Nareszcie wszystko na swoim miejscu

Dziś stawia na rodzinę. - Chciałbym po latach usłyszeć od mojego syna, że jestem fajnym ojcem.

Teraz najważniejsza jest dla niego rodzina / fot. P. Wrzecion
Teraz najważniejsza jest dla niego rodzina / fot. P. WrzecionMWMedia

To za namową żony Elizy wrócił do zawodu aktora

Nie dziwi to. Ci starsi pamiętają go z dawnych lat, gdy grał w "Metrze" i w pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie". Młodszym przypomniał o sobie w "Tańcu z Gwiazdami" i serialu "Linia życia". A już niedługo będzie można go oglądać w "Bitwie warszawskiej 1920", gdzie gra generała Władysława Sikorskiego. To za namową żony wrócił do zawodu aktora.

- W ciągu ostatnich 10 lat imałem się różnych zajęć: byłem w Telewizji n, w firmie audiomarketingowej, wcześniej ubezpieczeniowej. Dobra energia wróciła razem z poznaniem Elizy - wyznaje.

Nie mieli czasu, by uczcić pierwszą rocznicę ślubu

W sierpniu minęła pierwsza rocznica ich ślubu. - Ponieważ od rana do nocy zajęty już byłem treningami do "Tańca z Gwiazdami", nie znaleźliśmy już czasu, żeby to uczcić. Więc w pierwszy wolny weekend porwę żonę na jakiś romantyczny wypad. Ale o tym sza, bo nie będzie niespodzianki - śmieje się. Bawi go też, gdy czyta w prasie i słyszy, że ma konflikt z jednym z jurorów tanecznego show.

- To jakaś bzdura wyssana z palca. Janusz Józefowicz już podczas pierwszego odcinka był pozytywnie zaskoczony tym, co zobaczył. Choć pracowaliśmy razem wiele lat (Dariusz Kordek grał m.in. Jana w "Metrze" - przyp. red.), to nie widział mnie w takiej czysto tanecznej sytuacji. Nasze relacje są zdrowe, wręcz kumpelskie. Nie liczę na specjalne traktowanie - dodaje.

Chcę pokazać, że po 40. można nauczyć się tańczyć!

Ale byłby kłamcą, gdyby powiedział, że pozytywna reakcja jury go nie cieszy. - Dużo trenuję, bo nie mam już 20 lat, więc muszę nadrabiać techniką. Czuję się trochę tak, jakbym tam walczył o honor ludzi w średnim wieku - śmieje się. - Chcę pokazać, że po 40. też można nauczyć się tańczyć! Nie sądzę, by głosowały na mnie nastolatki, które przecież nie widziały ani "Krolla", ani "W labiryncie".

- Choć udział w show bardzo mnie cieszy, to ubolewam, że teraz mam tak mało czasu dla syna - dodaje. Pocieszam się, że nasze rozstania mają też słoneczną stronę, pozwalają zatęsknić.

Eliza i Maks sprawiają, że chce mi się żyć i pracować. Chciałbym, żeby kiedyś Maks powiedział:- Fajnego mam ojca!

Nie wiem, kto bardziej przeżył ten pierwszy raz

Pamięta, jak syn po raz pierwszy zobaczył go na scenie. - To było podczas plenerowego koncertu - mówi pan Darek. - Nie wiem, kto bardziej przeżył ten pierwszy raz - śmieje się. - Maks był w szoku. Nie wiedział, co ma zrobić. A ja? Wzruszyłem się i rozkojarzyłem do tego stopnia, że gdyby teściowie go nie zabrali, nie wiem, czy byłbym w stanie grać dalej. Nie wstydzę się powiedzieć, że rodzina to dziś moje największe szczęście.

Nie zawsze tak było. Pierwsze małżeństwo, w które przecież wchodził z nadzieją, że to związek na całe życie, przetrwało 6 lat. Dziś nie chce o tym mówić. Jednak największą sensacją był jego związek z Edytą Górniak - bez wątpienia najgłośniejszy romans początku lat 90. Niezwykle burzliwy. Nie byli małżeństwem, ale Edyta czule przedstawiała go: "To mój mąż". Byli piękną parą. Poznali się w w "Metrze". Edyta miała 19 lat. W 1992 roku zaręczyli się. Rozstali niedługo po jej triumfie na Eurowizji w 1994 roku.

Mamy swoje charakterki, ale pracujemy nad tym

Dziś kobietą jego życia jest Eliza Jędrzejewska. Poznali się na początku 2008 roku w Teatrze Sabat (gdzie pan Darek występuje i jest gwiazdą sceny). - Eliza jest ciepła i serdeczna. Nie imponuje jej blichtr show-biznesu. Wierzę, że to ta jedyna. Mamy swoje charakterki, ale pracujemy nad tym. Naszym celem jest kochająca się, szczęśliwa rodzina.

Sylwia Prach

Życie na gorąco
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas