Reklama

Wesela nie będzie

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, raczej od drugiego albo trzeciego. Potem wszystko potoczyło się normalnie: najpierw miało być huczne wesele dla ponad 200 zaproszonych gości, później egotyczna podróż poślubna i mieli żyć długo i szczęśliwie.

Wspaniałe marzenia nie ziściły się. Został wstyd, skłócona rodzina, stracone pieniądze i sprawa rozwodowa.

Renata do nauki "nie miała głowy" toteż, gdy z trudnością zdała maturę zdecydowanie odmówiła namawiającemu ją ojcu ubiegania się o indeks. - Ty nie skończyłeś szkoły średniej i dobrze ci się powodzi - tłumaczyła ojcu chcącemu chwalić się córką - studentką. - Znajdę sobie coś policealnego i wystarczy.

Ojciec wiedział, że nic nie wskóra, toteż postanowił, że znajdzie dla swojej jedynaczki coś "odpowiedniego". Odpowiednie okazało się policealne studium, które kształciło "asystentki menedżerów", czyli sekretarki. Renata nie wybrzydzała, wiedziała, że i tak jej życiowym "wyborem" będzie przejęcie rodzinnej firmy, czyli trzech sklepików, którymi zajmował się ojciec i kilkuosobowy personel.

Reklama

Do szkoły chodziła nawet z przyjemnością, bo nauka była niezbyt uciążliwa, towarzystwo niezłe i nie brakowało rozrywek. Gdy rozpoczął się drugi semestr pojawił się nowy wykładowca, na którego uwagę od razy zwróciły wszystkie dziewczyny na kursie. Niespełna trzydziestoletni informatyk uczył posługiwania się internetem w biznesie, wysyłania listów elektronicznych, elektronicznego handlu. Rozeszły się wieści, że nowy nauczyciel ma własną firmę komputerową i dobrze prosperuje. Renata może i nie zwróciłaby większej uwagi na wykładowcę, gdyby nie spotkanie towarzyskie u znajomych macochy (rodzice Renaty się rozwiedli, ojciec ożenił się drugi raz), po którą przyjechała samochodem późnym wieczorem. Jednym z gości był właśnie Grzegorz. Renata usiadła na chwilę, po krótkiej rozmowy okazało się, że mężczyzna jedzie w tę samą stronę i chętnie się zabrał. Tak się zaczęła znajomość.

Grzegorz - jak twierdził - był w trakcie zmiany samochodu, toteż chętnie korzystał, gdy Renata proponowała mu odwiezienie po zajęciach swoim punto. Kilka razy wpadli do kawiarni, później umówili się już normalnie poza szkołą, a po jakimś czasie Renata była już nieźle zadomowiona w wynajmowanym przez Grzegorza mieszkaniu.

Mężczyzna niewiele mówił o sobie, więcej swojej firmie, która ponoć świetnie się rozwijała i miała znakomite perspektywy. Często wspominał też, że szuka właśnie odpowiednich kredytów, aby zainwestować i rozwinąć działalność. Grzegorz zaczął bywać w domu Renaty i widać było, że ojcu i macosze dziewczyny imponowała znajomość córki z przystojnym informatykiem.

Po kilku miesiącach Renata była już mocno zadurzona, a Grzegorz stał się prawie członkiem rodziny. Pomógł ojcu dziewczyny w skomputeryzowaniu sklepów, zaczęli też snuć plany o jakimś wspólnym interesie. Macocha Renaty była w Grzegorza wpatrzona jak w obrazek i ciągle wychwalała, jaki to mądry, wykształcony, przystojny i dobry materiał na męża. Ojciec też się z tym zgadzał i wiedział w Grzegorzu dobry materiał na zięcia, więc i Renata dała się ponieść fali. A Grzegorz nic nie mówił, tylko ładnie się uśmiechał i potakiwał. I jakoś tak się stało, że zaczęło się snucie planów dotyczących wspólnej przyszłości Grzegorza i Renaty.

Nie upłynęło dużo czasu, gdy ustalona została data ślubu, wydrukowano i rozesłano zaproszenia do ponad 200 gości, wynajęty został lokal - jednym słowem weselne przygotowania w pełnym toku. Wszystkimi sprawami organizacyjnymi zajmował się Grzegorz, jako że to on miał najwięcej czasu. Ojciec Renaty wziął na siebie sfinansowanie imprezy, wręczył Grzegorzowi okrągłą sumkę 20 tys. zł, aby mógł zadatkować lokal, menu i obsługę kelnerską, wynająć muzyków itp., a sam zajął się biznesem czekając na finał, czyli wesele.

Gdzieś tak na trzy tygodnie przed ustaloną datą ojciec Renaty musiał wpaść około południa do domu. Dzwonił wcześniej, aby żona przywiozła mu dokumenty firmy, ale musiała gdzieś wyjść, bo nikt nie odbierał telefonu. Otworzył drzwi i w małżeńskiej sypialni usłyszał jakieś głosy. Gdy wszedł do środka o mało nie dostał zawału. Jego żona leżała w małżeńskim łożu, a obok niej leżał... jego przyszły zięć. Sytuacja była jednoznaczna, toteż pan domu, krzycząc "zabiję" pobiegł do schowka po dubeltówkę. Gdy wrócił, jego żona zalewała się łzami, a po Grzegorzu nie było ani śladu. Mężczyzna ochłonął trochę i zażądał wyjaśnień, ale tłumaczenia, "że to nie tak, jak myśli" nie zadowoliły go.

Gdy tylko pojawiła się Renata bez ogródek zrelacjonował całą sytuację. Dziewczyna popłakała się i zaczęła wydzwaniać do narzeczonego, ale ten nie odbierał komórki. - No, nie tylko wesela nie będzie, ale i ja nie będę miał żony - stwierdził kategorycznie ojciec Renaty i nakazał małżonce spakowanie się i upuszczenie domu.

Grzegorz nie pokazał się już więcej, razem z nim zniknęło 20 tys. zł, które dostał na weselne zadatki. Rodzinne śledztwo wykazało, że firma komputerowa nie była jego, a tylko zarządzał nią w trakcie kilkumiesięcznej nieobecności właściciela, pochodził z małej miejscowości na Pomorzu, gdzie... oczekiwała na niego żona i córka, które nie widziały go od ponad trzech lat.

Najgorsze dla Renaty było jednak to, że jej macocha... znała Grzegorza zanim ona go poznała. Na przyjęciu u znajomych, kiedy Renata po nią przyjechała była właśnie z Grzegorzem, a z ich stopnia zażyłości wynikało, że musieli być już długimi i dobrymi znajomymi. - A to bezczelna baba - łapał się z głowę ojciec - córkę chciała wydać za mąż za własnego "gacha", żeby mieć go pod ręką.

Mężczyzna wzniósł sprawę rozwodową, trzeba też było odwołać weselne zaproszenia. Renata, w odróżnieniu od ojca, dość szybko otrząsnęła się po całej historii, a że za macochą nigdy nie przepadała, doszła do wniosku, że cała sprawa ma też swoje dobre strony, bo pozbyła się jej z domu. Na dodatek uchroniła się przed ślubem z bigamistą. Skradzionych przez Grzegorza pieniędzy dotychczas nie odzyskano - ojciec Renaty nie chciał zawiadamiać policji, aby nie robić śledztwem jeszcze większego wstydu. Dziękował Bogu, że nie dał oszustowi więcej na "rozwój firmy", jak to pierwotnie było w planie. Obiecał jednak sobie i córce, że znajdzie sposób i na pewno dopadnie Grzegorza. A wtedy "odwdzięczy" mu się za wszystko.

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: dziewczyny | firmy | żona | ojciec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy