Gdzie są modelki plus-size?
Na 422 modelki w reklamach zaledwie 6 to modelki plus-size. W modzie różnorodność pojawia się jedynie w sezonowych kolekcjach. Choć wciąż trwa spór o kanony sylwetki promowane na wybiegach, jak donosi Fashion Spot zaledwie 1,4 proc. modelek biorących udział w kampaniach były to tzw. modelki plus size.
Choć w ostatnim czasie coraz głośniej podnosi się kwestie nadmiernej szczupłości modelek - przeciwwagą stał się trend promujący tzw. modelki plus-size - wciąż na wybiegach, w kampaniach reklamowych dominują modelki o standardowej dla branży posturze i urodzie. Fashion Spot opublikowało studium analizujące różnorodność modelek biorących udział w kampaniach reklamowych wiosna-lato 2016, które zostały zaprezentowane w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Spośród 422 modelek biorących udział w 460 kampaniach na sezon wiosna-lato 2016, tylko sześć należało do grona tzw. modelek plus-size, co oznacza, że jedynie 1,4 proc. kobiet o nieco pełniejszych kształtach zostało zaangażowanych do kampanii reklamowych. W porównaniu do zeszłego sezonu liczba ta spadła z 11 do 6 modelek. Liczba ta jest jeszcze bardziej przygnębiająca, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że te modelki reprezentowały linie odzieżowe skierowane właśnie do kobiet o nieco większych rozmiarach. Co więcej, żadna z modelek nosząca rozmiar 12 nie pojawiła się na billboardach czy w reklamie prasowej.
Modelka Iskra Lawrence, która nosi rozmiar 14, podkreśla, że nadanie kobietom, które nie mieszczą się w kanonach wybiegowych miana plus-size jest niezwykle szkodliwe. Porównuje to do swego rodzaju modowej stygmatyzacji.
- Znaczna część kobiet nosi taki sam rozmiar jak ja albo większy. Co oznacza, że automatycznie są oznakowane i przypisane do jakiejś kategorii, w której być nie powinny. Termin plus-size pojawił się na potrzeby branży i niech tak będzie. Ale dlaczego ta kategoria rzutuje na osoby, które w branży nie są - zastanawia się w rozmowie z Telegraph Lawrence.
W 2009 roku redaktor naczelna brytyjskiej edycji Vogue'a Alexandra Shulman zarzuciła największym projektantom mody produkowanie coraz mniejszych rozmiarowo kolekcji, w które mogą wejść tylko bardzo chude modelki. W opublikowanym fragmencie listu, który Shulman wysłała czołowym światowym stylistom i domom mody redaktorka brytyjskiego Vogue'a pisze o "problemie, który staje się coraz bardziej niepokojący".
- Odkąd jestem w redakcji Vogue'a, rozmiar ubrań, które modele i modelki noszą na pokazach znacznie się zmniejszył. Aktualnie, nawet top modelki nie są w stanie wejść w pokazowe kolekcje - skarży się Shulman - Jesteśmy zmuszeni zatrudniać bardzo młode dziewczyny o wystających kościach, bez biustu i bioder (...) Regularnie proszę fotografów o retuszowanie zdjęć, dodanie modelkom trochę ciała..." - dodaje.
Krągłych modelek nie chcą oglądać projektanci, zbyt chudych modelek nie chce oglądać społeczeństwo. Dyskusja na temat sylwetek modelek nadal trwa, podsycana komentarzami projektantów i chybionymi zdjęciami do kampanii reklamowych. Świat się buntuje, a kreatorzy mody i tak robią swoje.
- Widziałam wiele pokazów, w których uczestniczyły przeraźliwie chude modelki - przyznała w 2013 roku Nina Garcia, dyrektor kreatywna amerykańskiego Marie Claire w rozmowie z Huffington Post. To ciekawe, bo żyjemy w kraju, gdzie otyłość jest problemem powszechnym, a następnie na wybiegach widzę rzeszę dziewczyn przeraźliwie chudych. Więc mamy do czynienia z dwiema skrajnościami, brakuje w tym wszystkim dosłownie zdrowej równowagi - dodaje. (PAP Life)