dnia?

Podstawa to sen, śpię 8, 9 godzin dziennie, staram się kłaść przed północą . Rano spryskuję twarz wodą, nakładam krem nawilżający z filtrem, następnie lekki makijaż czyli tusz i róż. Dbam też o aktywność fizyczną, ćwiczę w domu, spaceruję, jeżdżę na rowerze.

Atrakcyjny wygląd Twoim zdaniem, pomaga w karierze?

Na pewno pomaga w pierwszym kontakcie. To jak się ubieramy jest oznaką naszego szacunku lub jego braku do rozmówcy, jak cię widzą tak cię piszą. Jeśli nie ma się jednak do zaoferowania niczego poza dobrą aparycją, uroda oraz nienaganny strój w niczym nie pomogą.

Zagrałaś w " Złotym Runie" Janusza Kondratiuka, w " Księdze Raju" Roberta Glińskiego, " Złocie Inków" Krzysztofa Langa. Jak czułaś się w roli aktorki?

Bardzo lubię film, często chodzę do kina. To były bardzo miłe doświadczenia, grałam z Marianem Kociniakiem, Janem Peszkiem, Zbigniewem Buczkowskim. Podpatrując tej klasy aktorów, można się było sporo nauczyć.

Oprócz sportu i filmu w Twoim życiu pojawił się także taniec. W 2005 roku wystąpiłaś w "Tańcu z gwiazdami", gdzie tańczyłaś w parze z Rafałem Maserakiem. Czym dla ciebie jest taniec?

Relaksem, zapomnieniem, językiem ciała, sposobem porozumiewania się. Taniec jest ponad podziałami, jest ponadczasowy i uniwersalny. Taniec to też sposób na utrzymanie dobrej kondycji i prawidłowej sylwetki ciała.

Jednak "Taniec z gwiazdami" to nie tylko wysokie noty od jury i sympatia widzów, ale także fala krytyki, komentarzy wobec ciebie i twojego partnera. Jak radziłaś sobie z komentarzami, zwłaszcza tymi mniej przychylnymi?

Nie pamiętam fali krytyki. W pamięci pozostały mi tylko pozytywne opinie. Krytyka była, jest i będzie, z tym się trzeba pogodzić. Szkoła baletowa, którą skończyłam była prawdziwą szkołą życia. Uczyła nie tylko dyscypliny, obowiązkowości i umiejętności panowania nad swoim ciałem, ale także uodporniła mnie na krytykę, na szczęście.

Gdybyś miała porównać się do jakiegoś tańca, byłby to... ?

To zależy od nastroju, ale mógłby być to skoczny oberek, innym razem dostojny menuet czy namiętne tango.

Naprawdę, nie wiem skąd w tobie tyle pasji i zainteresowań. Wyczytałam, że jesteś zapalonym wędkarzem, marzysz o skokach spadochronowych. Jesteś wykładowcą na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, uczysz metodyki tańca. Jak znajdujesz na to wszystko czas?

Dobra organizacja czasu, planu dnia. Wyznaję zasadę, że im mamy więcej zajęć, tym jesteśmy bardziej uporządkowani, działamy szybciej, więcej możemy zrobić. Na szczęście są dni w których mam czas tylko dla rodziny i siebie. Wtedy czytam książki, jeżdżę na rowerze, idę do kina.

Ostatnio wydałaś razem z Kasią Bosacką książkę " Kalendarz kobiety". Opowiedz coś proszę o książce?

Kalendarz kobiety skierowany jest do kobiet, to poradnik na temat zdrowia, pielęgnacji i poprawiania urody, doboru kosmetyków, odpowiedniej diety, aktywności fizycznej. Dzięki lekturze książki można dowiedzieć się, jaki prezent najlepiej kupić mamie lub dziecku, a jaki ukochanemu mężczyźnie i na co zwrócić szczególną uwagę podczas zakupów. Kalendarz podzielony jest na miesiące - nie na dni, zawiera miejsce na notatki, które każda z nas lubi robić.

Co poza sportem, filmem, tańcem zachwyca Klaudię Carlos?

Przyroda, uwielbiam kontakt z naturą. Podróże to kolejna moja pasją. Wakacje podczas których sama jestem sobie sterem i okrętem to jest to. Z każdej podróży przywożę smaki, które potem wprowadzam w swojej kuchni. Uwielbiam owoce morza, ryby i owoce. Staram się jeść kolorowo, dzięki czemu dostarczam organizmowi wszystkich niezbędnych składników.

Jak spędziłaś tegoroczne święta?

Tradycyjnie, w gronie najbliższych, przy suto zastawionym stole, rozmawiając i ciesząc się sobą. Była choinka, prezenty i kolędy. Nie zapomniałam o spacerze, który jest doskonałym sposobem na świąteczne męki naszego żołądka.

Rozmawiała Ilona Adamska.