Szafa pełna skarbów

Monika Kuszyńska z Varius Manx jest jedną z najlepiej ubranych wokalistek polskiej sceny muzycznej. Jeśli ktoś myśli, że wydaje ogromne pieniądze na swoje kreacje, bardzo się myli. W rozmowie z INTERIA.PL zdradza, co kryje się w jej szafie.

fot./ Marek Ulatowski
fot./ Marek UlatowskiMWMedia

Polegam na sobie. Na swoim przeczuciu. W pewnym momencie stwierdziłam, że czuję się przebierana za kogoś innego niż jestem. Od tego czasu sama podejmuję decyzję jak się ubieram, w co i jak wyglądam. Jestem najbardziej zadowolona, czuję się sobą. Po prostu chodzę, szperam, rozglądam się, szyję sama, mama moja szyje. I tak naprawdę nie jest to coś drogiego, nie wiem skąd wytrzaśniętego, od projektantów - nie, sama to robię.

Teraz ma Pani na sobie niesamowitą bluzkę - z cekinowymi pawimi okami. Robi duże wrażenie...

Wygrzebałam ją gdzieś w malutkim sklepiku chyba 5 lat temu. Miałam przeczucie, że się przyda kiedyś. Leżała długo w szafie. Mam wiele takich rzeczy, które teraz wyciągam po latach. Które mi się wydawały po prostu ciekawe - zaglądam do szafy, a tam pełno skarbów.

A zdarza się Pani ciuchowe szaleństwo? Suknia, w której wystąpiła Pani w Opolu przyjechała prosto z Turcji...

To była wyjątkowa kreacja, przyjechała z Turcji od projektantki Arzu Kaprol, bardzo tam znanej. To była taka moja mała fanaberia, ale bardzo mi się spodobała ta sukienka i bardzo chciałam pokazać tę kobietę u nas w Polsce, to że szyje fantastyczne stroje. Niestety wiele wokalistek ubiera się u tych samych projektantów i mam wrażenie, że zaczyna się to wszystko powielać i przestaje być tak naprawdę ciekawe.

A jakie są Pani ulubione dodatki?

Oj, teraz jest w ogóle szał na dodatki, jestem z tego bardzo zadowolona. Cieszę się, bo uwielbiam korale, cekiny, wszelkie bransoletki - złote, srebrne, z koralików. Sama sobie też robię. To jest świetna zabawa, świetny relaks. Cieszę się, że teraz jest taka moda, jaka jest - że pozwala na to. Modą nie przejmuję się bardzo i ubieram się tak, by czuć się swobodnie. Natomiast na naszych ulicach jest ciężko ekstrawagancko się ubrać, szczególnie, że my mieszkamy w Łodzi, może w Warszawie jest trochę lepiej - nie wiem. Jednak trzeba troszeczkę uważać, bo można wzbudzać kontrowersje na ulicy, a przecież nie o to chodzi, nie chcemy się rzucać w oczy. A scena jest takim miejscem, na którym można poszaleć - i to jest fajne.

A jak duża jest różnica między tym, co nosi Pani na co dzień, a na scenie?

Nieduża. Ale na przykład mam wiele fajnych kapeluszy, które lubię zakładać. Ale kiedy założę taki kapelusz z dużym rondem idąc do sklepu po chleb czy do apteki, momentalnie się rzucam w oczy, a nie bardzo to lubię.

Czyli powinnyśmy być bardziej odważne?

Powinnyśmy - jak najbardziej. W Polsce jest wiele pięknych kobiet. Kiedy przyglądam się kobietom i mężczyznom również - mamy coraz więcej tej odwagi, ale jeszcze mało.

Interpretując najnowszą piosenkę Varius Manx "Bezimienną" - każda kobieta chce czuć się piękna - w jaki sposób może tego dokonać?

Najpierw trzeba zaakceptować siebie - po prostu. Widzę wiele pięknych kobiet, które nie widzą tego piękna w sobie. Ludzie u nas w kraju są niesamowici, mają tak oryginalne urody. Nie mówię jednak o przeroście formy nad treścią - że kobieta jest tak pewna siebie, że prawie naga chodzi po ulicy.

Cieszę się, że moda teraz jest kobieca, że daje więcej alternatyw. Ja też na co dzień chodzę w dżinsach, t-shircie i koniec, ale czasami fajnie jest założyć spódnicę z falbanami - czuję się wtedy bardziej kobieca. Przypominają mi się marzenia małej dziewczynki, która chce być królewną. My mamy coś takiego w sobie - romantycznego. I miejmy to. Dla siebie. Drobiazgi cieszą i naprawdę nie są drogie.

Bardzo dziękuję za rozmowę i dobre rady.

Z Moniką Kuszyńską rozmawialiśmy podczas Koncertowego Lata - cyklu imprez organizowanych przez tygodnik Naj, radio RMF FM i Telewizję Polsat pod patronatem portalu INTERIA.PL. Zobacz relacje z imprez

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas