Miał ponad dwa tysiące lat, nie przetrwał spotkania z turystą. Kolejny kraj wprowadzi zakazy?
Oprac.: Katarzyna Adamczak
Kolejny zabytek został zniszczony przez niefrasobliwego turystę. Tym razem “ofiarą” wandala padły antyczne zabudowania w Herkulanum. Ozdobne elementy budynku przetrwały ponad dwa tysiące lat i wybuch Wezuwiusza, zagładę przyniósł im kontakt z zagranicznym turystą, który postanowił pozostawić po sobie ślad.
Chciał pozostawić ślad swojej obecności
Jak podaje włoski portal "Gazzetta di Napoli" jeden z turystów odwiedzających park archeologiczny Herkulanum nieopodal Neapolu uznał, że jest to odpowiednie miejsce, by pozostawić ślad swojej obecności. Wyjął permanentny marker, którym zamaszyście podpisał się na antycznej fasadzie budynku sprzed ponad dwóch tysięcy lat. Budowla i jej ozdobne elementy przetrwały wybuch Wezuwiusza w 79 r. n.e, który zniszczył znaczną część zabudowań Herkulanum, Pompejów i miasta Stabie.
Co wydarzyło się w 79 r. n.e., dowiesz się z tekstu: "Katastrofa naturalna zniszczyła całe miasto. Historycy do dziś tropią ocalałych
27-latek słono zapłaci za graffiti na dwutysiącletnim murze
Akt wandalizmu zauważyli pracownicy parku archeologicznego i zgłosili go na policję. Włoskim stróżom prawa szybko udało się ustalić personalia autora graffiti, który za nic miał światowe dziedzictwo kulturowe. Wandalem okazał się 27-letni turysta z Holandii. Mężczyzna użył permanentnego markera, którego usunięcie będzie bardzo trudne. Istnieje ryzyko, że fasada budynku nigdy już nie odzyska swej świetności, toteż Holender zostanie oskarżony o zniszczenie dzieła artystycznego. Ponadto w myśl obowiązującego we Włoszech prawa będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni za renowację antycznego budynku.
Zajście skomentował Gennaro Sangiuliano — włoski minister kultury, który stwierdził: “Po raz kolejny nasze dobra kulturalne padły ofiarą nieodpowiedniego zachowania i idiotyzmu".
Zobacz również: Najbardziej malowniczy region Włoch wciąż niedoceniany przez Polaków. Polecimy tam za jedyne 115 zł w dwie strony
Rośnie liczba zakazów i ograniczeń dla turystów
Bezmyślne zachowania, nieznajomość kultury odwiedzanego kraju i wandalizm turystów stają się powodem, dla którego coraz więcej państw decyduje się na nakładanie ograniczeń, a nawet zakazywanie wstępu turystom w niektóre miejsca. Przykładem może być Japonia, która na początku tego roku zakazała turystom wstępu do dzielnicy gejsz w Kioto. Zagraniczni odwiedzający nie tylko fotografowali gejsze bez ich zgody, ale również naruszali ich nietykalność osobistą — zdarzały się przypadki, że turyści podchodzili do kobiet i szarpali je za rękawy kimona, a nawet włosy, chcąc sprawdzić, czy to naturalna fryzura, czy może peruka.
Nim Japończycy zabronili turystom wstępu, próbowano walczyć z niewłaściwymi zachowaniami poprzez nakładanie kar finansowych — okazały się mało skuteczne, toteż władze Kioto podjęły decyzję o radykalnych rozwiązaniach.
Władze Włoch także starają się walczyć z bezmyślnością turystów, nakładając dotkliwe kary. W kraju nad Tybrem nie mówi się co prawda o zamknięciu Herkulanum dla turystów, ale nie byłby to pierwszy istotny dla historii ludzkości zabytek, do którego zwiedzający nie mają wstępu. Przykładem takie miejsca jest między innymi Jaskinia Lascaux ze słynnymi, prehistorycznymi malowidłami naściennymi.
O włoskiej wyspie zamkniętej dla turystów przeczytasz w artykule: "Na tę wyspę nikt nie miał wstępu. Nawiedzały ją jedynie duchy ofiar"