Ostaszewska: W całym swoim życiu mięso jadłam tylko przez trzy lata
"Jeśli człowiek zdrowo się odżywia, to wcale nie musi jeść mięsa" - twierdzi Maja Ostaszewska. "Jestem tego żywym przykładem" - przekonuje aktorka. Ostaszewska, która nie jada też ryb mówi, że nigdy nie miała z tego powodu żadnych niedoborów.
"Moi rodzice byli wegetarianami z powodów etycznych. Sama też jestem wegetarianką. Uważam, że jeśli człowiek zdrowo się odżywia, to wcale nie musi jeść mięsa. Jestem tego żywym przykładem" - przekonuje Maja Ostaszewska i tłumaczy, dlaczego uważa, że w dzisiejszych czasach mięso wcale nie jest zdrowe:
"Teraz mięso, które możemy dostać w sklepach pochodzi z chowu przemysłowego. Nafaszerowane jest antybiotykami i sterydami. To jest mięso zwierząt, które przechodzą ogromne cierpienia. Bardzo mało się ruszają, więc to są tak naprawdę takie zmutowane zwierzęta i ich mięso jest bardzo niezdrowe. Jakbyśmy chcieli jeść zdrowe mięso, to musielibyśmy kupować tylko to z wolnego wybiegu wiedząc, czym i jak były karmione zwierzęta. Ważne jest też jak wyglądało ich życie, ponieważ poziom stresu u zwierząt też bardzo często wytwarza toksyczne substancje wewnątrz organizmu" - tłumaczy Maja Ostaszewska.
Niektórzy twierdzą, że unikanie mięsa w diecie przyczynia się do powstawania niedoborów pewnych składników w organizmie. Aktorka zapewnia, że nie ma z tego powodu żadnych niedoborów. "Prawie nigdy nie jadłam mięsa. Prawie, bo w całym swoim 42-letnim życiu mięso jadłam chyba tylko przez dwa lata i to też tak naprawdę nie mięso tylko ryby. Akurat taką miałam potrzebę. Natomiast dwukrotnie byłam w ciąży, po czym każde ze swoich dzieci karmiłam przez ponad rok i nigdy nie miałam anemii" - mówi Ostaszewska.
Co ciekawe, Maja Ostaszewska jest ambasadorką akcji społecznej "Jeszcze żywy karp", która ma na celu przekonanie ludzi do tego, żeby nie kupowali żywych ryb. Jak przyznaje aktorka, karpia nie jada nawet w Wigilię. "W ogóle nie jem ryb" - skwitowała Ostaszewska.