Matthew Perry: Na ekranie uśmiech, w życiu smutek
Dzięki niemu kultowi "Przyjaciele" bawili do łez, a on sam jako serialowy Chandler Bing trwale zapisał się w historii telewizji. Choć na ekranie zawsze emanuje beztroską i humorem, w życiu prywatnym zmaga się z uzależnieniami i samotnością. Matthew Perry kończy 50 lat.
W latach 90. należał do grona najbardziej rozpoznawalnych telewizyjnych aktorów. Postać wykreowana przez niego w kultowym sitcomie "Przyjaciele" wciąż uważana jest za jednego z najzabawniejszych i najbardziej charyzmatycznych komediowych bohaterów w historii telewizji. Jako legendarny Chandler Bing, emanując błyskotliwym humorem bawił na ekranie do łez, ubarwiając każdą scenę czy dialog. Zdaje się, że Matthew Perry, mimo udziału w wielu innych produkcjach, fanom "Przyjaciół" na zawsze będzie się kojarzyć z uśmiechniętym od ucha do ucha Bingiem.
Grający go przez dekadę Matthew Langford Perry urodził się 19 sierpnia 1969 roku w Wiliamstown w Massachusetts. Jest synem amerykańskiego aktora i kanadyjskiej modelki, którzy rozwiedli się niedługo po tym, gdy przyszedł na świat. W młodości odnosił dość znaczące sukcesy w grze w tenisa, jednak pociąg do aktorstwa zwyciężył z zamiłowaniem do sportu. W 1987 r. Perry zadebiutował w serialu "Second Chance", później przyszła pora na drugoplanowe role w filmach, pisywał też scenariusze. Dopiero rola Chandlera Binga w serialu "Przyjaciele" przyniosła mu upragniony sukces i międzynarodową popularność. Produkcję docenili nie tylko widzowie, ale i krytycy, przyznając jej twórcom łącznie niemal 70 nagród.
Choć trudno w to uwierzyć, serialowy Chandler - gaduła i mistrz ciętej riposty - w życiu prywatnym od lat nie cieszy się dobrą passą. Aktor zmaga się bowiem z uzależnieniem od wysokoprocentowych trunków i opioidów. Jak wielokrotnie zdradzał w wywiadach, problemy z używkami zaczął mieć już w trakcie kręcenia "Przyjaciół", kiedy to poważnie podupadł na zdrowiu, co natychmiast znalazło odbicie w jego wyglądzie. Fani zwracali uwagę na drastyczne wahania wagi Perry'ego, który z sezonu na sezon przechodził wizualną metamorfozę - na przemian mocno przybierając i drastycznie tracąc na wadze.
Siebie z tamtego okresu zwykł gorzko określać jako "bardzo samotnego alkoholika", co może zdumiewać, biorąc pod uwagę sławę, pieniądze i uwielbienie widzów, którymi mógł się wówczas poszczycić. Dość wspomnieć, że w finałowym sezonie "Przyjaciół" odtwórcy głównych ról otrzymywali rekordowe, zwłaszcza jak na owe czasy, gaże w postaci 1 miliona dolarów za odcinek.
Mimo udziału w bijącej rekordy popularności, bardzo lukratywnej produkcji i perspektyw kariery, Perry coraz bardziej pogrążał się w uzależnieniu, odcinając się od bliskich osób i współpracowników. Jego życie przypominało sinusoidę, w której po każdym imponującym wzlocie następował równie spektakularny upadek.
Przyglądając się niedawnym medialnym doniesieniom, można wysnuć smutny wniosek, że z ostatniego upadku wciąż jeszcze się nie podniósł. Kilka tygodni temu świat obiegły wykonane z ukrycia, napawające niepokojem, zdjęcia gwiazdora, na których wygląda na mocno zaniedbanego, wyniszczonego nałogami człowieka. Pozostaje mieć nadzieję, że Matthew Perry wróci do dawnej formy - tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym - zachwycając nas na ekranie w jeszcze niejednej roli.