Kiedy golenie przestaje być tylko prostą czynnością. Prawdziwe historie kobiet
Czy zwykłe ogolenie pach może zmienić coś więcej niż tylko wygląd skóry? Dla Justyny i Magdy – dwóch kobiet, które znalazły się w zupełnie różnych momentach życia – ta z pozoru banalna czynność stała się symbolicznym początkiem wielkiej zmiany. Bo kiedy wszystko inne wydaje się trudne, warto zacząć od czegoś prostego.

Golarka - symbol nowego etapu
- Szczerze? Nawet nie wiem, kiedy to się zaczęło - zaczyna swoją opowieść nasza redakcyjna koleżanka Justyna. - Pewnie postępowało stopniowo i po prostu gdzieś przeoczyłam ten moment. Wiesz, patrzysz na siebie codziennie w lustrze, nie widzisz zmiany. Mnie dopiero zdjęcie wytrąciło z tej błogiej nieświadomości. A prawdę mówiąc - zszokowało.
Justyna dwa lata temu wyszła z depresji. Znajomi mówili, że była ostatnią osobą, po której spodziewaliby się, że mogłaby ją dotknąć ta choroba - przecież jest taka radosna, zawsze pozytywnie nastawiona. Ale w pewnym momencie zaczęli widywać ją rzadziej. Dzwonili regularnie, ale widywać się nie chciała. Później przestała nawet oddzwaniać i odpisywać.
- Po trzech miesiącach wpadła do mnie przyjaciółka. Bez zapowiedzi. Dosłownie wyciągnęła mnie z łóżka i zabrała na spotkanie - wspomina Justyna. - Byłam na nią wściekła. Ale teraz mogę stwierdzić, że jestem jej ogromnie wdzięczna. Kiedy siedzieliśmy w grupie znajomych, Aga zrobiła mi zdjęcie. I właśnie to zdjęcie… - głos jej się łamie, ale kończy: - Serio, nie mogłam na nim poznać samej siebie: smutne podkrążone oczy, zero makijażu, włosy w nieładzie… Nawet nie chciało mi się przebrać, poszłam w tym dresie, w którym leżałam w łóżku. Ale to był pierwszy bodziec. Zaczęłam szukać pomocy.
Trafiła na psychoterapię behawioralną. Ważny był każdy mały kroczek, który miał ją przywrócić do prawidłowego funkcjonowania. Zaczęła od zadbania o ciało:
- Symbolem przywitania nowego ja była… nowa golarka! Muszę przyznać, że przez te trzy najgorsze w moim życiu miesiące nie tknęłam maszynki. Leżała pod prysznicem i rdzewiała. Pierwszym krokiem do zadbania o siebie było właśnie ogolenie pach.
Zmiany wprowadzała stopniowo. Najpierw zadbała o podstawy. Znów zaczęła układać włosy i robić makijaż. Później zapisała się do kosmetyczki.
- To był moment, kiedy też mocno weszłam w pielęgnację skóry. Zbudowałam sobie rutynę pielęgnacyjną twarzy, ale na tym nie poprzestałam. Zaczęłam szczotkować całe ciało i świadomie pielęgnować każdy jego centymetr. Te pachy, których przez trzy miesiące nie goliłam, teraz są najbardziej zadbanymi pachami, jakie kiedykolwiek oglądałaś - śmieje się, prezentując mi zdrową, idealnie wydepilowaną skórę bez żadnych podrażnień.
Otrzymuję od niej mały wykład o tym, że skóra pod pachami jest bardzo delikatna, a aż 1/3 tego, co zostaje na maszynce po każdym goleniu, stanowi naskórek. Stąd podrażnienia i pieczenie. Tymczasem, jak zapewnia mnie Justyna, wystarczy wprowadzić minutowy rytuał: po każdym goleniu osuszyć pachy czystym ręcznikiem i użyć specjalistycznego antyperspirantu Dove Advanced Care, który pomaga w regeneracji skóry pod pachami.
- Dzisiaj kocham każdy centymetr swojego ciała. Ale wiesz co? Z czułością i wdzięcznością patrzę na zdjęcie, które zrobiła mi Aga. To moja historia. Dzięki tamtej smutnej dziewczynie, która postanowiła zawalczyć, jestem teraz w pięknym miejscu - mówi ze wzruszeniem w głosie Justyna.
Dbałość o wygląd to jedno, ale okazuje się, że wizyty w salonach kosmetycznych mają też inny, głębszy wymiar. Zapytaliśmy o to Dagmarę Nowak-Barańską:
- Z mojego doświadczenia jako kosmetologa i właścicielki kliniki kosmetologii oraz medycyny estetycznej pielęgnacja to nie tylko zabieg zewnętrzny - to głęboko zakorzeniony rytuał dbania o siebie, swoje samopoczucie i kobiecą energię. Oczywiście, kobiety w pierwszej kolejności przychodzą do gabinetu po widoczne efekty - poprawę kondycji skóry, spowolnienie procesów starzenia, czy korekcję niedoskonałości.
Ale przychodzą też po coś więcej - po pozytywny impuls, chwilę zatrzymania w codziennym pędzie, po kobiecą energię, która potrafi podnieść na duchu i wzmocnić od środka. Staramy się, by klientki wychodziły nie tylko z piękniejszą cerą, ale i z większym spokojem oraz poczuciem, że zadbały o siebie na wielu poziomach.
Małe rytuały, wielkie zmiany

Szczególne znaczenie ma powrót do codziennych rytuałów pielęgnacyjnych po ciąży.
- Pracuję z kobietami w tym wyjątkowym okresie od ponad 10 lat, tworząc programy przywracania zdrowia i kondycji skóry - zarówno na twarzy, jak i na ciele. Widzę, jak ogromną transformację przechodzą - nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. Po porodzie wiele z nich potrzebuje na nowo odnaleźć siebie, odzyskać kontakt z własnym ciałem i poczuć, że nadal mają przestrzeń dla siebie - mówi kosmetolog i właścicielka kliniki kosmetologii Dagmara Nowak-Barańska.
Pielęgnacja pach była też symbolem dla Magdy, mamy dwuletniej Lilki.
- Mam wrażenie, że większość kobiet obawia się, że nie będzie miała sił i motywacji do pielęgnowania swojego ciała w ciąży. Ja nie miałam z tym problemu - wspomina Magda. - Codziennie rano robiłam lekki trening dla kobiet w ciąży, potem brałam prysznic, goliłam ciało, a na koniec smarowałam rosnący brzuch, pośladki i uda kremem zapobiegającym rozstępom. Tę rutynę utrzymywałam naprawdę do ostatnich dni, nawet kiedy wielgachny brzuch już mi ograniczał ruchy - prosiłam o pomoc męża.
Zmiana nastąpiła dopiero po ciąży. Lilka jest pierwszym dzieckiem Magdy i jak sama przyznaje, kompletnie nie spodziewała się, jak ogromną życiową zmianę przynosi noworodek.
- Lilka miała kolki, nie spała w nocy, płakała za dnia. Chodziłam jak zombie, dosłownie! Byłam zmęczona, rozdrażniona, jedyne, o czym marzyłam, to był sen! Pielęgnacja? Nie żartuj - śmieje się Magda.
Jak wspomina, po ciąży przybyło jej kilka kilogramów, ale nie miała czasu na ćwiczenia i dbanie o dietę:
- Moje menu? Łapałam w biegu kajzerkę, zapijałam ją kawą, a jak małą udało się o godzinie 22 na chwilę położyć, zamawialiśmy pizzę. Wiesz, taką, którą dowożą nocą. Nie jakąś tam wyrafinowaną w stylu neapolitańskim, zwykły fast food - opowiada Magda.
Któregoś dnia, kiedy jej mąż wrócił z pracy, zastał ją, jak kładła do łóżeczka półroczną córeczkę, delikatnie, żeby tylko się nie obudziła.
- Spojrzałam na stos wypranych rzeczy do złożenia, które leżały na kanapie, na odkurzacz wyciągnięty na środek pokoju, a potem na swoją piżamę. Nie zdążyłam się przebrać, chociaż była już 17. Stałam tak, nie wiedząc, za co się zabrać w pierwszej kolejności i nagle się rozpłakałam. Jarek po prostu mnie przytulił i zaprowadził do łóżka.
Kiedy się obudziła, był sobotni poranek. Mąż bawił się z córeczką na kanapie: "Ten weekend jest cały twój, za chwilę wychodzimy z Lilką na spacer" - powiedział. Nie wiedziała, co zrobić z taką ilością wolnego czasu. Napuściła wody do wanny, mimo że był ranek, zapaliła świeczkę zapachową. Nagle przypomniała sobie o peelingu, który dostała od przyjaciółki, kiedy urodziła się Lilka. Otworzyła szufladę z kosmetykami, sięgnęła ręką i zawahała się. Obok leżała różowa golarka: "Dobra, zacznijmy od podstaw" - pomyślała i uśmiechnęła się do siebie.
- Nałożyłam piankę pod pachy i je ogoliłam. Pierwsze uczucie? Ulga. Odprężenie. Radość! Nigdy nie sądziłam, że golenie pach może przynieść tyle szczęścia!
W poniedziałek wróciła do opieki nad córeczką, ale dzięki odpoczynkowi zrozumiała, że jeśli chce dobrze dbać o dziecko, musi również zadbać o siebie.
- Dla wielu kobiet to nie tylko kwestia wyglądu, ale potrzeba odzyskania energii, sprawczości i dobrego samopoczucia. Powrót do pielęgnacji to często pierwszy krok w kierunku zadbania o siebie - nie jako mamy, ale jako kobiety - tłumaczy Nowak-Barańska.
Magda wypracowała małe działania, które mogła dla siebie robić pomimo braku czasu. Przecież ubranie się zajmuje parę minut, przestała chodzić w piżamie cały dzień. W ramach zabawy robiła przysiady z córeczką na rękach, podczas karmienia piersią - masowała twarz i wklepywała krem. Ona również wprowadziła maleńki rytuał pielęgnacji pach: po goleniu sięga po antyperspirantu Dove Advanced Care:
- Zajmuje mi to minutę, a czuję się jak bogini! - zapewnia. - I nie uwierzysz, ale kilka tygodni później problem z kolkami Lilki całkowicie zniknął. Mała zaczęła spać! Czasem zastanawiam się, czy moja zmiana nastroju miała na to jakiś wpływ. Tego się pewnie nigdy nie dowiem, wiem za to, że troszcząc się o siebie, jestem lepsza dla mojego dziecka i męża. Już nigdy o tym nie zapomnę.
Czasami małe działania przynoszą wielkie efekty. Każda zmiana wymaga pierwszego, nawet maleńkiego kroku. A kiedy dzień po dniu stawiamy te kroczki, po dłuższym czasie regularnych działań nagle zauważamy, że jesteśmy już w innym miejscu. Zróbmy to dla siebie.

Materiał promocyjny