Tamara Gonzalez Perea szczerze o zwolnieniu z TVP

Tamara Gonzalez Perea przerwała milczenie! W prawie 40-minutowym wideo, które opublikowała na swoim Instagramie, wyjaśniła prawdziwe powody odejścia z "Pytania na śniadanie". W szczerej wypowiedzi padły mocne słowa - "Czułam się terroryzowana".

Tamara Gonzalez Perea nie poprowadzi już "Pytania na śniadanie"
Tamara Gonzalez Perea nie poprowadzi już "Pytania na śniadanie"Jan Bielecki/East NewsReporter

Kilka dni temu zaczęły pojawiać się zaskakujące informacje o odejściu z "Pytania na śniadanie" duetu Tamara Gonzalez Perea i Robert El Gendy. Telewizja Polska poinformowała o zwolnieniu pary prowadzących i zastąpieniu ich innymi gwiazdami. Do tej pory nie ogłoszono oficjalnych powodów takiej decyzji.

Wielu fanów zastanawiało się, co było powodem zwolnienia. Początkowo Tamara Gonzalez Perea twierdziła, że nie ma pojęcia, dlaczego szefowie stacji postąpili tak, a nie inaczej.

Teraz gwiazda postanowiła przerwać milczenie i wyjaśnić, co tak naprawdę było powodem jej odejścia z TVP.

Media spekulowały, że głównym powodem zwolnienia duetu była niska oglądalność odcinków z ich udziałem. Jak się jednak okazuje, było wręcz przeciwnie.

Tamara stanowczo zaprzeczyła tym doniesieniom. Jak twierdzi, wyniki oglądalności programu były bardzo dobre, a czasami nawet fantastyczne.

Tamara Gonzalez Perea kończy współpracę z TVP
Tamara Gonzalez Perea kończy współpracę z TVPArsen Petrovych/TVP/East NewsReporter

W obszernym wideo, które opublikowała na swoim Instagramie przyznała, że głównym powodem jej odejścia był niekorzystny kontrakt, do którego podpisania była zmuszana. 

Ja odmówiłam podpisania tej umowy. Od razu mówię, że żadne negocjacje nie wchodziły w grę. Ja usłyszałam, że "jak nie ,to nie". Że jak zostanie to przekazane wyżej to będą konsekwencje. (..) Czułam się po prostu terroryzowana-przyznaje była prowadząca programu "Pytanie na śniadanie"

Zdaniem gwiazdy, TVP zażądało od niej przekazania części zarobków na rzecz Impresariatu Telewizji Polskiej - nowej komórki Telewizji Polskiej, która miałaby się zajmować się szeroko pojętym wizerunkiem prowadzących.

Problemem było to, że nowy kontrakt zakładał przekazanie 20-30 proc. z całości dochodów gwiazdy, a nie z tych pochodzących z prowadzenia programu.

De facto moje zarobki w telewizji to była drobna część tego, na co się składa cała moja praca- mówi Tamara

Blogerka prowadzi wiele innych, dochodowych projektów, dlatego odmówiła podpisania tak skonstruowanej umowy. Jak podkreślała - była dla niej niekorzystna nie tylko finansowo, ale również wizerunkowo - ktoś kto był i jest influencerem nie może zgodzić się na takie warunki. 

Dla mnie jaki infuencerki jest to umowa niekorzystna, dlatego, że ona często zakłada wyłączność. Nie mogę nic zrobić bez zgody stacji. Nie mogę po prostu "ruszyć ręką". De facto nie mogę nic zrobić, jeśli stacja nie wyrazi na to zgody

Tamara Gonzalez Perea wyjawiła, że od stycznia tego roku, kiedy to kończyła jej się stara umowa, współpraca z TVP nie układała się zbyt dobrze. Macademian Girl i jej menadżerka miały dostawać nieprzyjemne maile z pogróżkami od jednej z osób, która była odpowiedzialna za produkcję programu.

Pamiętam kiedy dostałam maila o 21-22, dzień przed prowadzeniem programu. (..) Mialam takiego, który w nagłówku mówił, że albo podpiszemy umowę jutro, albo zdejmujemy Tamarę z weekendu, czy tam szukamy zastępstwa dla Tamary

Gwiazda wyznała też, że był to dla niej wyjątkowo trudny czas.

Ja miałam wyjęte ostatnie 1,5 miesiąca z życia. (...) Czułam się terroryzowana.

Tamara przyznaje również, że był to pierwszy raz kiedy spotkała ją tego typu sytuacja, a w innych programach nie było nawet mowy o takich warunkach. Jak twierdzi, tutaj pojawiły się bezkompromisowe zachowania, a według jej wiedzy i rozeznania wśród kolegów ze stacji, Impresariat TVP nie działa dobrze i tak, jak powinien. 

W związku z tym, praktycznie z dnia na dzień, infuencerka zniknęła z programu. Jak twierdzi, praca na planie śniadaniówki od zawsze była jej wielkim marzeniem i jest wdzięczna za daną jej szansę. Jednak najbardziej szkoda jest jej partnera  z "Pytania na śniadanie", Roberta El Gendy'ego.

Dzień przed programem dostałam telefon, że zostajemy z Robertem wymienieni na inną parę. Jest mi bardzo przykro, szczególnie ze względu na Roberta, który jest z tej stacji i oddał jej 17 lat życia. (...) Sądziłam, że zostanie mu wymieniona partnerka i będzie mógł prowadzić ten program, bo jest genialnym prowadzącym. (...) Zasługiwał na to, żeby tam zostać. Być może jeszcze coś się zmieni, na razie zostaliśmy odsunięci oboje- mówi Tamara

Gwiazda przyznała, że odejściem z programu groziły jej dwie osoby, które były odpowiedzialne za produkcję "Pytania na śniadanie". Jak twierdzi, nie podobało im się to, że została przyjęta do pracy na "wyjątkowych" zasadach. 

Na koniec Tamara podziękowała za okazane jej wsparcie, nie tylko ze strony fanów, lecz również kolegów i koleżanek ze stacji. Okazała wdzięczność za profesjonalne zachowanie ze strony Pani Dyrektor TVP na rozmowie, podczas której odeszła z programu oraz za wręczone jej kwiaty. Jak przyznaje, chciałaby, żeby całe "negocjacje" odbywały się w takim tonie.

Jak na razie TVP nie odniosło się do słów celebrytki. Nie ma też oficjalnej informacji ze strony stacji na temat nowej pary prowadzących "Pytania na Śniadanie".

Co sądzicie o tej sytuacji? Wspieracie Tamarę w jej decyzji? 

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas