Poszła do ślubu w kreacji za 2 złote. Trudno uwierzyć, gdy patrzy się na zdjęcie
Niegdyś ubieranie się w lumpeksach mogło równać się z wielkim wstydem. Używane ubrania? "Nie ma opcji". Dziś - fakt, że upolowało się coś za kilka złotych, jest ogromnym powodem do dumy. Te instagramerki udowadniają, że w second-handach można znaleźć nawet kreację weselną za grosze. Pokazują, że styl nie zależy od ceny na metce, tylko od wyobraźni, sprytu oraz farta.

Spis treści:
Poszła do ślubu w kombinezonie za 2 zł. Efekt? Oszałamiający
Wesele, a zwłaszcza własne, to dla wielu wyjątkowa okazja, na którą nie chcemy oszczędzać pieniędzy. Suknia? Ma zapierać dech w piersiach, to przecież dzień, o którym marzy się latami. Powszechnie uważa się, że ślub bierze się raz w życiu, więc trudno się dziwić, że oczekiwania są wysokie. A jednak @babka_szmatka pokazuje na swoim Instagramie, że wyjątkowa stylizacja ślubna wcale nie musi kosztować majątku - wystarczy pomysłowość i odrobina szczęścia.
2 zł - dokładnie tyle kosztował kombinezon, w którym poszłam do ślubu.
Na miesiąc przed ceremonią udało jej się też znaleźć jedwabną marynarkę za 8 zł, co nie było proste, bo białe, niepoliestrowe egzemplarze to rzadkość. Fakt, że była męska, nie stanowił przeszkody, gdyż wystarczyło ją przerobić, by idealnie pasowała do jej sylwetki.
Kreacja z second-handu na wesele niczym z wybiegu?
Skoro już jesteśmy w klimacie wesel, wyobraźmy sobie, że tym razem to my jesteśmy gościem. Kolejna impreza, kolejna stylizacja - a przecież nie każdy ma ochotę, ani budżet, żeby za każdym razem wydawać 100, 200 czy 300 zł na nową sukienkę. Do tego jeszcze dodatki: torebka, buty, biżuteria. Robi się z tego całkiem spory koszt. Na szczęście @krolow_lumpeksow pokazuje, że można wyglądać świetnie bez konieczności odwiedzania sieciówek w panice przed wielkim dniem. Zamiast tego, ubrania z drugiej ręki: tanio, stylowo, jakościowo i z klasą. W lumpeksach udało jej się znaleźć kilka perełek, a między innymi:
- wiskozową maxi,
- jedwabną czerwień,
- jedwabną małą czarną,
- jedwabną granatową,
- oraz wełnianą małą czarną.
Na tych modowych skarbach nie poprzestała i udało jej się znaleźć o wiele więcej. W jednym z nagrań na Instagramie pochwaliła się wyjątkową maxi suknią z jedwabiu od renomowanej londyńskiej marki Saloni, w fasonie Lea. Zdradziła też prosty trik: żeby sprawdzić, co się właściwie trafiło, wystarczy wrzucić zdjęcie znaleziska do Google Grafika. Jakie było jej zaskoczenie, gdy okazało się, że sukienka kosztuje około 875 euro, czyli mniej więcej 3700 zł. Niektóre kreacje choć niepozorne, mogą wzbudzić duże emocje.
Jak polować na perełki w lumpeksach. Poradnik dla początkujących
Przede wszystkim wybierając się do second-handu, trzeba być przygotowanym na to, że nie w każdym sklepie będzie znajdować się przymierzalnia. Najlepiej udać się na "łowy" w przylegających ubraniach, takich jak leginsy, spodenki, czy też dopasowany top. Dodatkowo lepiej zabrać ze sobą gotówkę. Warto mieć, chociaż w głowie lub w telefonie listę rzeczy, których szukamy. Choć najlepsza znaleziska to często to nieplanowane.
Należy zwracać uwagę nie tylko na to, co wisi na wieszaku, ale również na materiał, skład i metki. Nie znamy się na tym? Dajmy sobie czas, przeszukajmy internet, sprawdźmy ubrania w Google Grafika. Takie zachowania pozwalają wyłapać jedwabne, wełniane, czy też bawełniane stylizacje, zamiast tych poliestrowy.

Dobrze jest też zaprzyjaźnić się z systemem dostaw oraz promocji. Zazwyczaj najlepsze "perełki" znikają tego samego dnia, w którym pojawiają się w sklepie. Choć i bywa tak, że towar nie zostanie doceniony i ostatniego dnia, przed dostawą będzie na wyprzedaży. Warto zapytać obsługę o grafik, gdyż większość lumpeksów działa według określonego schematu.
W second-handach metki bywają mylące - przymierzajmy, testujmy, oceniajmy wizualnie. Rozmiar w tym przypadku nie zawsze ma znaczenie. Jeśli nie straszne nam igły i nitki, to niektóre ubrania można przerobić lub zwęzić. Jeżeli jednak nie znajdziemy nic dla siebie, to nie warto się zniechęcać. Czasem trzeba odwiedzić 3-4 sklepy, by znaleźć coś wyjątkowego. Można sprawdzić też "polecajki" instagramerek oraz tiktokerek z konkretnego miasta, które wiedzą już, gdzie warto szukać okazji.