Przemysław Saleta: porażka może być cenną lekcją

"Porażka może być cenniejszą lekcją niż łatwe zwycięstwo" - przekonuje PAP Life Przemysław Saleta. Bokser po zakończeniu kariery zawodowej prowadzi wykłady motywujące i treningi w Tajlandii, jednak nie czuje się biznesmenem, bo nie pieniądze go motywują.

Przemysław Saleta
Przemysław SaletaAdam StaśkiewiczEast News

Paulina Persa, PAP Life: Z pana badania narzędziem psychometrycznym, które można porównać do aparatu rentgenowskiego dla umysłu, wynika, że "silna koncentracja na osiągniecie wyznaczonych celów oraz bardzo mocno rozwinięte poczucie wewnętrznej kontroli i dyscypliny" są u pana kluczowe. Dlaczego zdecydował się pan wziąć udział w projekcie "Zaglądamy do głowy mistrzów" i co to panu dało?

Przemysław Saleta: Wygrała ciekawość. Chciałem zobaczyć, co rzeczywiście znajdą u mnie w głowie (śmiech). Choć same wyniki nie były dla mnie zaskoczeniem. To jest też trochę tak, że badanie uświadamia pewne rzeczy. Kiedy np. trzy lata temu robiłem specjalistyczne badania DNA pod kątem odżywiania się, właściwie potwierdziły mi się obserwacje z 30 lat mojej kariery. Niemniej jednak, jak masz to w formie spisanej, to traktujesz to poważniej.

Pana kariera zawodowa się skończyła. Czym teraz się pan zajmuje?

- W Polsce prowadzę wykłady motywacyjne przede wszystkim dla firm, a w Tajlandii organizuję i obozy, i treningi indywidualne w oparciu o boks dla ludzi 30+, 40+, którzy chcieliby coś dla siebie zrobić. Jednak nie czuję się biznesmenem, bo pieniądze nie są tym, co mnie motywuje.

Jak się pan odnajduje w roli coacha, mentora?

- Dobrze, dlatego że zawsze wyciągałem wnioski, podczas kariery wiele rzeczy analizowałem i prawda jest taka, że schemat osiągania sukcesu jest taki sam w sporcie i w biznesie. Też na podobnych rzeczach należy się koncentrować. Trzeba w podobny sposób radzić sobie i z sukcesami, i z porażkami, motywować się, dobierać ludzi, a dla tych, którzy tego słuchają jest to ciekawe, bo to jest podane przez pryzmat sportu, z anegdotami z życia sportowego nie tylko mojego, ale też innych, znanych mi ludzi, pięściarzy, więc nie są to tylko tabelki.

Ma pan nastoletnią córkę. Czy bycie tatą to najtrudniejsza rola trenera?

- Zdecydowanie tak (śmiech). Świat rozwija się w postępie geometrycznym i dzisiejsi nastolatkowie mają zupełnie inny sposób myślenia, żyją w zupełnie innym świecie. Ciekawe jest to, że taka 17-latka dla 12-latki też jest już starym zgredem (śmiech). To jest po prostu nieprawdopodobne!

Gdyby miał pan udzielić jakiejś rady motywacyjnej jako trener, a nie rodzic, bo domyślam się, że to jest trudniejsze?

- Zdecydowanie trudniejsze. Przede wszystkim trzeba być uczciwym wobec siebie i dawać z siebie wszystko. Jeśli mówimy o sporcie, nie każdy może zostać mistrzem świata, ale jeśli lubi się to, co się robi, to na pewno nie jest to czas zmarnowany.

Czyli porażki też są cenne?

- Jeśli wyciągnie się z nich wnioski i się je przeanalizuje, to porażki często są nawet lepszą lekcją niż łatwe zwycięstwo.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas