Luksusowa willa Edwarda Gierka. Co się z nią stało?
Opowieści o luksusach i przepychu tego miejsca krążyły latami. W Konewce niedaleko Spały powstała prawdziwa perełka PRL-u - rezydencja, w której wypoczywali najwyżsi dygnitarze komunistycznej władzy, na czele z Edwardem Gierkiem. Dlatego też wszyscy szybko zaczęli nazywać to miejsce "Gierkówką". Jaki los spotkał ten kiedyś piękny ośrodek?
Gierek latał tu helikopterem
"Gierkówkę" wybudowano w latach 70. XX wieku, na terenach Spalskiego Parku Narodowego, jako ośrodek ściśle tajny. 114 hektarów jego powierzchni było otoczone płotem, którego pilnowali strażnicy. W czasach swojej świetności kusił luksusem — znajdował się tu basen, sauna, sala kinowa i gimnastyczna. Wyposażenie stanowiły najczęściej zagraniczne sprzęty, których próżno było szukać w sklepach dla szarych obywateli.
Lokalni mieszkańcy często opowiadali, że pierwszy sekretarz Edward Gierek wraz z rodziną przylatywał do "Gierkówki" helikopterem, który lądował tuż przed wejściem do budynku. Przez Konewkę często sunęły też konwoje rządowych limuzyn, wiozące innych komunistycznych dygnitarzy na wypoczynek.
Pierwszy okres świetności tej rezydencji przypadł na osławioną "dekadę gierkowską" w latach 1970-1980. Po strajkach słynnego Sierpnia 1980 Edward Gierek został usunięty z Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wtedy też ośrodek w Konewce został zamknięty.
Przeczytaj też: Nawiedzone miejsca. Gdzie można spodziewać się duchów?
Pod skrzydłami LOT-u
Kilka lat później pod swoje skrzydła ośrodek wzięły Polskie Linie Lotnicze LOT. Urządzono w tym miejscu kolonie i wczasy pracownicze. Miejsce tętniło życiem do lat 90., kiedy LOT zrezygnował z dalszej dzierżawy. "Gierkówka" zaczęła powoli popadać w ruinę, a lokalne władze coraz mniej się interesowały tym obszarem. Gdy zniknęli strażnicy, wyposażenie ośrodka stało się łupem złomiarzy.
Wrócił las
Ostatecznie Lasy Państwowe uznały go za mienie porzucone i rozpoczęły rekultywację. W praktyce oznaczało to wyburzenie budynków i ponowne zalesienie 114 hektarów "Gierkówki".
"Aż szkoda to rozbierać. Można tu było zrobić hotel, dom pomocy społecznej czy cokolwiek naprawdę innego. Niech pan spojrzy tylko na te cegły. Nigdzie tu nie było śladu grzyba, czy wilgoci" - mówił z żalem jeden z robotników burzących "Gierkówkę" w 2012 roku, rozmawiając z serwisem Nasz Tomaszów.
Od 10 lat w miejscu, gdzie kiedyś opalali się komuniści, a później bawiły dzieci pracowników LOT-u, rośnie las.