Inwazja marynarzy

Weź kilka paseczków, dodaj złoto w odpowiednich proporcjach, a całość dopraw szczyptą brokatowego pyłu. Lato jeszcze się nie kończy.

fot./ Andrzej Szilagyi
fot./ Andrzej SzilagyiMWMedia

Uchodził za jednego z najbardziej ekstrawaganckich i odjechanych kreatorów mody. A na pewno najbardziej odjechanych we Włoszech. Franco Moschino. Człowiek-legenda. Krawiec od Disneya i Andy Warhola. Dla jednych szaleniec, dla innych artysta najwyższej próby.

Niewątpliwie sporo wkładu w sukces Moschino mieli Giorgio Armani i Gianni Versace, pod których skrzydłami zaczynał i dla których rysował i wymyślał slogany przez ponad 11 lat. Począwszy od roku 1977 projektował również dla Cadette, a w 1983 roku założył własna firmę o nazwie Moonshadow. Sam nawoływał do obrzucania modeli świeżymi pomidorami. Na każdym kroku podkreślał, że nie ma czegoś takiego, jak trend w modzie. Bo niby kto powiedział, co oznacza tzw. dobry gust?

Moschino, urodzony i wychowany w Mediolanie, nigdy nie przepadał za szkołą i nie ukrywał, że jego wykształcenie pozostawia wiele do życzenia. Wystartował z dżinsami i ubraniami na co dzień (które jednak szybko zdobyły wielbicielki oryginalnym wykończeniem) i unikatową linią zapachową perfum, bo te były obecne w kolekcji Moschino od początku.

Jak to zrobić nad Wisłą

Niemal w każdej kolekcji sygnowanej przez M. można znaleźć coś inspirowanego pop-artem. Koszulki, które równie dobrze mogliby założyć bohaterowie kreskówek Disneya oraz ultrakrótkie spódnice i szorty, które są ubraniem jedynie z nazwy. Tego lata Moschino okazał się nieco bardziej tolerancyjny i podobnie jak inni projektanci - przekonał się do marynarskich pasów.

Luźniejsze bluzki zestawione z miniszortami oraz dużymi okularami i butami na wysokim obcasie są niby trochę sportowe, ale na pewno superkobiece. Lata 80. w XX-wiecznym wydaniu, które znajdziemy niemal w każdej wiosennej kolekcji dostępnej w warszawskich sklepach. Złote szorty można z powodzeniem zastąpić dżinsową mini albo rybaczkami.

Unikajmy jednak połączeń marynarskich pasów z białym dołem, zamiast tego postawmy na kontrasty. Może być dżins, ale też zamszowa spódnica. Ważna zasada w przypadku marynarskich motywów: minimum biżuterii, a w zasadzie dozwolone są tylko kolorowe bransoletki (jednolite, bez wzorów) lub proste kolczyki. Im mniej jednak ozdóbek, tym korzystniej dla końcowego efektu. Zamiast pierścienia z pawim okiem, zdecydowanie lepiej jest wybrać duże okulary. Najlepiej takie z przydymionymi szkłami.

Joanna Krupa

Tekst pochodzi z magazynu

Dzień Dobry
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas