Eliza Kubarska: Dzisiaj dla mnie Nepal to Szerpowie
Jest miłośniczką gór. Od lat uprawia alpinizm, jest szczęśliwą żoną i matką. Spełnia się również jako reżyserka i właśnie światło dzienne ujrzał jej film „Ściana Cieni” o życiu Szerpów, który w kinach pojawi się 26 lutego. Eliza Kubarska w rozmowie z Interią wyjawia, co było dla mniej najtrudniejsze podczas wyprawy do Nepalu i dlaczego warto zobaczyć jej najnowszą produkcję.
Alpinistka, podróżniczka, reżyserka, artystka i mama - to wiele ról. Jak pani je ze sobą wszystkie łączy?
- Mam też wspaniałego męża, który jest również moim partnerem wspinaczkowym, Davida Kaszlikowskiego. To on bardzo wspiera mnie w tej roli rodzicielskiej. Dzięki niemu mogłam realizować film "Ściana Cieni", do którego zdjęcia powstawały w Himalajach i nad którym pracowałam 4 lata. Mam także wiele innych osób wokół siebie, takich jak Monika Braid, producentka moich filmów, czy Piotr Rosołowski, operator kilku z nich.
W jednej ze swoich wypowiedzi, powiedziała pani, że wyjeżdżając do Nepalu, aby kręcić film "Ściana Cieni", postawiła sobie pani pewne granice bezpieczeństwa, których nie chciała pani przekraczać, ze względu na synka. Te granice zostały kilkukrotnie przekroczone. Jakie myśli, uczucia wówczas pani towarzyszyły?
- Wszystko zaczęło się podczas realizacji do mojego poprzedniego filmu, "K2. Dotknąć nieba". Film opowiadał historię dzieci wspinaczy, którzy zginęli na K2. Wielu z tych wspinaczy to byli właśnie rodzice, którzy już nigdy do tych swoich dzieci nie wrócili. Kiedy kończyłam robić ten film, miałam 35 lat i zastanawiałam się, czy ludzie, którzy żyją w trochę niekonwencjonalny sposób, jeżdżąc w góry, czy oni mają prawo mieć dzieci. Czy jest to odpowiedzialne? To właśnie w filmie "K2. Dotknąć nieba" szukałam na te pytania odpowiedzi. Później na świecie pojawił nasz wspaniały synek.
I obrócił całe państwa życie do góry nogami?
- Dokładnie tak, staliśmy się rodzicami i bardzo nam się to podoba, aczkolwiek miało to ogromny wpływ na nasze górskie życie. Ja także bardziej skupiłam się na pracy filmowej. Wtedy powstał pomysł na realizację filmu "Ściana Cieni". Kiedy jechałam do Nepalu w 2019 roku, mój syn był dokładnie w wieku jednego z bohaterów filmu "K2. Dotknąć nieba", Łukasza Wolfa, którego mama zginęła tego tragicznego roku na K2. Nie mogłam pozbyć się tych myśli, że moje dziecko ma tyle lat, co Łukasz. I choć nie jechałam na wyprawę jako wspinaczka, tylko jako filmowiec, to mówiłam sobie "Eliza, nie zrób niczego głupiego w tych Himalajach". I zrobiłam sobie założenia, o których pani wspomniała, a później życie to zweryfikowało. Jestem z tego świata górskiego...
... Gdzie liczy się "tu i teraz"?
- Dokładnie, to właśnie o to chodzi. Nagle człowiek w górach zapomina, że jest rodzicem. W tamtym miejscu podejmowałam taką decyzję, a nie inną. Sytuacje, w których się znalazłam były bardzo złożone i nie chodziło w nich w o moje ego, ale o odpowiedzialność. Gdy dwójka bohaterów naszego filmu rozpoczęła dramatyczny odwrót z góry, wyruszyłam z dwójką ludzi z naszego teamu im naprzeciw. Gdybym zachowała się inaczej, byłoby mi później trudno spojrzeć sobie samej w oczy.
Film "Ściana Cieni" skupia się na życiu Nepalczyków, którzy są Szerpami. Dlaczego właśnie o nich powstał ten film? Skąd pomysł, żeby to oni byli głównymi bohaterami?
- Historia wypraw himalajskich ma już prawie 100 lat i od samego początku uczestniczyli w nich Szerpowie. Nagle okazuje się, że nie ma takiego filmu, który opowiadałby historię wyprawy z punktu widzenia Szerpów, tak by dało się poczuć, jak to jest być Szerpą. Chciałam pokazać, jak to jest być takim góralem w Himalajach, który rodzi się na wysokości czterech tysięcy m n.p.m. i później pracuje na tych wyprawach, często bezczeszcząc swoje wierzenia. Byłam bardzo ciekawa, co ci ludzie sami o tym myślą i chciałam oddać im głos.
Musiało to być niezwykłe przeżycie dla pani, móc brać w tym udział i obserwować takie sytuacje.
- Szybko zauważyłam, że kiedy rodzina Szerpów, którą przedstawiłam w filmie, zaczyna się kłócić, to kłócą się jedynie o przyszłość swojego dziecka. Problemem jest brak funduszy na dalszą edukację syna - Dawy. Stało się jasne, że Dawa, tak jak rodzice będzie, musiał pracować przy wyprawach himalajskich. Dramat tego chłopca polega na tym, że on absolutnie tego nie chce i marzy, by zostać lekarzem. Sam boi się o ojca, kiedy ten rusza na wyprawę.
W tym filmie nie ma narracji. Jest za to przedstawione bez żadnego komentarza proste, codzienne życie Szerpów. Czy był to zabieg celowy, by widz mógł sam wyrobić sobie zdanie w trakcie oglądania filmu?
- Tak, jest to sposób pracy, który realizujemy od samego początku. Wszystko było przemyślane razem z Piotrkiem Rosołowskim i Moniką Braid. Czas, który spędziłam w tej wiosce Szerpów, był jednym z najprzyjemniejszych okresów w moim życiu. Odcięta od świata, skupiona na pracy i obserwacji Szerpów, na obserwacji przyrody, chciałam oddać namiastkę tego w filmie.
Żyjąc z tymi Nepalczykami, Szerpami uczyła się pani od nich. Co jest dla pani najważniejsze w kontekście tej nauki?
- Respekt do przyrody i taka świadomość, że ta przyroda jest większa od nas. Szerpowie o tym wiedzą, ponieważ mieszkają w tak surowych warunkach. U morskiej społeczności Badjao, którzy byli bohaterami mojego poprzedniego filmu "Badjao. Duchy z Morza", a także u Szerpów bardzo często podglądam sposób w jaki te grupy wychowują dzieci. Fascynowało mnie to, dlaczego dzieci Badjao nie płaczą, a dzieci Szerpów mają piękną, pełną szacunku relację z rodzicami. Uczę się tego dla mojego synka.
16 stycznia 2021 roku ekipa Nepalczyków zdobyła ostatni niezdobyty ośmiotysięcznik zimą - K2, który jest nie bez znaczenia w pani historii. Jak się pani odnosi do ich niezwykłego zwycięstwa?
- Była we mnie ogromna radość. Jak już znaleźli się w bazie po zdobyciu góry, to muszę powiedzieć, że trudno było mi powstrzymać emocje. Nie jestem tutaj obiektywna, bo cztery lata mojego życia były skupione na Szerpach i teraz nagle zdarza się taka sytuacja, że ta ostatnia niezdobyta zimą ośmiotysięczna góra zostaje zdobyta przez Nepalczyków, w tym przez dziewięciu Szerpów. I dzięki temu oczy świata skupiły się bardziej na nich. Nagle Ci ludzie przestaną być osobami bez imion. W końcu wyszli z cienia góry. Uważam, że zdobycie K2 przez nich ma bardzo symboliczny wymiar.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi pani do głowy, słysząc "Nepal"?
- Dzisiaj dla mnie Nepal to Szerpowie. To są Ci ludzie, którzy są już teraz bardzo bliscy mojemu sercu.
***
Syn bohatera filmu "Ściana Cieni" - Dawa - jest jednym z czworga dzieci urodzonych w rodzinie Szerpów. Jego ojciec, Nagda Sherpa, pracuje jako tragarz wysokościowy. W rodzinie brakuje funduszy, by wykształcić Dawę, który marzy o studiach medycznych. Niestety, bez pieniędzy chłopiec skazany jest na to, by pracować równie ciężko, jak ojciec, narażając przy tym swoje życie.
Żeby Dawa mógł spełnić marzenie i odmienić swój los, powstała inicjatywa pomocy dla chłopca. Zbieranie pieniędzy na dalszą edukację Dawy znajduje się na jednym z portali internetowych, które przeprowadzają zbiórki charytatywne.