Reklama

Czy można stać się innym człowiekiem będąc dorosłym?

Z moim mężem Jankiem przeżyliśmy razem 30 lat. Byliśmy dobrym małżeństwem. Janek był bardzo opiekuńczy i dżentelmenski, powtarzał często, że mnie kocha.

Wiedziałam, że nie muszę się o nic martwić, bo on jest przy mnie. Zawsze był zaradny i opanowany, umiał zadbać o naszą rodzinę. Mieliśmy wielu znajomych, do których chodziliśmy w odwiedziny. Pięć lat temu mąż miał zawał. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Gdy dotarłam na miejsce, trwała jeszcze reanimacja. Po chwili wyszedł lekarz i powiedział, że męża nie udało się uratować. W jednej chwili świat zawirował mi pod nogami. Zemdlałam. Gdy doszłam do siebie, była już przy mnie moja córka Ewa. Nie mogłam uwierzyć, że to prawda. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Minęło kilka lat, a ja czuję się, jakby to było wczoraj. Nie zmieniłam niczego w pokoju męża. Córka chciała, żebym wyrzuciła jego ubrania, ale ja nie miałam na to odwagi. Wydawało mi się, że w ten sposób wyrzuciłabym go z mojego życia, a przecież jest jego ważną częścią! Najbardziej boli mnie, że nie zdążyłam się nawet z nim pożegnać. Czasem nie mogę rano zmusić się, żeby wstać z łóżka. Biorę wtedy kilka dni urlopu.

Reklama

Tak jest zresztą lepiej dla wszystkich: atmosfera w mojej pracy bardzo się popsuła. Nie umiem znaleźć wspólnego języka z koleżankami z pokoju. A przecież kiedyś tyle nas łączyło: rozmawiałyśmy o naszych rodzinach, problemach, plotkach. Dziś denerwuje mnie ich paplanina. Może zazdroszczę im ich życia ? One mówią, że to moja wina, że nie chcę z nimi rozmawiać. Dogadują mi, że stałam się marudna i ciągle zła, że nic mnie już nie interesuje ani nie cieszy. Może mają rację? Ostatnio doprowadziłam do płaczu nawet własną córkę. Nakrzyczałam na wnuki, gdy otworzyły szafę i chciały przymierzyć ubrania mojego męża. Zdenerwowałam się też tym, że bawiły się jego ulubionymi rzeźbami. Zarzuciłam im, że nie mają żadnego szacunku dla dziadka i zamknęłam pokój na klucz.

Ewa rozpłakała się i powiedziała, że nie można już ze mną wytrzymać. Jej zdaniem zamykam się w domu i myślę tylko o Janku, a nie kocham innych. Czy naprawdę aż tak się zmieniłam? Czy powinnam pójść do psychologa?

Elżbieta (55 l.)

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama