Gdzie robi zakupy? Jakich kosmetyków używa? Czy ma w sobie coś z Narcyza? Dlaczego nie boi się upływającego czasu? Czego nie znosi, a co daje jej szczęście? Tego wszystkiego dowiadujemy się w rozmowie z Magdą Mołek. Znamy ją z telewizji, ale jaka jest naprawdę?
Świat Konsumenta: Nie wyobrażam sobie Pani prowadzącej w hipermarkecie wózek? Jak naprawdę wyglądają zakupy Magdy Mołek?
Magda Mołek: Czasem trzeba pomóc wyobraźni? Ja robię zakupy sama. Wszystkie: spożywcze, ubraniowe i te większe - chemiczne: raz na kwartał jadę do wielkiego supermarketu z długą listą. Kupuję wtedy proszki do prania, płyny do płukania, wszystkie produkty potrzebne do mycia, czyszczenia, prasowania itd. Bo to ja mam dom na głowie. Dbam o niego sama. Zatem wszystkie pronto, cify i tak dalej są mi dobrze znane. Jestem normalną kobietą. To zabawne, że tak wielu ludzi nie wyobraża sobie mnie jako pani domu robiącej zakupy, sprzątającej i gotującej. Targam te siatki z zakupami, jak każda normalna polska kobieta. Nie mam żadnej taryfy ulgowej.
Ma Pani zaufanie do reklam?
MM: Niezbyt. Wydaje się, że reklama w Polsce jest prymitywna. Jak dla mnie zbyt banalana, powierzchowna. Wyobrażam sobie, a raczej tęsknię do reklamy z jakimś pazurem, inteligentnej, wysublimowanej albo zaczepnej. Na przykład ta którą udało się zrobić Plusowi. Jestem zachwycona tym, co stworzyli z Mumio. Ale to tylko jedna jaskółka, która wiosny nie czyni. Niestety reklama i polska, i światowa się ujednoliciła: wszyscy wykorzystują znane twarze. To przestało już intrygować, stało się banalne. Z badań socjologów wynika już nawet, że celebryci będą podporą kampanii reklamowych jeszcze przez około pięć lat, z prostego powodu: opatrzą się. Może dlatego wszyscy już reklamują wszystko?.
Dostała Pani ofertę, żeby coś reklamować?
MM: Niejedną.
Odmawiała Pani?
MM: Tak.
Ze względu?
MM: Względy były bardzo różne.
Kasa czy forma reklamy?
MM: To nie jest kwestia pieniędzy. Zwykle proponowano mi udział w reklamie produktu, ktory do mnie nie pasował. Ale najważniejsze jest dla mnie coś innego. Mój zawód. Musiałabym przestac być dziennikarzem, by wziąć udział w reklamie. Dla mnie jest to bilet w jedną stronę. Nie ukrywam, że propozycje udziału w reklamie były niezmiernie kuszące. Załatwiałyby co najmniej połowę moich zobowiązań finansowych (śmiech). Uważam, że za mało jeszcze zapracowałam na swoje poczucie zawodowego komfortu i świadomość, że idę w dobrą stronę, by z czystym sumieniem wziąc do ręki bilet w jedną stronę?
Uważa Pani, że dziennikarz, który występuje w reklamie, staje się mniej wiarygodny?
MM: Niby nie, bo kupuje się zachwalany przez niego produkt dlatego wlaśnie , że ta osoba wzbudza wiarygodność, prawda? To jest kwestia wyboru: albo jest się wiarygodnym w reklamie produktu albo w tym, co się robi zawodowo. Z moich obserwacji wynika na szczęście, że dziennikarze się nie sprzedają.
Jakich kosmetyków Pani używa?
MM: Lubię dobre firmy, ale zwykle używam aptecznych.