Narodziny kultu

Projektuje dla androgenicznych melancholików. Fotografuje skażonych autodestrukcją muzyków. Hedi Slimane - dyrektor artystyczny Dior Homme, wielbiciel nowej rockowej rewolucji. Fenomen.

 
 AFP

Bez niego świat muzyki i mody nie byłby taki sam. W ciągu kilku zaledwie lat przybysz znikąd odcisnął piętno w każdej dziedzinie twórczości, której się tknął. W czasach wąskich specjalizacji Hedi Slimane znalazł własną drogę. Choć, jak twierdzi, żyje z dnia na dzień, trudno nie postrzegać tego, co robi, jako mulitmedialnego projektu na wielką skalę. Czasem pojawia się ktoś, kto ucieleśnia ducha czasów, w jakich żyje. Kimś takim bez wątpienia jest nieśmiały i wyalienowany Slimane.

Urodził się w Paryżu w 1968 roku. Jego matka była Włoszką, a ojciec tunezyjskim bokserem. Od urodzenia był niezwykle szczupły i podobno brał tabletki na zyskanie wagi. Ponieważ nie mógł znaleźć w sklepach właściwych dla swej sylwetki ubiorów, sam zaczął je projektować. Szyć pomagała mu matka, która w swym życiu miała okazję być szwaczką. Brzmi jak idealny życiorys cudownego dziecka mody, jednak na debiut w charakterze projektanta Slimane musiał jeszcze długo czekać.

AFP

Warto podkreślić, że pojawił się w paryskim domu mody w specyficznym momencie. W modzie męskiej dominowały firmy włoskie. We Francji moda męska była terytorium, jeśli nie dziewiczym, to niemal niezagospodarowanym. Cztery lata spędzone w YSL pozwoliły Slimane'owi rozwinąć skrzydła. Kolekcje, w których dominowała ulubiona przez projektanta czerń i biel, najczęściej określano jako androgeniczne. Zresztą w owym czasie Hedi podkreślał, że dialektyka męskiego i żeńskiego w modzie zupełnie go nie interesuje - dla niego każdy ma w sobie coś z jednego i drugiego. Slimane nie tylko poszukiwał wyrazu dla współczesnego pojęcia męskości, ale też zamierzał je sam na swój sposób zmienić.

AFP
AFP

Od tego czasu lista admiratorów talentu Slimane'a wydłuża się i zdaje się nie mieć końca. Gwiazdy rocka, gwiazdki filmu. Madonna, Jeanne Moreau, Nicole Kidman, Siouxsie Sioux czy Sarah Jessica Parker chodzą w jego strojach, mimo że jak dotąd nie miał okazji zaprezentować mody dla kobiet. W jednym z wywiadów stwierdził zresztą, że ma linię damską - w Dior Homme. Prawdopodobnie posiadaczem największej kolekcji zaprojektowanych przez niego ubrań jest nie kto inny, jak sam Karl Lagerfeld. Podobno rozmach jego kolekcji ubiorów Dior Homme dorównuje rozmiarom jego ogromnej kolekcji iPodów i płyt.

Trudno sobie to teraz wyobrazić, ale jeszcze nie tak dawno Karl Lagerfeld, oprócz charakterystycznych okularów i spiętej kitki, obnosił się też z pokaźną tuszą. Jak twierdzi, zrzucił ponad 35 kilogramów tylko po to, by móc nosić ubrania Dior Homme. Bo Slimane projektuje dla mężczyzn na skraju anoreksji. Być może pamięta jeszcze czasy, gdy za swą posturę był wyśmiewany w szkole - teraz nadszedł czas zapłaty. To właśnie anorektyczny, ubrany w biały t-shirt, opuszczone wąskie jeansy i znoszone conversy Hedi jest wcieleniem obowiązującego typu męskości. I właściwie wszystko, co projektuje, projektuje dla siebie. Jest swoim najlepszym klientem i modelem. Ubrany niemal od stóp do głowy w Dior Homme mógłby sam stanąć na wybiegu. Znany jest zresztą z tego, że na modeli wybiera chłopców z ulicy. Jego "boy safari" - jak nazywa swoje łowy - trwa cały rok. Jednak trudno mówić o czymś więcej niż o fascynacji młodzieńczą męskością. W zasadzie nic nie wiadomo o jego związkach. Mówi się tylko, że jest dość nieśmiały i zamknięty w sobie. To typ obserwatora.

AFP

Tekst pochodzi z miesięcznika

Machina
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas