Nasze drogie jarmarki. Ile trzeba zapłacić za wizytę na świątecznych targach?

Światełka, ozdoby, rękodzieło i przysmaki – bożonarodzeniowe kiermasze organizowane w wielu polskich miastach, co roku przyciągają tłumy odwiedzających. Radość z przebywania na targach mącą jednak ceny. Bo o ile spacerować i oglądać można za darmo, o tyle za oferowane przez sprzedawców wyroby trzeba już słono zapłacić. Gdzie w cennikach świątecznych jarmarków przebiega granica między rozsądkiem, a absurdem? I czy w ogóle można ją wyznaczyć? Przyglądamy się ofertom i cenom bożonarodzeniowych targów w czterech polskich miastach.

Bombki to stała część targowego asortymentu
Bombki to stała część targowego asortymentuLukasz DejnarowiczAgencja FORUM

Warszawa: Za żurek zapłaciłam 35 zł, a pajdę chleba ze smalcem - 25 zł

Warszawski jarmark bożonarodzeniowy rozciąga się od Placu Zamkowego po Międzymurze Piotra Biegańskiego, tworząc labirynt świątecznych stoisk i dekoracji. Dużą popularnością, jak co roku, cieszy się lodowisko przy Pomniku Syrenki, które jest atrakcją zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.

Dla miłośników rękodzieła jarmark to również raj. Na stoiskach znajdziemy ręcznie robione ozdoby choinkowe, świąteczne stroiki i ceramikę. Wśród produktów wyróżniają się też wyroby lokalnych artystów, biżuteria i naturalne kosmetyki. Popularne są również ręcznie tkane szaliki i czapki z zimowymi motywami.

- Kupiłam przepiękne bombki malowane ręcznie. Są droższe niż w sklepach, ale za to niepowtarzalne. Będą na prezent dla mamy - opowiedziała warszawianka Ewa.

Nieodłącznym elementem jarmarku w Warszawie są również różnego rodzaju smakołyki. Na Starówce królują klasyczne potrawy bożnoarodzniowe - bigos, pierogi z kapustą i grzybami oraz oscypki z żurawiną.

Oglądać - to akurat można za darmo
Oglądać - to akurat można za darmoJacek SzydlowskiAgencja FORUM

Ania, która przyszła na rynek Starego Miasta z przyjaciółką podzieliła się tym, ile wydała na jedzenie. - Za żurek zapłaciłam 35 zł, a pajdę chleba ze smalcem - 25 zł Do tego grzaniec za 20 zł. Szczerze, uważam, że ceny tutaj to gruba przesada, ale chyba już się wszyscy przyczailiśmy, że raz w roku trzeba trochę pieniędzy wyłożyć, jeśli chce się zjeść coś na jarmarku... - mówi.

A jak prezentują się ceny pozostałych produktów? Na rozgrzewkę dostępny jest grzaniec w cenie ok. 25 zł za kubek, a dla młodszych odwiedzających - gorąca czekolada lub herbata (od 16 zł do nawet 25 zł). Do jedzenia dostępne są zupy: barszcz czerwony (10 zł), grochowa (25 zł) czy gulaszowa (35 zł) oraz dania ciepłe, takie jak kiełbasa z grilla (45 zł) czy pajda chleba (35 zł).

Wykwintne podniebienia mogą spróbować potraw ze stoiska Magdy Gessler (które od lat budzi wiele kontrowersji), gdzie za bigos zapłacimy 25 zł, a za kawałek makowca ok. 20 zł.

Jarmark Bożonarodzeniowy w Warszawie to miejsce pełne uroku, gdzie świąteczna atmosfera spotyka się z lokalnym rzemiosłem i kuchnią. Choć ceny mogą odstraszać, wiele osób podkreśla, że klimat tego miejsca rekompensuje wydatki.

Rękodzieło i tradycyjne wyroby nie należą do tanich
Rękodzieło i tradycyjne wyroby nie należą do tanichJacek SzydlowskiAgencja FORUM

- Może i jest drogo, ale nie wyobrażam sobie grudnia bez wizyty tutaj. Te światła, zapachy i muzyka to coś, co wprowadza mnie w świąteczny nastrój - podsumowuje Ewa.

Poznańskie Jarmarki Świąteczne: Znów jest drożej

Świąteczna atmosfera na dobre zawitała w Poznaniu. Mieszkańcy miasta oraz turyści mogą już odwiedzić dwa jarmarki bożonarodzeniowe - Betlejem Poznańskie na placu Wolności oraz jarmark na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Dodatkowo na Starym Rynku otwarto lodowisko, które ma niemal 400 metrów kwadratowych. Natomiast w okresie 6-8 grudnia odbędzie się tam 18. edycja Poznań Ice Festival, podczas której odwiedzający będą mogli podziwiać lodowe rzeźby.

Zdaniem poznaniaków ceny na jarmarku rosną z roku na rok
Zdaniem poznaniaków ceny na jarmarku rosną z roku na rokMikolaj Kamienski Agencja FORUM

Już w dniu otwarcia jarmarków, czyli 16 listopada na ulicach Poznania pojawiły się tłumy. Wydarzenia świąteczne w mieście cieszą się ogromną popularnością, o czym świadczą ogromne kolejki do stoisk - zwłaszcza tych z jedzeniem i grzanym winem.

-Na samym początku nie widziałam nic poza ludźmi - mówi nam Zuzanna, mieszkanka Poznania.

Jak wyjaśniła, nie tylko tłumy pieszych w centrum miasta były uciążliwe - dużym problemem okazały się też samochody krążące w poszukiwaniu miejsc parkingowych.

-Zamiast raz na roku spakować się z rodzinką w tramwaj, który dojeżdża pod sam jarmark, to wszyscy ładowali się do miasta samochodami - dodała.

Jak widać, nie wszystkich Poznaniaków przekonała coroczna inicjatywa MPK Poznań, zachęcająca do przyjazdu na jarmark Świąteczną Bimbą, czyli oświetlonym tysiącami lampek tramwajem w czapce Mikołaja. Pojazd, który wraz z otwarciem jarmarków wyjechał na poznańskie torowiska, będzie kursował codziennie aż do 6 stycznia 2025 roku. Dzięki niemu uczestnicy jarmarków mogą nie tylko w szybki, ale i ekologiczny sposób poruszać się po centrum Poznania i to w wyjątkowej, świątecznej atmosferze.

Jarmark w Poznaniu
Jarmark w PoznaniuMikolaj Kamienski Agencja FORUM

Jednak tym, co z roku na rok wywołuje coraz większe poruszenie, są wysokie ceny, które zniechęcają Poznaniaków do robienia zakupów na jarmarku.

-Znów jest drożej. Ceny są coraz gorsze, zwłaszcza za jedzenie i grzaniec, naprawdę nie opłaca się nic kupować. My przyszliśmy tu raczej na spacer, a na grzaniec wstąpimy na rynku do jakiejś kawiarni - mówi nam Pan Andrzej, który na jarmark przyszedł wraz z żoną.

Ceny w tym roku rzeczywiście wzrosły. Za grzane wino zapłacimy 20 złotych (w zeszłym kosztowało 18 zł), a do tego należy jeszcze doliczyć kaucję za świąteczny kufel o wysokości 20 zł. Jednakże w tym roku możemy zauważyć, że w menu pojawiły się pewne nowości, takie jak świąteczny aperol, czy też bombkowe bombardino, które kupimy za 25 zł.

Również i ceny jedzenia są w tym roku niebotyczne. Kiełbasa z grilla z porcją ziemniaków to koszt 49 zł, pajda chleba z dodatkami 35 zł, a szaszłyk wieprzowy, który już w zeszłym roku zyskał miano "szaszłyka Swarovskiego" to wydatek rzędu 199 zł za kilogram. Niewiele mniej zapłacimy za golonkę, która kosztuje 189 zł za kilogram.

Na straganach można znaleźć również ozdoby świąteczne, takie jak bombki, których ceny sięgają 170 zł za sztukę. Wśród lokalnych produktów uwagę przyciągają także czapki - od przystępnych cen po ekstrawagancję, jak czapka z lisa za 400 zł.

Wrocław: Ceny nie robią wrażenia

Jarmark bożonarodzeniowy we Wrocławiu
Jarmark bożonarodzeniowy we WrocławiuMikolaj Kamienski Agencja FORUM

Jarmarki bożonarodzeniowe zawsze przyciągają lokalne rzemiosło, ale wystawcy zazwyczaj zjeżdżają się z całego kraju, aby oferować swoje produkty. Wśród nich nie może zabraknąć ozdób świątecznych: bombek choinkowych o różnych kształtach i kolorach, stroików, świec oraz ozdobnych serwet. Fani łakoci mogą zakupić tradycyjne pierniczki świąteczne, ale to również dobre miejsce, aby zaopatrzyć się w prezenty. Osoby z burczącym brzuchem mogą posilić się różnymi tradycyjnymi rarytasami. We Wrocławiu nie mogło zabraknąć pajdy chleba ze smalcem, bigosu, kiełbasy z grilla, szaszłyków oraz pierogów, ale do stolicy Dolnego Śląska dotarł również podhalański akcent, czyli serki góralskie. Dzieci zaś zwracały uwagę rodziców na budki z goframi: tradycyjne i o fantazyjnych fakturach z różnymi dodatkami, ale także na węgierskiego kołacza na słodko, czy owoce w czekoladzie.

Pełnoletni zaś mogli skosztować trunków: miodów pitnych oraz innych napojów wyskokowych, jednak największym zainteresowaniem cieszył się grzaniec, który w tym roku serwowany jest w ceramicznym, zielonym kubku w kształcie trzewika.

Ceny? We Wrocławiu już nikogo nie dziwią
Ceny? We Wrocławiu już nikogo nie dziwiąArchiwum autora

Pogoda nie zraża mieszkańców Wrocławia, którzy nawet w dni o gorszej aurze, tłumnie stawiają się na rynku.

Jest dużo ludzi, ale jest bezpiecznie. Rodzina z dziećmi może spokojnie przyjść, choć trzeba mieć na pociechy oko - chwali organizację pan Łukasz. - Czuć już świąteczny nastrój - dodaje pan Grzegorz. - Przytłacza mnie ilość ludzi, ale pomimo tego, można tutaj się świetnie bawić. Co roku jest tłum na jarmarku, a jeśli ktoś za nimi nie przepada, powinien się jednak przełamać, bo warto - mówi pan Grzegorz.

Przychodzimy tutaj co roku - mówi pani Małgorzata. - Właśnie teraz mamy rodzinne spotkanie - kontynuuje z uśmiechem. - Rozbudowa tych ozdób i ciekawych elementów również zachęca do wizyty, bo co roku jest coś innego - przyznaje pan Mirosław.

Co zwraca uwagę na wrocławskim jarmarku bożonarodzeniowym? Oprócz samych straganów oczy przykuwają iluminacje, wielopoziomowe punkty gastronomiczne, ozdoby świąteczne, atrakcje dla najmłodszych, ale największe wrażenie robi umieszczona na jednej konstrukcji podobizna renifera, która głosem lektora zachęca turystów do zwiedzania jarmarku. Punktem kulminacyjnym jest choinka, której iluminacje zostały uruchomione 6 grudnia.

Wrocławski jarmark kusi również dekoracjami
Wrocławski jarmark kusi również dekoracjamiarchiwum prywatne

Pani Dorota, mieszkanka Wrocławia, nie widzi z kolei żadnych nowości na tegorocznym jarmarku. - Przyszłam na otwarcie, bo byłam ciekawa, co w tym roku oferują wystawcy. Nowości jednak do tej pory nie widzę, ale jest jak co roku różnorodnie - zauważa.

Kwestia cen w trakcie jarmarków bożonarodzeniowych odmieniana jest przez wszystkie możliwe przypadki, a zdjęcia tzw. paragonów grozy co roku okrążają media społecznościowe. Mimo wszystko koszty zarówno świątecznych przysmaków, jak i innych produktów na nikim wrażenia już chyba nie robią. - Jak powiedział klasyk: tanio już było - podsumowuje z uśmiechem Mirosław. - Ceny nas raczej nie szokują, ponieważ przyszliśmy tutaj wyłącznie na rodzinnego grzańca - dodaje Małgorzata.

Zaskoczony nie jestem, bo widzę to co roku - stwierdza pan Grzegorz. - Uważam, że ceny są dość wysokie, chociaż uważam, że raz do roku można czegoś skosztować. Jak jednak przyznaje, póki co nie zamierza niczego kupować. - Ewentualnie skuszę się na grzańca - dodaje.

- Uważam, że ceny są znaczące - podsumowuje pani Dorota. - Myślę, że są one nieadekwatne do jakości produktów - przyznaje. - Osobiście, nie preferuję takich przekąsek, ale myślę, że raz w roku ktoś, kto lubi taki klimat, może się na nie skusić.

Ile pieniędzy trzeba przygotować, jeśli chcemy skosztować posiłków na tegorocznym jarmarku bożonarodzeniowym we Wrocławiu?

  • Kasztany jadalne - od 15 zł
  • Gofry - od 15 zł
  • Pajda chleba - 20 zł
  • Szaszłyk - 55 zł
  • Golonka - 55 zł
  • Langosz - 35 zł
  • Serek góralski - 5 zł
  • Grzaniec - 20 zł
  • Frytki - od 20 zł
  • Pierogi ruskie - 29 zł
  • Barszcz z uszkami - 28 zł

Kraków: całkiem przyjemne miejsce

Ile za ceramicznego bałwanka?
Ile za ceramicznego bałwanka?Artur BARBAROWSKI/East NewsEast News

W 2024 roku CNN umieściło krakowski jarmark bożonarodzeniowy na liście "najciekawszych na świecie", obok targów, organizowanych w miastach takich jak Nowy Jork, Toronto czy Londyn. Jak czytamy w oficjalnym serwisie miasta krakow.pl "Jarmark w stolicy Małopolski został doceniony m.in. za świąteczny nastrój i oprawę. Unikatowa architektura miasta, regionalne tradycje oraz występy zespołów ludowych z muzyką na żywo robią największe wrażenie na gościach. Stoiska lokalnych, a także zagranicznych kupców i rzemieślników sprzyjają świątecznym zakupom oraz odkrywaniu nowych smaków". Na pochwałach amerykańskiej telewizji zagraniczne komplementy się nie kończą. Krakowski targ docenili też dziennikarze "Die Welt" i "The Times".

Tyle pochwały, a jak targi pod Wawelem wyglądają w praktyce?

Właściwie, precyzyjniej byłoby powiedzieć "pod ratuszem" albo "pod sukiennicami", bo jak co roku świąteczne stragany rozstawione zostały na Rynku Głównym, w sąsiedztwie wspomnianych zabytkowych budowli. Ta architektoniczna oprawa niewątpliwie dodaje uroku całemu przedsięwzięciu. A gdy dodamy do tego ciepłe światła lampek, rozwieszone nad straganami, całość po zmroku zyskuje iście bajkowy klimat (bo same stoiska, za dnia, są urody dość dyskusyjnej).  - Dobrze to w tym roku wygląda, wydaje mi się, że jest większy porządek niż w poprzednich latach, dekoracje ładnie się komponują. Całkiem przyjemne miejsce - ostrożnie chwali Jakub, 40-letni mieszkaniec Krakowa.

Ile może kosztować taka bombeczka?
Ile może kosztować taka bombeczka?Artur BARBAROWSKI/East NewsEast News

Jakub na wizytę na targach się nie zdecydował, bo, jak mówi, nie lubi tłumów. A tych uniknąć nie sposób, bo jarmark co roku cieszy się dużą frekwencją. Na odwiedzających czeka w tym roku ponad 100 stoisk, oferujących ozdoby świąteczne, wyroby regionalne, rękodzieło, odzież,  przekąski, ciepłe dania, słodycze i napoje, dekoracje w postaci 600 choinek, girland i drewnianej szopki. Oglądać można za darmo, ale za zakupy i kosztowanie przysmaków, trzeba oczywiście zapłacić. Ile? Na przykład tyle: porcja pierogów 50 zł, oscypek 8-14 zł (w zależności od dodatków), gofry 15-40 zł (w zależności od dodatków), pajda chleba ze smalcem - 20 zł, ogórek do pajdy- 9 zł, kiełbaska 18 zł, porcja ziemniaków 15 zł.

- Czy to dużo? W mediach sporo się pisze o "drożyźnie" na jarmarkach, ale mnie te ceny nie szokują. Tak jak lato nam morzem, tak okres bożonarodzeniowy w miastach to dla handlowców czas żniw. Odwiedzający też są gotowi zapłacić więcej niż nakazywałby zwykły, ekonomiczny rachunek. Przecież nie chodzi po prostu o zjedzenie oscypka czy kiełbaski, ale o zjedzenie ich w tym miejscu, w tym czasie. Płacimy nie tylko za produkt, ale też za towarzyszące mu emocje - mówi Weronika, która odwiedziła krakowski jarmark.

Oscypek z grilla to popularna przekąska na jarmarku
Oscypek z grilla to popularna przekąska na jarmarkuArtur BARBAROWSKI/East NewsEast News

Są jednak tacy, którzy smakują i cieszą się świąteczną rozrywką, bez względu na cenę.  - Kupiłam oscypka z grilla za 13 zł. Drogo? Tanio? Dla mnie taka przekąska na przedświątecznym jarmarku to tradycja - tłumaczy Natalia, mieszkanka Krakowa.  -  Uwielbiam ten przedświąteczny kicz. Rynek jest piękny, aż iskrzy.

Względnym też pozostaje co dla kogo znaczy "drogo". I co taki sposób i koszt celebracji świątecznego okresu oznacza dla mieszkańców miasta.  - Dla turystów którzy zarabiają w euro, to pewnie nie jest tak dużo, i właśnie dlatego nie ma tam mieszkańców, ani rodzimych turystów z innych miast. Ja osobiście mam takie poczucie, że obecnie rynek w KRK został zawłaszczony ku uciesze osób, które z wydarzenia - które mogłoby być piękną wizytówką miejscowych rękodzielników -  przywiozą plastikową ciupaskę i niestrawność - podsumowuje Krystyna, od 20 lat mieszkająca w Krakowie.

Skolim z babcią na kanapie. Takiej relacji można tylko pozazdrościćPolsat
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas