Pierścionek zaręczynowy wraca do łask
Znowu cieszy się dużym powodzeniem wraz z powracającą modą na tradycyjne zaręczyny. Ma znacznie bardziej prostą formę niż te sprzed lat, ale za to pyszni się drogocennymi kamieniami.
Pierścionki zaręczynowe pojawiły się już w średniowieczu. Wówczas jednak otrzymywały je nie narzeczone, ale ich ojcowie, którzy w ten sposób wyrażali swą zgodę na oddanie córki. Pierścionki kute z żelaza z czasem wyparły pierścionki srebrne i złote. Do XVI wieku w zachodniej Europie narzeczona nosiła pierścień zaręczynowy na kciuku. Podczas ślubnej ceremonii zwracała go wybrańcowi, a on dawał jej obrączkę. Przez następne stulecia narzeczeni wymieniali między sobą pierścionki. Obecnie, gdy znowu wraca moda na zaręczyny z prawdziwego zdarzenia, pierścionki przeznaczone na tę szczególną okazję przeżywają renesans. Dla przesądnych bardzo istotne jest "oczko" takiego pierścionka. Lepiej, aby nie było ono ani z perły, ani z brylantu, gdyż kamienie te podobno "przynoszą" łzy. Za pechowy uchodzi też opal, symbol zmienności, a więc i niestałości. Przed laty pierścionki zaręczynowe robiono często z oczkiem rubinowym. Później chętnie kupowano pierścionki z koralem, turkusem lub topazem. Obecnie narzeczone chętnie zakładają pierścionek z diamentem, cyrkoniami. Oprócz tradycyjnego złota w dużym powodzeniem cieszy się też złoto białe, platyna oraz srebro. Najchętniej kupowane są pierścionki o prostej, wręcz ascetycznej formie.