Reklama

Muszę go mieć!

Czy zaborczość kobiet to mit czy rzeczywistość? Na ile potrafimy fair walczyć o wybranego mężczyznę? Czy potrafimy robić to bez względu na konsekwencje? I wreszcie: czy zaborczość jest czymś aż tak bardzo złym?

O zaborczości napisała do mnie trzydziestoletnia Jagoda (imię i trochę danych na jej prośbę zmieniłam), kobieta, której mąż - jak twierdzi - został "uwiedziony przez koleżankę z pracy, która polowała na niego przez kilka lat, aż wreszcie go ustrzeliła". List Jagody powstał po... szczerych wyznaniach owego uwiedzionego męża.

"(...) Mąż jest wspaniałym, bardzo życzliwym dla innych ludzi facetem, kimś, kto naprawdę wyrasta ponad innych, kimś, do kogo wszyscy lgną" - napisała Jagoda. I dalej: "(...) Jego szefowa szybko poznała się na jego dobroci i szybko zaczęła jego walory wykorzystywać (...). Doszło do tego, że zatrzymywała go w biurze pod byle pretekstem, że kazała mu sobie towarzyszyć podczas delegacji itd. (...) Muszę go mieć! - powiedziała kiedyś podobno do słuchawki, co on słyszał, ale nie odniósł tego do siebie, póki podczas jednego z kolejnych wspólnych wyjazdów, po jakiejś zakrapianej kolacyjce nie stało się to faktem (...)".

Reklama

Zacytowany list można interpretować na kilka sposobów, bo przecież nie wiemy tak naprawdę do końca, co zaszło między szefową i podwładnym, ani też co po takiej "przygodzie" pozostało z małżeństwa Jagody. Było jak było chciała go mieć, to go miała! Który to był z kolei? - tego nie wiemy i chyba nigdy się nie dowiemy...

Jagoda zwróciła jednak swoim szczerym wyznaniem, a właściwie opisem wyznań męża, na coś, co w wielu kobietach tkwi, a z czego większość nie zdaje sobie tak do końca sprawy. To nie tylko panowie powtarzają w myślach "Musze ją mieć", robią to także kobiety.

Nie możemy nikomu odmawiać prawa do walki o partnera, ale wątpliwości mogą budzić okoliczności i konsekwencje tej walki. Czy to musi być zawsze traktowane w kategoriach "mieć za wszelką cenę"?

Osobiście boję się takiej zaborczości: ślepej i złej, chociaż na pewno do czerwoności rozgrzanej namiętnością. Taka zaborczość - zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn - zawsze mnie przeraża, chociaż nie zawsze - na co warto zwrócić uwagę - może być świadectwem złego charakteru lub złych intencji.

Czyż nie lepiej brzmi: mogę go mieć!

Ola
olamola@interia.pl

Porozmawiaj o tym na Forum

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: konsekwencje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy