Wygrałam walkę z anoreksją
Zaczęłam się odchudzać, by pokazać, że potrafię to zrobić. Potem - by samej sobie udowodnić, że panuję nad swoim życiem. Anoreksja to choroba duszy...
![Zaczęłam się odchudzać, by pokazać, że potrafię to zrobić...](https://i.iplsc.com/00010YBT7UPYQTX8-C322-F4.webp)
Zaczęło się całkiem niewinnie
Miałam 10 lat. I nadwagę. Dzieciaki kpiły z mojego wyglądu, śmiały się z niezdarnych ruchów. Ze wstydu wiele razy chciałam zapaść się pod ziemię. Dlatego postanowiłam, że schudnę. Zawsze byłam ambitna i systematyczna, więc i do tego tak podeszłam.
Straciłam wyznaczone sobie pięć kilo. To był trudny czas w naszej rodzinie. Rozpadało się małżeństwo moich rodziców, a ja byłam bezradna... Ale było coś, nad czym mogłam panować - to, ile jem! Zmniejszyłam porcje, skrupulatnie liczyłam kalorie. Nie, nie cierpiałam na jadłowstręt. Wręcz czekałam na każdy posiłek. Tyle tylko, że na obiad zjadałam dwa małe kęsy kurczaka i łyżkę ryżu.
Schudłam kolejne pięć kilogramów. Dawna Karolina cieszyłaby się z tego, że przestała być "świnką". Dla tej, którą się stałam, nie miało to znaczenia. Bardzo przeżywałam rozstanie rodziców. Na ich decyzje wpływu nie miałam. Kontrolowałam więc jedyne, co mogłam - jedzenie.
Miałam 12 lat, kiedy zaniepokojona moim zachowaniem mama zaprowadziła mnie do psychologa.
Wtedy po raz pierwszy padło słowo "anoreksja" i propozycja terapii. Odrzuciłam ją. Uznałam, że to totalna bzdura. Przecież ja nie miałam żadnego problemu z jedzeniem!
Czuję, że naprawdę żyję. Lubię siebie taką, jaka teraz jestem. I nie chcę niczego zmieniać.
Do chaosu w domu doszedł stres związany ze szkołą. Uczniowie nadal mnie nie lubili, ale nauczyciele - tak. Utarło się, że ja zawsze wszystko umiem, wiem... Czułam, że nie mogę ich zawieść.
Wstawałam więc o czwartej rano i zasiadałam do książek. Po lekcjach szłam na zajęcia dodatkowe albo uczyłam się w domu. Byłam w takim stresie, że nawet jeśli jadłam, to i tak chudłam!
Ale zapominałam o posiłkach. Kiedy któregoś razu przez cały dzień zjadłam tylko jabłko, z przerażeniem pomyślałam, że może rzeczywiście potrzebuję pomocy. Poszłam do psychologa. I dałam mu się przekonać do leczenia w szpitalu. Gdy mnie przyjmowano, ważyłam 37 kilo. Sześć razy trafiałam do szpitala.
Lubiłam te pobyty. Były jak wakacje od życia! Nareszcie miałam spokój, mogłam zapomnieć o rozwodzie rodziców, staraniu się, by być idealną uczennicą. W przeciwieństwie do innych anorektyczek jadłam z ochotą. Chciałam być zdrowa! Więc tyłam i... wracałam do domu. Ale za murami szpitala czekały wciąż nierozwiązane moje problemy: z rodzicami, ze szkołą.
Im bardziej mnie przytłaczały, z tym większą determinacją kolejny raz zaczynałam się odchudzać.
Wiedziałam, że gdy schudnę, trafię do szpitala i znowu będę bezpieczna, spokojna. I koło się zamykało!
Tak, były takie dni, kiedy panowałam nad chorobą. Ale zaraz potem przychodziły straszne chwile niemocy. Czasem patrzyłam na kanapkę i chociaż bardzo chciałam, nie mogłam jej zjeść! Miałam wrażenie, że rośnie do niebotycznych rozmiarów... Czasem miałam tak dość ciągłej walki, że myślałam o samobójstwie. Chciałam skrócić te męki. Wtedy też wracałam na oddział. Ale maturę zdałam śpiewająco. Dostałam się na studia. W te pierwsze dłuższe, bo studenckie, wakacje pojechałam do pracy, do Londynu. I to był w moim życiu prawdziwy przełom!
Od trzech lat nie liczę już kalorii
Zakochałam się w tym mieście. Było mi tam tak dobrze! Ludzie uśmiechali się do mnie, zagadywali, mówili komplementy. Niby nic, a poczułam się ważna i akceptowana. I nagle to, ile jem, straciło znaczenie! Przestałam skrupulatnie odmierzać swoje porcje, liczyć kalorie - to była dla mnie zupełna nowość.
Bałam się, że powrót do Polski oznacza powrót choroby. Ale już znałam smak wolności od liczenia kalorii. I bardzo go polubiłam! Podjęłam decyzję - będę pod opieką terapeuty tak długo, jak trzeba! I udało się. Skończyłam terapię, dbam o swoje ciało, które kiedyś mnie nie obchodziło. I wierzę, że potrafię już teraz panować nad chorobą.
Joanna Tomala
Karolina Otwinowska: Studiuje psychologię, ma 22 lata. Wydano jej pamiętnik "Dietę (nie) życia", a na początku przyszłego roku na rynku pojawi się jej książka poświęcona anoreksji bulimicznej. Na swojej stronie internetowej (www.karolinaotwinowska.pl) prowadzi kącik wsparcia dla chorych na anoreksję