Magia Coco Chanel
Nowojorskie Metropolitan Art Museum postanowiło uhonorować niemal stuletnią obecność domu mody Chanel na światowych wybiegach, otwierając w swych słynnych salach retrospektywną wystawę spuścizny Gabrielle "Coco" Chanel i wieloletniego projektanta marki, Karla Lagerfelda.
"Chcę być częścią tego, co nadejdzie" - mówiła Coco Chanel, kiedy w początkach minionego wieku otwierała pierwszy butik z kreacjami własnego projektu. Jej skromny sklepik szybko urósł do prawdziwego imperium mody. Lata 20. i 30. to absolutny triumf rewolucyjnego stylu Chanel. Coco wyzwala kobiety z konwenansów elegancji. Proponuje im praktyczne i proste stroje. Zazdrosny o klientki projektant Paul Poiret określił je niegdyś mianem "ubóstwa dla miliarderów". To Chanel w 1920 roku zaprojektowała najpopularniejszą i najprostszą kreację w historii mody, tzw. "małą czarną".
Trudno się dziwić, że spuścizna projektantki doczekała się wystawy w jednym z najsłynniejszych muzeów świata.
- Idea, jaka przyświeca tej wystawie to prezentacja marki, która istnieje na rynku już prawie sto lat. To absolutny wyjątek w świecie mody. Żadna inna marka nie przetrwała tyle lat będąc stale na topie, stale wyznaczając nowe trendy w modzie. Z tego właśnie powodu dom mody Chanel, bardziej nawet niż ze względu na osobowość Coco, która go stworzyła, jest tak pasjonującym zjawiskiem - mówi czołowy projektant domu Karl Lagerfeld.
Lagerfeld związał się z marką Chanel w 1983 roku, dwanaście lat po śmierci Coco. Projektantowi udało się wskrzesić świetność domu Chanel. Zachowując styl stworzony przez Coco, tchnął w niego własnego ducha.
Do dziś każdego sezonu wprowadza uwspółcześnione wersje żakietu Chanel, noszone do dżinsów i czółenek. Na nowo interpretuje wieczorowe kreacje z muślinu i szyfonu, które Coco z wielkim powodzeniem proponowała w latach 30.
- Ta wystawa to dla mnie podróż wgłąb historii tego domu mody, tej marki, a nie wgłąb własnego ego. Nie patrzę i nigdy nie patrzyłem na Chanel przez swój pryzmat, pryzmat projektanta mody. To historia czegoś, nie kogoś. Chanel to perłowy naszyjnik, którego ja jestem jedynie cząstką, jedną z pereł - opowiada Lagerfeld.
Coco Chanel mawiała, że moda wychodzi z mody, a styl pozostaje. Siła jej stylu tkwiła w tym, że łączył on jakość, komfort i proporcje, podkreślające figurę, bez jej eksponowania. Dlatego w ubraniach Coco dobrze czuły się kobiety w różnym wieku i o różnych kształtach. Dobrze się czuły i dobrze wyglądały, co jak wiemy, nie zawsze idzie w parze...