Prosta droga na szczyt
Ta wiosna już należy do niej. A to nie koniec. Cały rok też może być jej.
Miała sześć lat i już wygrywała
Pasji do sportu Agnieszki Radwańskiej nie trzeba długo szukać. Urodzona w Krakowie tenisistka pochodzi bowiem ze sportowej rodziny. Jej dziadek Władysław był hokeistą Cracovii, a ojciec, i przez kilkanaście lat jednocześnie trener, Robert Radwański (50), to były tenisista klubu KS Nadwiślan. Uprawiał też... łyżwiarstwo figurowe w KS Krakowianka. W tenisa Agnieszka zaczęła jednak grać w Niemczech, gdzie ojciec był trenerem w klubie Gruen-Gold Gronau. I to właśnie w Niemczech w wieku sześciu lat Radwańska wygrała swój pierwszy turniej tenisowy! Do Polski wraz z rodziną wróciła w 1995 roku.
Z roku na rok jest coraz lepsza
Kolejne lata to treningi pod czujnym okiem taty oraz wyjazdy na turnieje krajowe i zagraniczne. W 2005 roku Agnieszka Radwańska odnosi swój pierwszy wielki sukces. W Londynie wygrywa juniorski Wimbledon, jedne z najważniejszych zawodów tenisowych na świecie. Od tego momentu w rankingu najlepszych tenisistek robi oszałamiające postępy. Jeszcze w 2004 roku była klasyfikowana na 941 miejscu, by już cztery lata później znaleźć się w pierwszej dziesiątce tenisistek świata. Wtedy wydawało się, że od miejsca na podium dzieli ją tylko krok. Jednak każdy sportowiec dobrze wie, że nigdy nic nie przychodzi samo. W 2010 i 2011 roku Agnieszka spada na 14 miejsce. Gra dobrze, ale czegoś jej wciąż brakuje.
Tata musi jednak zostać w szatni
W lipcu ubiegłego roku Agnieszka Radwańska podejmuje chyba jedną z bardziej dramatycznych decyzji w swoim życiu. Ojciec Robert Radwański przestaje być jej oficjalnym trenerem i nie jeździ już z córką na turnieje. Cały czas prowadzi jednak treningi z córką w Krakowie. Taka decyzja była spowodowana m.in. ostrymi komentarzami taty podczas występów córki na korcie. Układ tata-trener i zawodniczka po prostu się wyczerpał. Od ubiegłorocznego Wimbledonu Agnieszce Radwańskiej na korcie towarzyszy kapitan reprezentacji Polski Tomasz Wiktorowski. Ta współpraca przyniosła sukcesy już w ubiegłym roku podczas zawodów w Carlsbadzie, Tokio i Pekinie.
Agnieszka, popularnie zwana "Isią", pod koniec ubiegłego roku zakwalifikowała się też do prestiżowego turnieju kończącego sezon WTA Championships w Stambule. Sam Wiktorowski nie przecenia jednak swojej roli. Jeszcze zanim zaopiekował się "Isią", twierdził, że nie przewiduje rewolucji. - Dziewczyna przez lata wypracowała z ojcem schematy, które doskonale się sprawdzają - mówił w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". Dzisiaj widać, że oboje znaleźli nić porozumienia. To przyniosło sukces na korcie i ogromne pieniądze. W ciągu tylko 2012 roku Agnieszka zarobiła już... 5 milionów złotych!
Sukces nie przewrócił jej w głowie
Teraz nie pozostaje jej nic innego, jak pójść za ciosem. Przed nią w końcu cały sezon oraz olimpiada w Londynie. O tym, że będzie to rok Agnieszki Radwańskiej, przekonany jest najlepszy polski tenisista w historii Wojciech Fibak (59). - Od dawna przepowiadałem jej sukces, chociaż nie każdy chciał w to wierzyć. Uważano, że jest zbyt filigranowa, drobna i delikatna. Na szczęście tenis okazał się grą, gdzie znalazło się miejsce dla polotu, sprytu i finezji - mówił po finale w Miami Fibak, który już dziś twierdzi, że Agnieszka Radwańska przeskoczyła jego osiągnięcia. A sama "Isia" zachowuje nadspodziewanie chłodną głowę. - Czuję się pewnie na korcie. Gram bardzo dobrze i jeśli utrzymam poziom, to wkrótce powinnam wejść do czołowej trójki. Jednak do pierwszego miejsca jeszcze daleko.
MJ
Czytaj więcej o Agnieszce Radwańskiej.