Wołowina: Jak wpływa na organizm, czy może być niebezpieczna?

Wokół spożywania wołowiny co jakiś czas narasta wiele kontrowersji. Od lat utarło się, że czerwone mięso jest bardzo szkodliwe dla zdrowia – podnosi poziom cholesterolu i sprzyja chorobom serca. Jednak największe zagrożenie upatrywane jest w chorobach krów i znajdujących się w wołowinie bakteriach i toksynach. Kiedy spożywanie wołowiny może być niebezpieczne? Czy choroba szalonych krów wciąż stanowi dla nas zagrożenie? Jak wołowina wpływa na organizm?

Czy wołowina jest zdrowa?
Czy wołowina jest zdrowa? ©123RF/PICSEL

Jak wołowina wpływa na organizm?

Wartości odżywcze
©123RF/PICSEL

Wbrew powszechnym opiniom wołowina sama w sobie nie jest niezdrowym mięsem. Negatywne skutki dla naszego organizmu są efektem spożywania jej w zbyt dużych ilościach (optymalna ilość to 300 g tygodniowo). Szkodliwe jest również jedzenie smażonej oraz grillowanej wołowiny, ta przyrządzana na parze lub pieczona zawiera znacznie mniej nasyconych kwasów tłuszczowych.

Wołowina jest szczególnie polecana osobom budującym masę mięśniową – zawiera duże ilości łatwo przyswajalnego białka, a jednocześnie stosunkowo niewiele tłuszczu. Znajdują się w niej również spore ilości witamin z grupy B (wołowina to główne źródło witaminy B12), które stymulują układ nerwowy: poprawiają pracę mózgu, pozytywnie wpływają na pamięć i koncentrację, ułatwiają walkę ze stresem i bezsennością. Wołowina jest także bogatym źródłem żelaza, cynku oraz fosforu i z tego względu poleca się ją osobom zmagającym się z anemią. Wartościowym składnikiem krowiego mięsa jest również kwas linolowy (jego stężenie jest wyższe w hodowli ekologicznej i tradycyjnej), który obniża poziom złego cholesterolu i pomaga "spalić" tłuszcz w organizmie. Wołowina jest jego najbogatszym źródłem, pięciokrotnie wyższym niż wieprzowina czy drób. Naukowcy z Finlandii odkryli, że kwas linolowy zmniejsza ryzyko nowotworu piersi i jajników, a także czerniaka i białaczki.

Kiedy jedzenie wołowiny może być niebezpieczne?

Choroby krów
©123RF/PICSEL

Warto wiedzieć, że wszystkie krowy przed ubojem są badane przez lekarza weterynarii. Odpowiednim procedurom kontrolnym podlega także mięso. Niestety zdarzają się sytuacje nielegalnego uboju oraz sprzedaży niezbadanego mięsa. Jest to bardzo niebezpieczny proceder, który niszczy zaufanie konsumentów i jest częstym powodem rezygnacji ze spożywania danego produktu. W przypadku niezbadanej wołowiny możemy mieć do czynienia z obecnością groźnych bakterii i toksyn siejących spustoszenie w ludzkim organizmie. Najczęstsze i najbardziej niebezpieczne choroby bydła to bruceloza, gruźlica bydła, listerioza, toksoplazmoza oraz przenośne gąbczaste encefalopatie (BSE potocznie zwane chorobą szalonych krów). W chorym mięsie może się też rozwijać niebezpieczna dla człowieka laseczka wąglika czy bakteria E. coli. Pocieszające jest jednak to, że po epidemii BSE i tysiącach przypadków zachorowań na wywołującą ją u ludzi Chorobę Creutzfeldta i Jakoba (w Polsce do 2005 r. odnotowano kilkadziesiąt przypadków choroby) jakość wołowiny oraz kontrole tego mięsa znacznie się poprawiły. Restrykcyjne przepisy zażegnały problem, a od 2005 r. w całej UE właściwie nie odnotowuje się zachorowań u ludzi. Największym zagrożeniem jest więc spożywanie wołowiny z nieznanych źródeł. Czynnikiem ryzyka zarażeniem się bakterią E. coli czy listeriozą jest też jedzenie mięsa, która nie zostało poddane wystarczająco długiej obróbce termicznej, np. krwistego befsztyku. Przyrządzając wołowinę w domu, warto zaopatrzyć się w żaroodporny termometr mierzący temperaturę mięsa w jego środku.

Wołowina importowana z USA

Wołowina z USA
©123RF/PICSEL

Alarmujące są także wyniki badań amerykańskich naukowców. Okazuje się, że w USA obowiązują inne regulacje dotyczące pasz i leków podawanych krowom. W efekcie w ich mięsie znajdują się duże ilości hormonów stymulujących wzrost, które negatywnie wpływają na ludzki organizm. Badania wykazały, że dzieci kobiet, które w ciąży spożywały duże ilości wołowiny, mogą mieć problemy z płodnością. U mężczyzn obniża się liczba plemników w nasieniu, a kobiety są bardziej narażone na wystąpienie zespołu policystycznych jajników. Między USA a Unią Europejską od kilku lat toczy się spór dotyczący stosowania pasz z hormonami (w UE są one zakazane już od 1988 r.). Wciąż jednak nie doszło do porozumienia.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas