Miłość dostajemy za darmo

Piękna, ambitna, z ogromnym poczuciem humoru. Idealna żona i matka. Autorka książki pt. "Mama i tata to my!" Paulina Smaszcz- Kurzajewska opowiada o swojej rodzinie, pasjach i planach na wakacje.

Paulina Smaszcz-Kurzajewska, fot. Marek Ulatowski
Paulina Smaszcz-Kurzajewska, fot. Marek UlatowskiMWMedia

Fascynują Cię rodzinne opowieści?

Jako filologa polskiego wciągają mnie książki o sagach rodzinnych. Na żywo lubię rozmawiać z ludźmi (zwłaszcza kobietami) o ich codziennym, rodzinnym życiu, bo każda rodzina ma swoje tajemnice, sukcesy, zakręty i zwroty akcji. Budowanie rodziny jest dla mnie najważniejszym życiowym celem, bo tylko to mam szansę stworzyć w życiu. Nie mam talentu malarskiego, aktorskiego, kompozytorskiego, muzycznego. Nie pozostawię po sobie jakiegoś wybitnego dzieła. Moim dziełem będą serca i charaktery moich dzieci i ich wspomnienia o mamie, tacie, domu rodzinnym.

A jaki był Twój rodzinny dom?

Zupełne zaprzeczenie tego, jaki wytrwale i dzielnie buduję z Maćkiem.

Jako młodzi ludzie bardzo szybko wyprowadziliście się z Maciejem z Waszych domów. Dziś stworzyliście, nietypowy jak na współczesne czasy, dom wielopokoleniowy...

Nietypowy, ale dla nas szalenie wartościowy. Nasi synowie: Franio ( 12lat) i Julianek (3 latka) uczą się szacunku do starszych osób. Korzystamy z doświadczenia i wiedzy rodziców, a dziadkowie czuja się ważni, potrzebni, docenieni. Każdy ma w domu swoje obowiązki i prawa. Sercem domu jest 8 osobowy stół. Siadamy przy nim, rozmawiamy o bzdurach, pijemy herbatę, jemy kolację, czasem śniadanie, omawiamy i rozwiązujemy problemy. Każdego zdanie i głos się liczy. Warto!

Jesteście małżeństwem od prawie 14 lat. Pamiętasz moment, kiedy pierwszy raz zobaczyłaś Macieja?

Puchar Świata w Skokach Narciarskich, Adam Małysz zaczął daleko szybować. Podszedł do mnie, porozmawiał. Maciek jest ujmujący, pozytywny, czarujący, z wysoką kultura osobistą. Zaproponował randkę na łyżwach. Nie umieliśmy jeździć, ale nie o to chodziło...

Podobno Maciej oświadczył Ci się nie na łyżwach, ale na Mazurach na przejażdżce konnej?

Tak, parę miesięcy później. Nie miałam wątpliwości, że to ten. Włóczęga konna była wyjątkowa, myślałam, że śnię, chociaż (uwaga!) naprawdę jeżdżę bardzo słabo.

Jak określiłabyś Wasz związek?

Kochać mocno, dawać z siebie wszystko, nie obgadywać, być lojalnym, odpowiedzialnym, spełniać marzenia, uprawiać sporty, korzystać z każdego dnia.

Razem z Maciejem żyjecie bardzo aktywnie. Praca, dom, dzieci. Macie jeszcze czas na wasze hobby, pasje, spotkania z przyjaciółmi?

Maćka pasją jest bieganie - biega codziennie 10-15 km bardzo wczesnym rankiem, przygotowuje się do kolejnych maratonów. Moja pasja to dom, dzieci, ogródek i książki czytane nocą, gdy wszyscy śpią z taką latareczką na głowie, by nikogo nie zbudzić. Codziennie ćwiczę w towarzystwie dzieci. Jak nie poćwiczę to się źle czuję. Mam wózek, który jest też wózkiem do biegania, więc Julianek biega ze mną, a Franek pędzi za nami na rowerze. Do programów przygotowuję się w nocy, na maile odpowiadam jak dzieci śpią, wypocznę jak dzieci dorosną - teraz jest ich czas. Przyjaciół mamy bardzo mało, ale za to prawdziwych, oddanych. Spotykamy się rodzinnie. Nie chodzimy na imprezy i nocne balangi. Szkoda czasu ukradzionego dzieciom. One swoją miłością do nas na to nie zasłużyły.

Ostatnio przeczytałam, że razem z mężem lubicie przejażdżki rowerowe. Podobno postanowiliście zwiedzić Europę na rowerach...

Tak spędzamy wakacje i wolne weekendy. Rowery i pociąg, wybieramy kierunek Europy: Berlin, Praga, Kopenhaga, Bruksela, Paryż, Madryt, Barcelona i ruszamy. W pociągu dzieci się nie nudzą: gramy w gry, rysujemy, lepimy z plasteliny, czytamy, można się ruszać, chodzić. Zwiedzanie miast z perspektywy roweru jest zupełnie inne. Zatrzymujesz się, kiedy tylko masz ochotę, dzieci głodne -siadamy na trawie, kawka...Teraz zarażamy swoją pasją naszych przyjaciół.

Żałowałaś kiedykolwiek, że wyszłaś za Macieja?

Z biegiem czasu kocham i szanuję go mocniej, bardziej, silniej za to, jakim okazał się tatą, mężem, partnerem, przyjacielem.

Czy byłaś kiedykolwiek zazdrosna o karierę męża, jego popularność?

Jak się kocha to się nie zazdrości sukcesów tylko jest się dumnym, szczęśliwym, że to jest mój mąż.

Od niedawna prowadzicie wspólnie poranny blok TVP "Pytanie na śniadanie". Razem w domu, razem w pracy. Czy to zdrowy układ?

A dlaczego niezdrowy? Bycie razem na antenie daje nam pewność siebie, nikt ze sobą nie rywalizuje tylko się uzupełniamy. Przygotowujemy się rzetelnie do tego, co robimy bo szanujemy widzów.

A często się kłócicie?

Jak każda para, tylko my kłócimy się szeptem, bo jak śpiewa Hanna Banaszak "szeptem się nie kłamie". Problem rozwiązujemy przed nastaniem nocy, bo nie można kumulować w sobie złych emocji. Życie pędzi, coś możemy stracić, czegoś żałować?

Uważasz, że z życia trzeba wyciskać tyle, ile się da?

Tak, ale zgodnie z własnym sumieniem i zapotrzebowaniem i nigdy, przenigdy nie krzywdząc innych. Muszę umieć patrzeć na siebie w lustro z godnością.

Do jakich chwil w swoim życiu szczególnie lubisz wracać?

Pierwszych słów moich dzieci, słów: "mama", "kocham". Do pierwszego spotkania Maćka i jego wpatrzonych we mnie oczu. Do bycia nastolatką i beztroskich marzeń, planów, chęci na więcej, lepiej, mocniej.

Jaką jesteś matką?

Zapytaj, proszę, Frania i Jula.

Co ci się podoba w byciu mamą?

To, że dostajemy miłość za darmo, za nic- tylko za to, ze jesteśmy rodzicem, a potem każdego dnia musimy zapracować , by ta miłość była szczególna, wyjątkowa, pełna, odpowiedzialna. I to jest próba naszego charakteru, osobowości, serca, duszy. Nasze dzieci, ich zachowania są naszym lustrem.

Trudne momenty macierzyństwa?

Czekanie, czy moje dziecko ma szanse przeżyć. Czuwanie przy ich łóżku, kiedy są chorzy. Łzy bezsilności, że nie mogę pomóc. Świadomość, że pragnę dziecka jak wiele innych kobiet, które znam i robimy wszystko, by je mieć i dać mu szczęście, miłość, a inne kobiety wyrzucą noworodka na śmietnik. Słuchanie informacji, że ludzie katują, biją, gwałcą swoje dzieci jest dla mojego matczynego serca horrorem.

Czytasz dzieciom na dobranoc?

Zawsze i obowiązkowo. Julianek jest miłośnikiem Juliana Tuwima, Brzechwy, Chotomskiej, Strzałkowkiej, Kerna,a z Franiem omawiamy książki, które on czyta. Wracam do dawnych lektur i staram się nadrobić książki, które czyta teraz młodzież, bo chcę być w temacie i mieć o czym rozmawiać.

Jakie błędy, twoim zdaniem, popełniają najczęściej młode matki?

Nie wiem, znam tylko swoje błędy.

O czym jest twoja książka pt. "Mama i tata to my!"?

Razem z najlepszymi, dziecięcymi specjalistami w Polsce obalam mity o zdrowiu, rozwoju i żywieniu dzieci. Zadałam specjalistom pytania jako mama, a oni odpowiedzieli na nie z ogromna troską i doświadczeniem. Praca z dr Wojciechem Ozimkiem, Agnieszką Piskałą, Małgosią Ohme, dr Dorota Giza Padzińską, prof.Sławomirem Majewskim, Pawłem Zawitkowskim była ogromną przygodą, ale też odpowiedzialnością. Zdjęcia zrobiła przyjaciółka domu Kasia Rainka - razem z chłopcami bawiliśmy się i czuliśmy bezpiecznie. Książkę wydała Iga Marmołowska, która jest wyjątkowo odpowiedzialną , słowną i pracowitą osobą. Jak coś robi to z wielkim zaangażowaniem i sercem. Honorarium autorskie oraz 1 zł od każdego sprzedanego egzemplarza przekazałam na program szkolenia personelu żłobków i przedszkoli, by szybko mogli rozpoznać symptomy molestowania seksualnego u dzieci. Program realizuje z wielkim zacięciem Komitet Ochrony praw Dziecka i chwała mu za to!

Podaj, proszę, 3 najważniejsze mity, które obalasz w swojej książce?

Niestety mitów jest ponad 500, a mieliśmy plan na jeszcze kilkaset. Wszystkie są ważne! Mity zebraliśmy na placach zabaw, w przychodniach, na ulicy od spacerujących mam, babć, niań i tatusiów.

Zawsze jesteś tak dobrze zorganizowana i pogodna?

Jestem dobrze zorganizowana - poznańskie korzenie, a pogoda ducha napędza mnie każdego dnia. Ale rozczaruje Cię, bo zdarza mi się płakać...

Podoba Ci się Twój image - twardej, silnej, niezależnej kobiety, idealnej matki i żony?

O rety! A taki mam image? To katastrofa! (śmiech) Do ideału mi bardzo, bardzo daleko. Twarda, silna i niezależna to jest Doda, a ja jestem tylko mamą.

Co jest twoim największym życiowym trofeum?

Rodzina i bardzo ułożona lista życiowych priorytetów.

W jednym z wywiadów powiedziałaś: "Mój mężczyzna świadczy o mnie. Dlatego nie widzę niczego złego w tym, że kupuję mężowi ubrania"?

Dbam o mojego męża i dzieci, bo ich wygląd świadczy o mnie, o tym, że o nich dbam, że o nich myślę, ze są dla mnie najważniejsi na świecie.

Plany na wakacje?

Pociąg z rowerami do Holandii. Tam wynajmujemy barkę i pływamy po kanałach, zatrzymujemy się tam, gdzie nam się podoba, gdzie jest ślicznie i zwiedzamy okolice na rowerach. W sierpniu obowiązkowo na Mazury: rower, konie, bieganie i... komary.

Rozmawiała: Ilona Adamska

IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas