Europejskie Miami. W PRL wakacje w kurorcie uważano za luksusowe. Jak wygląda dziś?
Rumunia w czasach PRL-u była jednym z chętniej odwiedzanych przez Polaków kierunków wakacyjnych. Dla jednych wczasy tam były synonimem luksusu, dla innych celem “turystyki handlowej”. Lata 90 i XXI wiek wiele w tym względzie zmieniły, a na turystyczną potęgę znad Morza Czarnego, ściągającą co roku tłumy Polaków (tym razem wyłącznie w celach wypoczynkowych), urosła Bułgaria. Czy Rumunia może z nią konkurować? Jak dziś wygląda jeden z najpopularniejszych komunistycznych kurortów Rumunii? Czy warto wybrać Konstancę i Mamaję jako urlopowy cel?
Spis treści:
Bez parawanów i walki o każdą piędź piasku
Gdybym musiała podać tylko jeden powód, dla którego warto odwiedzić Rumunię, powiedziałabym, że jest nim spokój. Eksplorowałam wybrzeże Morza Czarnego początkiem lipca, a na plażach nie było tłumów — możesz zabrać kocyk czy leżak, rozłożyć go na plaży, a od najbliższego sąsiada będą dzielić cię metry piasku. Choć powodem takiego stanu rzeczy może być też szerokość i długość tutejszych plaż — obszerne połacie piasku sprawiają, że ludzie nie muszą tu walczyć o każdą jego piędź.
Zarówno plaże w Mamai, jak i te w Konstancy to bardzo dobre miejsce do wypoczynku dla rodzin z dziećmi. Trzeba przejść łady kawałek, brodząc w wodzie, nim zanurzmy się w niej po szyję, co oznacza, że latorośle będą miały całkiem sporo przestrzeni do bezpiecznej zabawy w morzu.
Wszystkie plaże w Rumunii są własnością państwa, jednak niektóre z nich zostały wydzierżawione hotelom. Nie oznacza to, że nie możemy na nie wejść. Zgodnie z prawem brzeg morza jest ogólnodostępny, więc każdy może rozłożyć kocyk tuż nad wodą — nawet jeśli nieopodal hotel rozstawił swoje leżaki.
Europejskie Miami
Znajomy operator drona latając nad Mamają, stwierdził, że wybrzeże tutaj wygląda zupełnie jak to w Miami. Nie trzeba mieć "latającego statku", by się o tym przekonać, bo nad miastem kursuje Telegondola, czyli kolejka linowa. Dzięki niej można spojrzeć na wybrzeże Morza Czarnego z innej perspektywy i zrobić efektowne zdjęcia na Instagrama czy Facebooka. Podniebny tramwaj kursuje w godzinach 12.30 - 22.30 pomiędzy Aqua Magic, czyli parkiem wodnych rozrywek a budynkiem dawnego kasyna, który stanowi centralny punkt tutejszej promenady. Podczas przejażdżki można dokładnie dostrzec, jak niewielki pas ziemi oddziela zatokę Morza Czarnego od Jeziora Sutghiol, nad którym położona jest Mamaja.
Imprezowe oblicze Mamai i Konstancy
Plażowanie w spokoju i z pewną dozą prywatności to tylko jedno z obliczy Mamai i Konstancy, bo miasta mają też swoją klubową, rozrywkową stronę. Dla spragnionych tańców i imprezowania nie zabraknie tu atrakcji. Na wybrzeżu można znaleźć liczne kluby, które po odpoczynku na plaży proponują aktywne spędzenie wieczoru na tańcach. Lokale położone nad brzegiem morza mają też cześć plażową, gdzie można znaleźć chwilę wytchnienia na leżaku czy huśtawce.
Grafik koncertów i festiwali, które odbywają się w Konstancy i Mamai jest mocno napięty. W maju i sierpniu odbywa się Sunwaves Festiwal, gratka dla fanów muzyki techno i house. Lipiec rozpoczyna Neversea Festival w Konstancy, ogromne muzyczne wydarzenie, gdzie na czterech scenach występuje ponad 200 artystów, wśród których co roku pojawiają się DJ-e ze światowej czołówki. W tym roku byli to: DJ Snake i Don Diablo. Na scenie pojawił się także Maluma. Jeszcze nie zdąży opaść kurz po rozmontowaniu sceny Neversea Festiwal, a już w Mamai rozpoczyna się rockowy festiwal Out Of Doors Fest. To tylko największe z wielu koncertów i festiwali, które odbywają się latem w Mamai i Konstancy.
Unikatowy na skalę europejską artefakt
Nie wszyscy lubią jednak hałaśliwe rozrywki i tańce do białego rana, dla tych którzy preferują poznawanie kultury danego kraju w nieco wyższej jej formie Konstanca i Mamają mają nie mniej bogatą ofertę. Detektywi, tropiący przeszłość cywilizacji, nie mogą pominąć Muzeum Historii i Archeologii przy Placu Owidiusza, gdzie znajduje się wiele cennych artefaktów z czasów, gdy Rumunia była częścią Imperium Rzymskiego. Można w nim zobaczyć między innymi Wenus z Tomis (tak w czasach rzymskich nazywano Konstancę) i unikatowy na skalę europejską posąg boga Glykona oraz jego towarzyszy z rzymskiego i egipskiego (posążek Izydy) panteonu. Ciekawostką są też pierwowzory współczesnych butelek, którymi karmiono dzieci.
Nie trzeba kupować biletu do muzeum, by obcować ze starożytną historią miasta. Można to też zrobić w Parku Archeologicznym, gdzie miejsce znalazły antyczne znaleziska. Park nie tylko pozwala przyglądać się historii z bliska, ale stanowi też doskonałe miejsce na ucieczkę przed palącym słońcem.
I legenda i podlotek znajdą tu swoje miejsce
Obcowanie z wysoką kulturą zapewnia także Muzeum Sztuki, gdzie w trzypoziomowym budynku znaleźć można dzieła wielkich rumuńskich mistrzów malarstwa i rzeźby. Sąsiadują tu obrazy ojca współczesnego malarstwa rumuńskiego — Nicolae Grigorescu i początkującej artystki — Iriny Dragomir, która w świecie znanych twórców, jest niczym podlotek. Dawne, płynne pociągnięcia pędzla, kolory natury i świat życia codziennego mieszają się tu z nowymi, twardymi, wręcz geometrycznymi kreskami i żywą kolorystyką, które opowiadają o emocjach. Muzeum Sztuki otwarte jest od środy do niedzieli w godzinach 10.00 - 18.00.
Ludzie morza
Jesteśmy nad morzem, więc nikogo nie zdziwi zapewne średniowieczna latarnia, którą wznieśli tu Genueńczycy. Dziś nie pełni już swojej funkcji, jest natomiast niewzruszonym światkiem historii, która zaprowadziła Konstancę na obecne miejsce — jednego z największych portów Europy. Miłośnicy militariów powinni odwiedzić Muzeum Marynarki Rumuńskiej, gdzie można zgłębiać nie tylko historię tutejszej floty, ale poznać dzieje żeglugi od czasów najdawniejszych. Muzeum otwarte jest od środy do niedzieli w godzinach 9.00 - 17.00.
Ludzie morza nie mogą się obyć bez żagli, jachtów i łódek, które zakotwiczono w tutejszej marinie. Przystań okazała się też doskonałym miejscem dla barów i lokali gastronomicznych. Można skosztować tu lokalnej kuchni, owoców morza, ale także pizzy czy burgerów.
Zagubić się w Konstancy
Będąc w Konstancy, warto zagubić się w uliczkach starego miasta, by doświadczać atmosfery miejsca i odnajdywać zaskakujące widoki. Obowiązkowym punktem pobytu w drugim co do wielkości mieście Rumunii, jest też spacer po promenadzie. Szczególnie polecam wybrać się tam wczesnym rankiem lub wieczorem. Krajobraz skąpany w pierwszych bądź ostatnich promieniach słonecznych mocno zapada w pamięć. Spacerując w tamtych okolicach nie sposób przejść obojętnie obok budynku dawnego kasyna — okazała budowla w secesyjnym stylu na pewno rzuci ci się w oczy.
Okręg Konstanca: Antyk i winorośl
Okręg Konstanca to nie tylko plaże i nadmorskie miejscowości. Jest tu też wiele pól uprawnych, gdzie w rumuńskim słońcu dojrzewają soczyste winogrona. Jest źródło świętego Andrzeja i sanktuarium mu poświęcone, nad którym piecze sprawuje ponad dziewięćdziesięcioletni mich. Jest też Tropaeum Traiani upamiętniające podbój Dacji (jak nazywano kiedyś tereny dzisiejszej Rumunii) przez rzymskiego cezara — Trajana. Monument był jednym z największych rzymskich pomników zwycięstwa. Jedak jest to tylko replika zbudowana w czasach Ceaușescu, a prawdziwe fragmenty antycznego monumentu ulokowano w Muzeum Archeologicznym w pobliskiej wiosce Adamclisi. Nieopodal wsi znajdują się też ruiny potężnego rzymskiego miasta nazywanego od pobliskiego pomnika - Tropaeum Traiani.
Najlepszy termin na wakacje w Rumunii
Zobacz również:
- Po Europie na jednym bilecie. Nadchodzi rewolucja w podróżowaniu koleją
- Najpiękniejsze miejsca na narty w Europie. Jedno z nich tuż przy polskiej granicy
- To miasto znalazło się w pierwszej dziesiątce. Polacy go nie doceniają
- Obcokrajowcy zachwyceni "ukrytym klejnotem Polski". Jesienią bywa zapomniany
Kiedy najlepiej zaplanować wakacje w Rumunii? Przedstawiciele lokalnej branży turystycznej odradzają maj, bo woda po zimie jest jeszcze zbyt chłodna — średnio ma tylko "marne" 16 stopni Celsjusza. Rumunom nie mieści się w głowie, że ktoś mógłby zanurzyć ciało w takiej zimnej wodzie, cóż widocznie rzadko bywają nad Bałtykiem (latem średnia temperatura naszego morza to 18,5 stopnia Celsjusza, w tym samym czasie Morze Czarne ma 24,5 stopnia Celsjusza). Jednak faktem pozostaje, że jeśli planujemy plażowanie i długie morskie kąpiele, to maj może być ryzykowny. W ciągu ostatnich siedmiu lat woda u wybrzeży Rumunii miewała temperaturę 22 stopni Celsjusza, aby bywały też maje, gdzie miała ona jedynie 11 stopni.
Natomiast w czerwcu możemy już bezpiecznie założyć, że woda będzie przyjemna. Odwiedziłam Rumunię początkiem lipca i z moich obserwacji wynika, że to również trafiony termin na wakacje — pogoda doskonała, woda ciepła, nie ma parawanów, nie ma tłumów turystów — kto chce odpocząć od tego typu “atrakcji" z pewnością polubi rumuńskie wybrzeże w lipcu.
Według Rumunów szczyt sezonu przypada w Mamai i Konstancy na sierpień, wtedy możemy spodziewać się nieco więcej osób na plażach, ale są one tak szerokie, że chyba nie może być mowy o przeludnieniu. We wrześniu woda jest nadal ciepła, jednak trzeba pamiętać, że to już końcówka sezonu.
Rumuńskie wybrzeże Morza Czarnego z powodzeniem może konkurować z Bułgarią (szczególnie wśród tych, którzy nie lubią tłumów). Jest tu wiele atrakcji i możliwości spędzania wolnego czasu, niezależnie od tego czy lubimy imprezować, czy preferujemy spokojniejsze rozrywki. Skłamałabym, pisząc, że nie widać tu komunistycznej przeszłości Rumunii (dla wielu może mieć to swój urok), ale widać też tu jej historyczne korzenie i nowoczesność, która z siłą tornada wkracza do Konstancy i Mamai czyniąc je jeszcze bardziej komfortowymi miejscami na urlop.