Najważniejsza jest miłość

Ania Wyszkoni - laureatka wielu nagród i wyróżnień, m.in. zwycięstwo w Szansie na Sukces, dwie Superjedynki czy wygrana na festiwalu w Opolu - opowiada Ilonie Adamskiej o miłości, muzyce i sprawdzonym sposobie na stres.

Ania Wyszkoni/fot. Marek Ulatowski
Ania Wyszkoni/fot. Marek UlatowskiMWMedia

Justyna Steczkowska, w jednym z wywiadów powiedziała, że muzyka jest najsubtelniejszą formą przekazu i miłością? A czym dla Ciebie są śpiew, muzyka?

A.W.: Są moim życiem. Najgorszym moim dniem był ten, w którym straciłam głos. Byłam przerażona i załamana, bo nie mogłam pośpiewać sobie pod prysznicem. Na szczęście okazało się, że to niegroźna infekcja, która szybko minęła.

Żyjesz w szaleńczym tempie: wywiady, koncerty, płyty. Nie boisz się stanąć w miejscu, zatrzymać?

A.W.: Na razie nie mam nawet czasu o tym pomyśleć, a co dopiero się bać. Ale nie przeszkadza mi takie tempo, bo moja praca to moja pasja. Oczywiście potrzebuję też wypoczynku. Lubię czasem gdzieś uciec, pobyć z rodziną. Najważniejsza w moim życiu jest miłość. Dziękuję każdego dnia za to, że jakoś udaje mi się godzić miłość do muzyki z miłością do moich dwóch cudownych mężczyzn. Nie wyobrażam sobie życia ani bez tej pierwszej, ani bez drugiej.

Jak to się stało, że ten zawód nie wyssał Cię, nie zniszczył, jak to bywało w przypadku niektórych koleżanek i kolegów po fachu?

A.W.: Ja kocham śpiewać dla ludzi. Oczywiście marzyłam o popularności, ale dlatego, że im ona jest większa, tym więcej siebie mogę dać publiczności. Nie myślę o śpiewaniu i o scenie w kategoriach sławy, sukcesu. Chcę się rozwijać. Cały czas nad sobą pracuję. Spełniło się moje największe marzenie, ale wciąż jeszcze wiele przede mną.

Jaką zatem dewizą kierujesz się w pracy?

A.W.: Wytrwale dążyć do celu. Nie podejmuję pochopnych decyzji. Często nawet zbyt długo się zastanawiam. Ale kiedy już wiem, czego chcę, nie poddaję się tak szybko, nawet jeśli czasem coś idzie nie po mojej myśli. Przeszkody są po to, by je pokonywać. To moje życiowe motto. W pracy i w domu.

Nie samą jednak pracą człowiek żyje. Zdradź nam proszę jak wypoczywasz, jak spędzasz wolny czas?

A.W.: Lubię chodzić do kina, słuchać muzyki, czytać książki. Kiedy jestem z moim dzieckiem gramy razem w gry planszowe, oglądamy filmy, bawimy się. Jestem osobą, która nie potrafi zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu, więc jeśli mamy więcej czasu wyjeżdżamy, albo przynajmniej wychodzimy z domu.

Jaka jest Ania Wyszkoni poza sceną?

A.W.: Jestem typowym rakiem. Zdarza mi się zrobić jeden krok do przodu i dwa do tyłu. Jestem raczej nieśmiała i zamknięta w sobie. Kiedy kocham to zawsze całą sobą. No i przede wszystkim jestem bardzo wrażliwa, co można uznać za zaletę w życiu artystycznym i nie tylko, ale niestety w wielu sytuacjach jest to dość uciążliwe.

Walter Scott mawiał, że "nawet najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa". Zdarzają Ci się małe kłamstewka?

A.W.: Ja nie potrafię kłamać. Oczywiście zdarzyło mi się kilka razy, ale prawda zawsze wychodzi na jaw. Więc wolę tego nie robić. Kłamstwo to dla mnie zawsze kłopoty. Poza tym też nie chcę być przez nikogo okłamywana. "Nie rób drugiemu tego, co tobie niemiłe". I szczerze wolę najgorszą prawdę od najlepszego kłamstwa.

Ale wiesz, że prawda często boli?! Szybko zatem zapominasz o krzywdach wyrządzanych przez najbliższe otoczenie, przyjaciół, znajomych?

A.W.: Każdy popełnia błędy i trzeba je sobie wybaczać. Ale potrzebuję na to trochę czasu.

Ok. Zmieńmy troszkę temat. Masz naprawdę świetną figurę. Jak dbasz o siebie?

A.W.: Często myślę o ćwiczeniu i... właściwie zawsze na myśleniu się kończy. Mam szczęście, odziedziczyłam dobre geny. Mogę jeść, co chcę i o której chcę. Przynajmniej na razie. Ale mam też silną wolę. Potrafię powiedzieć " nie" tabliczce czekolady jeśli wiem, że w danej chwili nie powinnam jej jeść. Mam też jedną zasadę zawodową. Nie jem przez godzinę, a nawet dwie przed rozpoczęciem koncertu. Nawet jeśli jestem bardzo głodna. Dzięki temu na scenie czuję się lekka. Po koncercie jednak niczego sobie nie odmawiam. Nawet jeśli jest druga w nocy.

Przyznaj się: korzystasz , tak jak większość polskich gwiazd, z modnych ostatnio salonów SPA?

A.W.: Bardzo bym chciała, ale ostatnio mam problem z organizacją czasu i zawsze mi go brak. Kiedy już znajduję wolną chwilę, funduję sobie krótki masaż w salonie kosmetycznym i na tym się kończy. Ale nie ukrywam, że chętnie wybrałabym się na cały dzień do SPA i zapomniała na moment o całym świecie.

Jesteś przywiązana do jakiejś marki ubrań? Gdzie najczęściej robisz zakupy?

A.W.: Lubię galerie handlowe. Tam jest wszystko pod jednym dachem. Mam oczywiście swoje ulubione marki. Jedną z nich jest Miss Sixty. Ale przyznaję też, że wolę robić zakupy za granicą. Często wyjeżdżamy z moim partnerem na koncerty różnych artystów. A takie wyjazdy zawsze łączymy z zakupami. Na szczęście on też je bardzo lubi, więc jesteśmy w stanie godzinami buszować po sklepach.

Dla wielu kobiet zakupy są właśnie sposobem na stres i chandrę. A ty jak walczysz ze stresem?

A.W.: Jak tylko mam dom dla siebie włączam głośno muzykę, drę się i tańczę. To pewnie śmiesznie wygląda, ale na szczęcie nikt mnie jeszcze na tym nie przyłapał.

Wymarzona podróż...

A.W.: Uwielbiam lato, ale mogę pojechać w najzimniejsze miejsce na ziemi... w odpowiednim towarzystwie będzie to podróż moich marzeń.

Zdradź nam, proszę na koniec, plany na najbliższą przyszłość?

A.W.: Razem z zespołem pracuję nad nową płytą Łez. Sama przygotowuję też swoją płytę solową. To drugie jest dla mnie wielkim wyzwaniem. Praca nad solowym albumem znacznie różni się od tego jak pracowałam do tej pory. Jest to niesamowicie ekscytujące, ale czuję, że dojrzałam do solowego projektu.

Ania Wyszkoni

fot. Andrzej Szilagyi
fot. Andrzej Szilagyi
fot. Andrzej Szilagyi
fot. Andrzej Szilagyi
+3
IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas