Drżyjcie niewierni mężowie!

Napięcie, niepewność, co przyniesie jutro, ciągły ruch... Nie każdej z nas podobałaby się taka praca. Ale one nie narzekają. Widzą w niej zalety: podróże, nowe kontakty, szybkie tempo. Renata i Iza opowiadają nam, jak to jest być kobietą detektywem.

article cover

Nie zdradza żony, naprawdę jeździ z kumplem pograć w golfa. Nagle Izę ze snu wyrywa dzwonek telefonu komórkowego, który trzyma zawsze przy łóżku.

- Pilna sprawa! - słyszy głos pracownika Agencji Detektyw 24, dla której pracują. - Musicie przejąć figuranta i zrobić dokumentację. Za pół godziny będzie przejeżdżał przez miejscowość, w której jesteście.

Iza biegnie w piżamie przez korytarz. Puka do pokoju Renaty. - Pobudka! - woła. Dwadzieścia minut później, ubrane w bojówki i bluzy, jadą za granatowym autem dostawczym.

- Za to właśnie kochamy tę robotę! - mówi Renata ze śmiechem. - Mogę siedzieć w domu z szydełkiem, a za chwilę mknąć ponad sto kilometrów na godzinę w kierunku gór. Detektyw prowadzi intensywne życie. I nie wie, co to jest nuda.

Po kilku godzinach docierają do wiejskiej chaty w górach. Dyskretnie robią zdjęcia, gdy kierowca auta wchodzi do środka, notują. Zadanie wykonane.

Potrzebowałyśmy zmiany

Iza i Renata mają za sobą kilkadziesiąt rozwiązanych spraw. Zero "przegranych". W agencji wiedzą, że dla tego tandemu nie ma zadań niemożliwych.Detektywkami są od dwóch lat.

- Zadecydował przypadek - przyznają obie. Nie oglądały filmów akcji i to zajęcie nie było ich marzeniem. Renata prowadziła małą firmę, Iza była menedżerką restauracji. Obie czuły, że ta praca nie daje im satysfakcji.

Mniej więcej w tym samym czasie znalazły ogłoszenie o naborze do agencji detektywistycznej. Do centrali w Lublinie dotarły tego samego dnia: Iza z Łodzi, Renata z Warszawy. Rozmowa kwalifikacyjna, testy, kursy przygotowawcze. I wreszcie pierwsze zadania. Od początku tworzyły tandem. Zgrały się, polubiły. Zwykle pracują razem, czasami zdarza się, że osobno albo w większych zespołach.

Wszystko zależy od rodzaju sprawy. - Porozumiewamy się błyskawicznie - opowiadają. - Nieraz podczas obserwacji siedzimy po kilka, kilkanaście godzin w aucie. Nigdy się nie nudzimy!

Spędzają ze sobą więcej czasu niż ze swoimi mężczyznami. Oszczędzają im szczegółów z akcji: że było niebezpiecznie, że ryzykowały. - Po co się mają martwić? - mówią obie.

Sprawdź narzeczonego

Pierwsze zlecenie? - Śledziłyśmy obcokrajowca. Klient chciał poznać przebieg jego wizyty w Polsce: z kim się spotyka, co robi - relacjonuje Izabela.

Ale najwięcej spraw dotyczy śledzenia niewiernych mężów i żon. - Zdarzają się też prośby o ustalenie ojcostwa - opowiada Renata.

- Facet od kilku lat płaci alimenty i nagle z jakiegoś powodu zaczyna się zastanawiać, czy to na pewno jego dziecko. Była żona nie zgadza się na badania, więc zostajemy mu tylko my.

- To są zwykle dosyć trudne sprawy, bo trzeba pobrać materiał genetyczny, ślinę lub włos - dodaje Iza. Inne częste zlecenia, to ustalenie czyjegoś adresu, numeru telefonu.

Coraz częściej zdarza się, że narzeczeni przed ślubem chcą sprawdzić przyszłą żonę lub męża: czy nie udaje kogoś innego, czy nie ma za sobą nieciekawej przeszłości, itp.

Kiedyś do agencji zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że narzeczony ją notorycznie zdradza. Iza i Renata jeździły za nim wiele godzin. Był czysty jak łza. Kobieta wciąż jednak nie wierzyła w niewinność partnera.

Trzeba było zastosować metodę bardziej radykalną . Iza przysiadła się do niego w pubie i usiłowała go zagadać - Wcale nie proponowałam mu od razu pójścia do łóżka. Ale jeśli ktoś myśli o zdradzie, wystarczy mały sygnał. Ten mężczyzna był naprawdę w porządku - wspomina Renata. Choć żeby przekonać o tym jego dziewczynę, musiałam uciec się do prowokacji.

Tajemnica służbowa

Obie panie są zadbane i efektowne. Czy zdarza im się w pracy wykorzystywać swoją kobiecość? Renata raz zaczarowała parkingowego na lotnisku. - Musiałam siedzieć w aucie pół dnia, w palącym słońcu. Popatrywał na mnie podejrzliwie, więc zaczęłam grać bezradną kobietkę, którą śledzi niewiernego narzeczonego - opowiada. - Uwierzył, a w odpowiednim momencie ułatwił mi szybki wyjazd z parkingu, bez kolejki.

Renata za nic w świecie nie wyjawi, co dokładnie powiedziała parkingowemu, a Iza - o czym rozmawiała z figurantem w pubie. - Nie możemy zdradzać szczegółów na temat pracy. Dyskrecja to jedna z podstawowych zasad w tym fachu. Tak jak lekarz czy ksiądz, detektyw zasłania się tajemnicą służbową.

- Tym bardziej że pomagamy także znanym osobom - mówią. - Czasem jesteśmy świadkami bardzo niewygodnych dla nich sytuacji. Dochowujemy tajemnicy, więc nie bez powodu klienci nam ufają.

Znajomym i rodzinie też się nie chwalą, że właśnie brały udział w szaleńczym pościgu z Zakopanego do Sopotu. Kiedy na imieninach u kolegi ktoś zapyta, czym się zajmują, mają przygotowane odpowiedzi. Iza "projektuje meble", Renata jest "tłumaczką".

Życie jak w krzyżówce

Przed każdą nową akcją czują przypływ adrenaliny. - Najpierw długo się przygotowujemy. Gromadzimy potrzebny sprzęt. Im więcej mamy go przy sobie, tym lepiej, bo wszystko może się przydać - mówią detektywki.

Taszczą więc telefony komórkowe, dyktafony, lornetki, aparaty fotograficzne, dodatkowe baterie, mapy Polski i Europy, GPS. Bardzo często zmieniają samochody ("aby figurant nie domyślił się, że od tygodnia za nim jeździmy" - wyjaśniają).

Poza tym, jeżeli delikwent porusza się ferrari, one nie mogą gonić go małym fiatem. Potrzebne jest wtedy zwrotne, szybkie auto. Byle nie rzucało się w oczy.

W bagażniku wożą kilka zestawów ubrań: garsonkę, wieczorową suknię, kostium kąpielowy, nawet strój w stylu country. Nigdy nie wiadomo, gdzie będą za parę godzin - w restauracji czy klubie fitness. Są przygotowane na każdą okazję.

- Nie dopuszczamy do siebie myśli, że jakaś sprawa jest nie do rozwiązania - opowiada Iza. - Zawsze jest sposób, trzeba tylko pomyśleć i go znaleźć. Jeśli szczegółowo obmyślony plan A nie wypalił, szybko przechodzimy do wariantu B, C, D... Nie zniechęcamy się.

Detektyw żyje jak w wielkiej krzyżówce. Ciągle musi używać szarych komórek. Nawet gdy tylko idzie za figurantem, np. w centrum handlowym. Nieustannie kombinuje, rozpatruje dziesiątki wariantów.

Kiedyś musiały ustalić adres zamieszkania pewnej kobiety. Wydawało się, że będzie to bardzo proste zadanie, ale po drodze pojawiała się cała masa nieoczekiwanych trudności.

- Od tamtej pory już nie zakładamy, że skończymy pracę w sobotę. Życie detektywa jest nieprzewidywalne - mówi Iza. - A ja już nie planuję, że w piątek o 16 pojadę z mężem do domku za miastem, bo równie dobrze mogę służbowo wylądować w Grecji. Albo się akceptuje takie zasady gry, albo trzeba pożegnać się z zajęciem detektywa - uważa Renata.

Czas ich pracy jest całkowicie nienormowany. Zdarzyło się, że musiały zapomnieć o rodzinnej wigilii. - Kiedy mamy zlecenie, pracujemy właściwie non stop - przyznaje Iza.

- W wannie czy u fryzjera - obmyślamy plan na następny dzień. Dzwonimy do kolegów, konsultujemy się, dopracowujemy szczegóły.

Zdarzają się również sprawy na pograniczu kryminalnych, jak porwanie dziecka. Są niebezpieczne zarówno dla nich, jak i dla potencjalnej ofiary. - Wtedy oczywiście współpracujemy z policją - mówią.

- Chociaż oni nie zawsze nas rozumieją - dorzuca Renata i z uśmiechem opowiada starą historię. Ścigała figuranta w sportowym aucie. A od policji zamiast wsparcia, dostała mandat za przekroczenie prędkości. Nie pomogły wyjaśnienia, że jest detektywem.

Stabilizacja? Nie, dziękuję

Pościgi i śledzenie to tylko wycinek ich pracy. Iza i Renata robią dokumentację zdjęciową, przeprowadzają dyskretne wywiady z sąsiadami, wykonują setki telefonów.

Mają zaufanych informatorów. Podczas akcji, na bieżąco notują lub nagrywają, co robi figurant: "14.51 - F1 wychodzi z sauny"; "15.30 - F1 wsiada w P1 (czyli w auto) i jedzie ulicą Wiejską", itd. Twierdzą, że detektywem trzeba się urodzić. Pewne cechy charakteru okazują się tutaj niezbędne. Przede wszystkim mocne nerwy, odwaga, cierpliwość, pomysłowość, koncentracja, refleks. Wykonują kilka zawodów równocześnie. Muszą być aktorkami, psychologami, policjantkami. Czasem udają prawniczkę, księgową, sprzątaczkę...

Renata i Iza uważają, że kobiety są lepszymi detektywami niż mężczyźni. - Mamy szersze horyzonty myślowe! Dla facetów stworzenie planu B jest jeszcze do zrobienia, ale już plan C jest mało realny - śmieje się Iza. - Poza tym, panie są znacznie bardziej dociekliwe!

Na dowód tych słów opowiada o jednej z ostatnich akcji. Marcowy wieczór, osiedle w Łodzi. Detektywki stają pod wieżowcem, do którego wszedł figurant. Jechały za nim przez pół Polski. Muszą ustalić, gdzie jest i co robi. Budynek ma jedenaście pięter.

- Pierwszy sposób: obserwujemy okna, w których zapalają się światła - uchyla rąbka tajemnicy zawodu Renata. - Jeśli w kilku naraz, trzeba użyć innej metody. Wchodzimy więc do bloku, na poczekaniu wymyślając jakąś miłą, wiarygodną historyjkę. Dzwonimy po kolei do każdych drzwi, aż nagle, na ósmym piętrze, otwiera nam F1. Bingo! Za nim kobieta w różowym szlafroczku, czyli rozwiązanie naszej zagadki.

Renata i Iza cieszą się, że to nie one muszą przekazywać zleceniodawcom dramatyczne nieraz wyniki śledztwa. - To się odbywa w białych rękawiczkach - tłumaczą.

- My piszemy tylko szczegółowy raport z całej akcji. To zresztą jedyna czynność, która wymaga od nas siedzenia przy biurku. Dokumentację klient dostaje w kopercie. Zdjęcia, filmy wideo i opis obejrzy w domu.

Kiedy kończą sprawę, biegną się wyspać. Są zmęczone jak po maratonie. - Ale jeśli zlecenie pójdzie nam za łatwo, czujemy niedosyt - dodaje Renata.

Ich przeciwnikami są mróz, deszcz i upał. Na pogodę już nie zwracają uwagi. Pytane o minusy pracy detektywa, milczą. Może brak stabilizacji? - podpowiadam. - O, nie! Dla nas to akurat jest zaleta! - przekonuje wesoło Iza.

Magdalena Kuszewska

Za pomoc dziękujemy Agencji Detektyw 24

Świat kobiety
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas