Zmarszczki to nie problem!
O tym, czy warto walczyć ze zmarszczkami oraz o swoich aktorskich marzeniach opowiada Beata Kawka.
Jest pani permanentnie szczęśliwą kobietą?
Szczęśliwa bywam, nie chodzę z wyszczerzonymi zębami od rana do wieczora. Tak jak wszystkich, tak i mnie spotyka mnóstwo kłopotów i tragedii.
Jak pani postrzega świat?
- Bardzo ciepło i kolorowo. Czuję sympatię ludzi wokół, mam fantastycznych znajomych, kolegów i naprawdę fajną rodzinę. Na to chyba sobie zapracowałam. Wierzę , że wszystko zależy od nas. Staram się żyć mocno i energicznie, ale bez hurraoptymizmu. Spokojnie.
Czas działa na pani korzyść.
Dziękuję. Chyba pani Anna Romantowska powiedziała w jakimś wywiadzie parę lat temu: - Kobieta mając 20 lat, ma na twarzy to co dał jej Pan Bóg, kiedy zbliża się do 40 ma to, na co sobie zapracowała.
Zmarszczki nie są problemem?
Mój znajomy chirurg powiedział, że musiałby najpierw leczyć dusze tych kobiet, które poddają się operacjom plastycznym. Moja dusza póki co się trzyma. Nie mogę przewidzieć co będzie w przyszłości, ale dziś myślę, że nie ważne czy masz pięć zmarszczek mniej czy więcej. Botox pomoże ci tylko na chwilę.
Drzwi do kariery stoją przed panią otworem. Czas, kiedy czekała pani na telefon, jest już dawno za panią.
Dla każdego kariera znaczy coś innego. Jeśli pytasz o moją definicję tego słowa, nie usłyszysz nic popularnego. Chciałabym, aby nazwisko Beata Kawka kojarzyło się z rzetelnością. Chciałabym spełnić kilka swoich aktorskich marzeń, ale nie siedzę i nie czekam, aż ktoś się ich domyśli. Dużo pracuję, co ma tę ogromną zaletę, że uczę się teraz najwięcej. I chłonę z największą przyjemnością i coraz ciekawsze zadania, i wspaniałych ludzi, których spotykam. Mam na swoim koncie chwile wyczekiwania na telefon i wtedy nie byłam ani szczęśliwa ani też miła. Dzisiaj na pewno jest łatwiej. Mam pracę, ciekawe propozycje, rodzinę, ciekawe plany... Traktuję świat życzliwie.
Wierzy pani w przypadek?
Jan Paweł II powiedział - "Nie ma przypadków w planach Bożej opatrzności". Bardzo w to wierzę. Kiedy dzieje się coś złego w naszym życiu, często pytamy: dlaczego właśnie mnie się to przytrafiło? Zastanawiając się nad swoim życiem, wiem, że wszystko miało swój sens. Każde cierpienie i zdrada. Czasami potrafiłam wyciągnąć wnioski, a czasami niestety nie. Jeśli potrafiłam, wszystko, co złe stawało się to trampoliną do przeżywania pięknych rzeczy, a czasem do sukcesu.
Jako kobieta czuje się pani spełniona?
Przecież jeszcze nie umieram! (śmiech) To brzmi jak jakieś podsumowanie. Jako kobieta to ja się dopiero zaczynam! (śmiech)
Jest pani dla siebie dobra?
Najczęściej inni na to nie wpadną! Instynkt samozachowawczy podpowiada mi, że zimą trzeba jechać na narty, a wiosną naładować akumulatory. Natomiast rodzina zwykle pilnuje wspólnego weekendowego i wakacyjnego wypoczynku. Wiem, że warto pozwolić sobie na bycie dobrym dla siebie, bo wtedy łatwiej jest uśmiechać się do świata.