Już nie ma dzikich plaż? Tak wyglądały wczasy nad morzem w PRL

Joanna Leśniak

Opracowanie Joanna Leśniak

Przyzwyczailiśmy się do tego, że współczesny świat stoi przed nami otworem. Biura podróży prześcigają się w ofertach wypoczynku w egzotycznych zakątkach, ale zorganizowanie zagranicznego wyjazdu na własną rękę też nie stanowi problemu. Jednak w czasach PRL-u podróżowanie na taką skalę raczej nikomu się nawet nie śniło. W okresie, kiedy uzyskanie paszportu graniczyło z cudem, triumfy podczas wakacji święcił Bałtyk. Wyrusz z nami w przeszłość i zobacz, jak wyglądały nadmorskie kurorty w czasach słusznie minionych.

Wakacje w PRL - Bałtyk przyciągał tłumy
Wakacje w PRL - Bałtyk przyciągał tłumyZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Riwiera PRL-u

Tym zaszczytnym mianem określano Sopot, który w latach 60. XX wieku stał się jedną z najchętniej odwiedzanych nadmorskich miejscowości. Tłumy turystów spragnione wakacyjnego wypoczynku nad morzem jeszcze przez długie lata kierowały się właśnie tam. Zresztą Sopot także dziś tętni życiem, o czym może przekonać się każdy, kto postanowi obrać to miejsce za cel swojego wakacyjnego urlopu.

Nie tylko plażowanie, ale też spacery po centrum to idealny przepis na wczasy w Sopocie
Nie tylko plażowanie, ale też spacery po centrum to idealny przepis na wczasy w SopocieZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

W PRL-u przyciągał nie tylko "zwykłych" obywateli, którzy byli spragnieni relaksu, słońca i szumu fal. Sopot był miejscem wypoczynku także dla ówczesnych elit politycznych,  gwiazd estrady i nie tylko. Wśród turystów spotkać można było Andrzeja Wajdę, Zbigniewa Cybulskiego czy Kalinę Jędrusik, ale także generała Jaruzelskiego, Gomułkę i Cyrankiewicza. Stacjonowali w Grand Hotelu, który jednoznacznie kojarzył się z luksusem i "wyższymi sferami".

Przeciętny Kowalski wybierał raczej dom wypoczynkowy, prywatną kwaterę czy pole namiotowe. Niezależnie od miejsca noclegowego, każdy w końcu docierał na słynne molo oraz Monciak — oficjalnie ulicę Bohaterów Monte Cassino, czyli główny deptak w mieście. To właśnie tam skupiało się życie towarzyskie.

Sopockie molo
Sopockie moloZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Rejs obowiązkowo, czyli wakacje w Świnoujściu

Szukając ciekawych miejsc nad polskim morzem, wiele osób trafia do Świnoujścia. Dziś za jego znak rozpoznawczy z całą pewnością można uznać Stawę Młyny — charakterystyczny znak nawigacyjny w kształcie wiatraka. Jest chętnie fotografowany, często jego ujęcia lądują w mediach społecznościowych turystów złaknionych ciekawych kadrów. A co robiło się w Świnoujściu w czasach PRL-u?

Zdjęcia z tamtego okresu mogą zadziwiać. W mieście nikogo nie szokowały ani socjalistyczne pomniki, ani bomby — jak widać, można było przy nich pozować z szerokim uśmiechem.

Taka pamiątka ze Świnoujścia dziś może dziwić
Taka pamiątka ze Świnoujścia dziś może dziwićZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Oprócz tego do atrakcji turystycznych należały rejsy promami o wdzięcznych nazwach. Pierwszy z nich nosił imię Filutka (początkowo jego pełną nazwą był Profesor Filutek), drugi Fafika. Inspirowane były popularnym komiksem, który pojawiał się na łamach "Przekroju". W kolejnych latach do lokalnej floty dołączały kolejne statki, np. Maryna oraz Irmina.

Statkiem w piękny rejs!
Statkiem w piękny rejs!Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Plażowanie w Świnoujściu nie różniło się zbytnio od innych miejscowości wypoczynkowych. Na plażach można było wygodnie usadowić się w wypożyczonym wiklinowym koszu lub na własnych leżakach czy kocach.

Wakacje w Świnoujściu
Wakacje w ŚwinoujściuZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Chałupy welcome to

W 1983 roku piosenka Zbigniewa Wodeckiego została przebojem lata i była radośnie podśpiewywana przez niemal całą Polskę. Podejrzewam, że nadal wiele osób potrafi zanucić ją bez większego wysiłku.

Jak co roku w Chałupach, gdy zaczyna się upał słychać wielki szum...

Faktycznie, o tej miejscowości było głośno. Do dziś zresztą jest kojarzona z ziemią obiecaną nudystów w czasach PRL. Skąd się to wzięło? Naturyzm do Polski mieli przewieść turyści z Niemiec i Francji, którzy docierali nad Bałtyk skuszeni wizją znacznie tańszego urlopu nad brzegiem morza. Pierwsze kluby naturystów powstały w Kołobrzegu i Sopocie, lecz ten rodzaj manifestowania wolności zdecydowanie nie podobał się ówczesnym władzom.

Znudzeni "tradycyjnym" modelem opalania? Chałupy miały być rozwiązaniem
Znudzeni "tradycyjnym" modelem opalania? Chałupy miały być rozwiązaniemZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Nie zniechęciło to jednak do działania osób najbardziej zafascynowanych nowym zjawiskiem. Jedną z nich był Sławomir Marczak - kierownik sieci lokali gastronomicznych mieszczących się w nadbałtyckich miejscowościach wypoczynkowych. Doszło do tego, że zorganizował nawet ogólnopolski zlot nagusów, a miłośnicy tej formy wypoczynku zrzeszali się w nieformalne organizacje nie tylko w nadmorskich kurortach.

Wydzielono specjalne plaże dla naturystów, a najsłynniejsza z nich mieściła się właśnie w Chałupach. Zresztą właśnie tam odbył się wspomniany wcześniej zlot. Lokalizacja na Półwyspie Helskim zapewniała dyskrecję wielbicielom opalania bez ubrania, a jednocześnie miała nie drażnić osób, które niekoniecznie chciałaby być narażone na widok golizny podczas wypoczynku.

Na wybrzeżu mimo wszystko preferowano opalanie w strojach kąpielowych
Na wybrzeżu mimo wszystko preferowano opalanie w strojach kąpielowychZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Niestety, nie dało się uniknąć konfliktów. Oburzenie "tekstylnych" mieszkańców miejscowości wzbudzały wybory Miss Natura oraz parady "golasów", podczas których kilkaset osób maszerowało przez wieś w strojach Adama. Liczne protesty doprowadziły do tego, że lokalne władze kategorycznie zakazały nudystom plażowania na obszarze Półwyspu Helskiego. Przenieśli się oni w inne rejony wybrzeża, lecz nadal to właśnie Chałupy funkcjonują w powszechnej świadomości jako historyczna oaza polskiego naturyzmu.

Polecamy:

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas