Tabletki jej nie pomogą

Poronienie, zawód miłosny, ciężka depresja - mistrzyni nart ujawniła swoje nieznane oblicze. Czy ta spowiedź to wyrównanie rachunków z przeszłością i zapowiedź nowego etapu?

„Uważałam się za bardzo szczęśliwą dziewczynę. Urodzoną w czepku. A teraz czepek spadł”
„Uważałam się za bardzo szczęśliwą dziewczynę. Urodzoną w czepku. A teraz czepek spadł”Lasyk/REPORTEREast News

Marian pisze »felietona«. Obowiązkami się podzieliliśmy - ja od marudzenia, on od myślenia... Jeszcze przydałby się ktoś od biegania" - tymi słowami Justyna Kowalczyk (31) podpisała na Facebooku zabawne zdjęcie, na którym jej nowy piesek wchodzi na klawiaturę laptopa.

Takich radosnych wpisów jest ostatnio wiele na fanpage’u mistrzyni olimpijskiej. Sportsmenka przebywa teraz w Ramsau, gdzie przygotowuje się do Pucharu Świata i niemal codziennie publikuje fotorelacje z treningów, ale też zdjęcia z psem czy ze spacerów.

Znalazła się nawet fotografia przystojnych tenisistów Rafaela Nadala i Novaka Djokovica z komentarzem: "A na podwieczorek... Jest kogo obejrzeć!".

Aż trudno uwierzyć, że zaledwie kilka dni temu Kowalczyk wyznała: "Od ponad roku mam zdiagnozowane stany depresyjne (...) Przeżyłam klasyczne załamanie nerwowe (...) Bywały takie dni, gdy jedynym moim widokiem był sufit w pokoju. Gdy nie miałam siły ani chęci wstać z łóżka. Trzy ostatnie lata mojego życia okazały się kłamstwem". Biegaczka dodała też, że w maju ubiegłego roku poroniła.

"To były przerażające i traumatyczne dni. Tak to się wszystko poplątało, że zostałam sama". Te słowa wywołały burzę medialną, tym bardziej że 16 CZERWCA 2014, SHOW 21 wkrótce pojawiły się plotki jakoby ekspartnerem i ojcem dziecka Justyny był znany komentator sportowy. Co istotne, mężczyzna jest podobno żonaty. Po szokującym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Kowalczyk przestała rozmawiać z mediami i nie udziela dalszych wyjaśnień.

Zastanawia jednak, że jeszcze w grudniu ubiegłego roku dała do zrozumienia, że myśli o wycofaniu się ze sportu. "Chciałabym sobie normalnie pożyć. Ostatnio zdominowały mnie myśli o rodzinie", mówiła. Czy wtedy jej związek wciąż trwał, a Justyna myślała o kolejnej ciąży?

W kwietniu tego roku sportsmenka zemdlała podczas Orlen Warsaw Marathon. „Źle spałam, byłam też przemęczona”, tłumaczyła. Teraz już wiemy, że w tamtym czasie zmagała się z bezsennością wywołaną depresją.

Jednak najważniejsze pytanie brzmi: co teraz powinna zrobić mistrzyni olimpijska? Podobno od swojego trenera usłyszała: "Powinnaś wziąć się w garść". Psycholog Hanna Cygan mówi SHOW, że to najgorsza porada, jaką może usłyszeć osoba ze zdiagnozowaną depresją. "To poważna choroba, niestety, często bagatelizowana. Osoba, która na nią cierpi, wycofuje się z życia społecznego, przestaje odczuwać przyjemność, a nawet sens życia, ucieka w uzależnienia, miewa myśli samobójcze.

Wiele zależy od tego, czy chora osoba ma wsparcie. Jeśli walczy z depresją sama, objawy mogą się nasilać". Justyna twierdzi, że przez trzy lata walczyła sama. O jej dramacie nie wiedzieli nawet rodzice. To błąd - przekonuje mistrzyni świata w boksie, Agnieszka Rylik. "Ja też miałam stan depresyjny. W trudnych chwilach rodzina była dla mnie dużym wsparciem. Dzięki niej dałam radę.

Najgorsze gdy nie ma się bliskich, którym można o wszystkim opowiedzieć. Justyna nie ułożyła sobie życia prywatnego, dlatego jest jej z tym tak ciężko", mówi SHOW. Kowalczyk przyznała, że próbowała leczyć depresję, ale leki, które przyjmowała, nie pomogły. "To zrozumiałe, bo organizm sportowca działa inaczej i leki nie zawsze przynoszą efekt", tłumaczy Rylik.

To, co zdumiewa sportowców, z którymi rozmawiamy, to fakt, że Kowalczyk tak skutecznie ukrywała chorobę. "Dziwi mnie, że mając tak duży zespół, Justyna nie miała nikogo, z kim mogłaby porozmawiać o swoich problemach. Przecież oprócz dietetyka, fizjoterapeuty i trenera, sportowiec na jej poziomie ma też do dyspozycji opiekę psychologa. Współpraca z nim to norma. Zadziwiające, że nikt nie zauważył, w jakim ona jest stanie", mówi SHOW Jagna Marczułajtis-Walczak.

Zdaniem znanej snowboardzistki kontynuowanie kariery nie pomoże Justynie wygrać z depresją. Jednak mistrzyni już podjęła decyzję. Wierzy, że biegi narciarskie pozwolą jej wyzdrowieć. "Wracam, by zawalczyć o siebie", mówi. "Ucieczka w sport to doraźne rozwiązanie. Bo przecież biologii nie da się oszukać. Problemy trzeba przepracować, one same się nie rozwiążą.

Pytana, czy zdarza się, że bywa szczęśliwa, odpowiada krótko: „Nie”. Tu na zdjęciu sprzed trzech lat, kiedy, jak wyznała, ostatni raz czuła radość. W maju 2013 poroniła, ukochany złamał jej serce i uległa kontuzji. Teraz postanowiła zawalczyć o siebie.

Potem może być jeszcze trudniej", zauważa psycholog Hanna Cygan. Tego samego zdania jest Agnieszka Rylik, która mówi wprost, że w pewnym momencie zrozumiała, iż musi odpuścić sobie ambicje sportowe, by zacząć cieszyć się życiem: "Nie wyobrażałam sobie trenować i zakładać rodzinę.

Zanim zaszłam w ciążę, zawiesiłam karierę. Skupiłam się na tym, co stało się najistotniejsze, choć nie było mi łatwo", przyznaje. Jednak patrząc na najnowsze zdjęcia Justyny i to, co pisze fanom, można dojść do wniosku, że jej strategia ma sens. Chyba że mistrzyni znowu tylko udaje szczęśliwą...

Dominika Kowalska

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas