Najgorsze gatunki ryb: Trujące i pełne toksyn

Od lat słyszymy, że Polacy jedzą zbyt mało ryb, a za dużo mięsa. A to prosty przepis na miażdżycę, nadwagę i inne choroby cywilizacyjne. Ryby zalicza się do najzdrowszych produktów – są bogatym źródłem pełnowartościowego białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3, witaminy D i wielu innych cennych substancji. Ich regularne spożywanie wzmacnia odporność, poprawia kondycję układu nerwowego i kostnego, a przede wszystkim zbawiennie wpływa na serce i układ krążenia. Kluczem do sukcesu jest jednak wybieranie odpowiednich ryb. Niestety niektóre gatunki są mocno zanieczyszczone toksynami i metalami ciężkimi znajdującymi się w morzach i oceanach. Warto więc ograniczyć ich spożycie. Sprawdź, których ryb lepiej nie jeść.

Tilapia - jedna z kontrowersyjnych ryb
Tilapia - jedna z kontrowersyjnych ryb ©123RF/PICSEL

Tuńczyk

Tuńczyk
©123RF/PICSEL

Tuńczyki to duże drapieżniki żyjące w oceanach i zimnych morzach. Są smaczne, mają mnóstwo wartości odżywczych, ale niestety mogą być mocno skażone. Wszystko dlatego, że żyją nawet kilkadziesiąt lat, osiągają duże rozmiary i znajdują się na końcu łańcucha pokarmowego. Przez cały ten długi czas kumulują w sobie toksyny, a przede wszystkim rtęć. Naukowcy ostrzegają, że może ona uszkadzać wątrobę, nerki i układ nerwowy. Tuńczyki są szczególnie niebezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących piersią – znajdujące się w nich toksyny mogą przenikać do płodu i pokarmu matki.

Panga i tilapia

Panga
©123RF/PICSEL

Panga i tilapia zyskały popularność dzięki neutralnemu smakowi, bez rybiego aromatu. Oba gatunki są też chude i łatwo się filetują (mają niewiele ości), do tego mogą pochwalić się niską ceną. Niestety w Polsce dostępne są pangi i tilapie pochodzące z azjatyckich hodowli. Badania wykazały, że ryby te często miewają przekroczone normy stężenia metali ciężkich, przede wszystkim kadmu i ołowiu. Toksyny te są zabójcze dla układu nerwowego, mogą też uszkadzać szpik kostny i przyczyniać się do powstania białaczki.

Badania potwierdzają też, że wody, w których hodowane są te ryby, bardzo często mają przekroczone normy środków bakteriobójczych, a pasze zawierają zbyt duże ilości hormonów i antybiotyków. Azjatyckie wody są też jednymi z najbardziej zanieczyszczonych ściekami i plastikiem, którego mikroskopijne cząstki mogą przenikać do ryb i owoców morza. Wciąż trwają badania nad ich wpływem na ludzki organizm – podejrzewa się, że mogą być przyczyną zaburzeń hormonalnych czy nowotworów hormonozależnych. Tilapie mają też tendencję do kumulowania w sobie rtęci, dlatego szczególnie powinny ich unikać kobiety w ciąży i dzieci.

Łosoś hodowlany

Filet z łososia
Filet z łososia123RF/PICSEL

Mimo że łosoś nazywany jest królem ryb, to zanim wyląduje na naszych stołach, warto sprawdzić jego pochodzenie. Zarówno bałtyckie czy norweskie łososie hodowlane mogą być naszpikowane dioksynami, metalami ciężkimi i innymi zanieczyszczeniami. Dodatkowo bywają karmione paszą z dodatkiem sztucznych barwników i antybiotyków. Nie bez przyczyny łosoś hodowlany nazwany jest „rybnym kurczakiem”.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas