Święto pączka

Pyszny pączek? Miał co najmniej 200 kcal. Żeby je spalić, należy wyjść na 10. piętro po schodach, przebiec kilometr, prasować ok, 100 minut, 50 minut robić zakupy albo uprawiać seks przez pół godziny. A na jednym na pewno się dzisiaj nie skończy.

Statystyki tłustego czwartku mówią, że 16 proc. Polaków zjada w ten dzień od trzech do sześciu pączków, połowa od czterech do siedmiu, a kolejne 32 proc. powyżej ośmiu. I tak od kilku wieków zajadamy się tłustym i słodkim na koniec karnawału.

A pierwowzory pączków wcale nie były takie pyszne. Usmażone z chlebowego ciasta na smalcu, nadziewane słoniną, były jednym z przysmaków obchodzonego w wiekach średnich tłustego tygodnia. Pojawiały się na stołach obok słoniny, boczku i wszelkich tłustych mięs oraz... tradycyjnej wódki.

W XVI wieku tradycja zaczęła przemieniać się w słodką. Z talerzy zniknęły mięsa, a pojawiły się faworki, racuchy, bliny i ciasta. W każdym razie od początków tej tradycji tłustoczwartkowe obżarstwo miało wynagrodzić czekający wszystkich okres 40-dniowego postu.

Szczególnie hucznie obchodzono go w Krakowie, gdzie przekupki na Rynku urządzały prawdziwą plenerową ucztę, tzw. comber. Jak mówią podania, w XVII wieku w mieście rządził okrutny rajca nazwiskiem Comber, który nakładał wysokie grzywny na przekupki i ogrodników, karał ich zamykając w lochach. Kiedy zmarł - właśnie w czwartek poprzedzający Popielec - przekupki urządziły wielki bal: napiekły słodkich bułeczek i zaprosiły muzykantów, którzy skocznie przygrywali do białego rana.

Później tradycja została wzbogacona o rozszarpywanie szmacianej kukły przedstawiającej znienawidzonego rajcę. Ale przetrwała tylko do 1846 r., zakazana przez ówczesne władze austriackie, które w kukle dopatrzyły się symbolu władzy.

Tradycja poszła dalej - na Śląsk, w Kieleckie, Radomskie i Sądeckie. Z czasem comber stał się świętem kobiet, ale tych zamężnych. To był ich dzień zabaw - "ozdabiały" panny i kawalerów, przypinając im drewniane klocki, kurze łapki albo skorupki z jajek. Mężczyzn w stanie wolnym zabierały podczas "łapanek" do karczmy i kazały się im wykupywać przy pomocy wódki albo zakąski.

Choć po tradycyjnym combrze nie ma już śladu, babski comber obchodzony jest jeszcze na Śląsku, gdzie w Barbórkę mężczyźni i kobiety bawią się osobno, a każda z imprez jest suto zakrapiana alkoholem.

Po domach w całej Polsce aż do Środy Popielcowej chodził "zapust", dziwacznie ubrany konik z równie oryginalnie wyglądającymi opiekunami. Ich głównym zadaniem było wyproszenie przed północą w postną środę biesiadników z karczm.

Natomiast menu w różnych częściach kraju było odmienne. W Małopolsce jedzono faworki (inaczej chrust), a na przykład na Podlasiu babałuchy (inaczej pampuchy - pszenne słodkie bułeczki oblewane słoniną ze skwarkami), z kieleckiego znane są natomiast prażoki.

Pączki - takie, jakie znamy już współcześnie - po raz pierwszy upiekła krakowska piekarka mieszkająca w Wiedniu, niejaka Marianna Krapf. Usmażyła drożdżowe kule (jeszcze bez cukru i nadzienia) i rozdała je na wałach miasta obrońcom Wiednia przed Turkami w 1683 roku, gdzie również walczył jej mąż. Na jej cześć nazwano je "Krapfen".

Jeszcze trzy wieki później tradycja była opisywana w "Czasie", w 1900 roku. Felietonista gazety podawał: "Gdyby zsypać w jedno miejsce pączki usmażone w tłusty czwartek we lwowskich cukierniach i kuchniach, powstałby stos wyższy niż tatrzańskie szczyty".

Druga wersja pochodzenia tradycji tłustego czwartku mówi, że sięga ona aż czasów rzymskich. Wtedy nazywano to Saturnaliami - świętem ku czci boga Saturna. Z czasem stało się świętem głupców, obfitym w różnego rodzaju figle i żarty.

Współcześnie najpopularniejsze pączki powstają w warszawskiej cukierni u Bliklego. Robi się pączki według stuletniej receptury, z lukrem i z nadzieniem różanym, czyli najbardziej klasyczne. Cukiernicy pracują dwie doby, aby do sklepów w całym kraju trafiło ich 100 tys.

Tłusty czwartek na świecie

Nie tylko Polacy dzisiaj mają suto zastawione stoły. Tradycja tłustoczwartkowa znana jest też w innych częściach Europy. Niemki z nożyczkami w rękach czają się na znajomych panów, a konkretnie na ich krawaty. Poobcinane stają się symbolem przejęcia władzy przez przedstawicielki słabej płci w domu i pracy. To tzw. babskie zapusty. Ten dzień inauguruje "piątą porę roku", czyli kilkudniową końcówkę karnawału, na którą planowane są największe bale i najhuczniejsze zabawy. Często z tego powodu urządzane są uliczne parady.

Francuski Mardi Gras - tłusty czwartek - to w zasadzie tłusty wtorek. Mieszkańcy kraju nad Sekwaną w tym dniu zamykają karnawał, nosząc np. balowe maski. W niektórych regionach narodziły się tradycje przypominające nieco polski lany poniedziałek - młodzi ludzie biegają po ulicach rzucając jajkami i sypiąc dookoła mąką.

Przy zastawionych stołach zasiadają za to Finowie. Obowiązkowo pojawia się na nich zupa groszkowa, małe naleśniki gryczane, zwane blini oraz słodkie bułeczki z bitą śmietaną i dżemem albo pastą migdałową, podawaną na ciepłym mleku. I podczas takiego posiłku wysłuchują w mediach programów promujących zdrowie i aktywność fizyczną.

PRZEPISY NA TŁUSTY CZWARTEK:

Pączki tradycyjne

Składniki: 2,5 - 3 szklanek mąki; 200 ml mleka; 12 żółtek; 10 dag masła; 3 łyżki cukru; 3 łyżki oleju; 1 łyżka drożdży; 1 cukier waniliowy; 1 l oleju do smażenia; cukier puder do posypania.

Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku, dodajemy pół szklanki mąki, żółtka, roztopione masło, cukier oraz cukier waniliowy. Mieszamy dokładnie i wyrabiamy do momentu aż w cieście będą pęcherzyki powietrza. Odstawiamy na 15 - 20 min do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Gdy już urośnie, dodajemy tyle mąki, aby przestało kleić się do rąk, ale było miękkie. Wkładamy do miski, przykrywamy bawełnianą ściereczką i znów odstawiamy w ciepłe miejsce. Po 20 minutach, gdy już urośnie, wałkujemy je na grubość ok. 5 mm, szklanką wycinamy plastry. Na ich środek łyżeczką nakładamy nadzienie (różę albo marmoladę) i zagniatamy. Starannie pędzlem omiatamy z mąki.

Do garnka wlewamy olej, podgrzewamy go, ale nie do zbyt dużej temperatury. Jeśli tłuszcz będzie zbyt gorący, pączki nie dosmażą się w środku, wtedy najlepiej na chwilę zdjąć je z ognia. Obracamy je na drugą stronę. Każda porcja powinna być smażona około 12 do 15 minut. W czasie smażenia należy je obracać. Po wyjęciu z garnka odsączyć na bibule.

Faworki (chrust)

Składniki: 35 dag mąki; łyżka masła; 3 żółtka; jajko; 7 łyżek śmietany; łyżka spirytusu, 2 łyżki wódki albo łyżka octu; smalec lub olej; cukier puder.

Z mąki, masła, jajek, śmietany i spirytusu zagnieść miękkie, gładkie ciasto. Alkoholu albo octu dodaje się, żeby ciasto nie chłonęło zanadto tłuszczu podczas smażenia. Rozwałkować je i kroić na długie prostokąty. Każdy z nich symetrycznie przekroić wzdłuż pośrodku. Jeden koniec przełożyć przez powstałą dziurkę. Podgrzać tłuszcz, tylko do temperatury, która pozwoli na zezłocenie się faworków, a nie przypalenie. Wrzucać porcjami na powierzchnię oleju. Odsączyć na bibule, jak wystygną posypać cukrem pudrem.

Prażoki

Składniki: szklanka mąki; szklanka osolonej wody; słonina.

Szklankę mąki prażymy na suchej, rozgrzanej patelni aż do momentu, kiedy będzie złocista. Dolewamy szklankę wrzącej wody z solą. Mieszamy dokładnie aż pozbędziemy się grudek i powstanie jednolite ciasto. Podgrzewamy około 30 minut na płytce pod przykryciem. W międzyczasie kroimy drobno słoninę i smażymy ją na patelni. Okraszamy nią później prażoki.

Masz swój przepis na pyszne, tłustoczwartkowe potrawy? Podziel się z innymi!

A jakie pączki lubisz najbardziej?

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas