Kobieta: Najczęstsza ofiara
Co piąta kobieta w Unii Europejskiej była ofiarą przemocy. Najczęściej ich oprawcami są mężowie i partnerzy. Im bardziej ofiara jest od nich uzależniona – ze względu na dzieci czy finanse - tym jest w gorszej sytuacji.
Zajmująca się monitowaniem naruszeń praw członków UE Agencja Praw Podstawowych opublikowała w marcu raport o przemocy wobec kobiet. Podczas przygotowywania tego dokumentu przeprowadzono wywiady z 42 tysiącami mieszkanek 28 europejskich krajów.
Z raportu wynika, że jedna na 10 doświadczyła przemocy seksualnej, a jedna na 20 została zgwałcona (w Polsce 19 proc.). Prawie jedna trzecia z nich padła ofiarą partnera. Tylko 14 proc. zgłosiło sprawę policji.
Dręczona
43 proc. kobiet przyznaje, że były ofiarami przemocy fizycznej. To daje statystycznie 13 milionów dręczonych kobiet! Nękali je zwykle obecni lub byli partnerzy. Sprawcy najczęściej popychali je, policzkowali, kopali i szarpali za włosy. Te przypadki również rzadko zgłaszane były organom ścigania - ze strachu albo ze wstydu.
Dręczona psychicznie jest jedna na trzy Europejki. Ich dręczyciele najczęściej upokarzają je, poniżają w obecności innych osób, zmuszają do oglądania materiałów pornograficznych, do opuszczenia domu lub zamykają wbrew woli, strasząc i grożąc zrobieniem krzywdy innej osobie.
Coraz częściej formy psychicznego znęcania się przenoszą się również w przestrzeń wirtualną. Jedna na pięć kobiet przyznaje, że była ofiarą stalkingu, czyli uporczywego nękania przy pomocy telefonów i poczty elektronicznej. 43% z nich musiało z tego powodu zmienić numer telefonu i adres mejlowy.
Molestowana
20 proc. ankietowanych stwierdziło, że były molestowane seksualnie - dotykane, przytulane i całowane bez ich zgody. Najczęściej przez kolegów, szefów i klientów firmy. Aż 75 proc. kobiet pracujących na wysokich stanowiskach przyznaje, że spotkało się z molestowaniem; wśród kadry tzw. robotników wykwalifikowanych było ich 41 proc. Młodsze mieszkanki Unii Europejskiej mają również problem z cybermolestowaniem seksualnym w internecie.
Przyznać trzeba, że Polska znajduje się na szarym końcu niechlubnych statystyk. Ofiarami zachowania uznawanego za molestowanie padło u nas 11 proc. badanych, podczas gdy w Danii 37 proc. Nie dowodzi to jednak tego, że Polacy są większymi dżentelmenami niż Duńczycy, ale budzi obawę, że wiele Polek nie uznaje za molestowanie zachowań, które tak powinny być klasyfikowane.
35 proc. molestowanych nikomu nie powiedziało o tym, co je spotkało. 28 proc. zwierzyło się przyjacielowi, 24 proc. członkowi rodziny, a 14 proc. poinformowało o tym partnera. Tylko 4 proc. złożyło zeznania na policji, 4 proc. zgłosiło sprawę przełożonemu, a 1 proc. skonsultowało z prawnikiem czy też organizacją zajmującą się pomocą osobom molestowanym.
Autorzy raportu podkreślają wagę edukacji, dostępności do informacji i sprawności działań organów ścigania, by kobiety nie bały się i nie wstydziły zgłaszać przypadków, w których stały się ofiarami.
Dyskryminowana
Pomimo szerokich działań edukacyjnych i prawnych dyskryminacja jest nadal jednym z największych problemów współczesnych kobiet. W naszym kraju jej najczęstsze przypadki to odmowa zatrudnienia ze względu na możliwość zajścia w ciążę w okresie zatrudnienia, przyznanie niższego niż mężczyźnie wynagrodzenia za wykonanie pracy o tej samej wartości oraz molestowanie seksualne lub mobbing w miejscu pracy przez przełożonego lub współpracownika.
Według wskaźnika Gender Pay Gap, w Polsce kobiety zarabiają średnio 6,4 proc. mniej niż mężczyźni. W Niemczech ten wskaźnik wynosi aż 22,4 proc., w Wielkiej Brytanii 19,1 proc., a w Słowenii 2,5 proc..
Mordowana
30 seryjnych zabójców, którzy grasowali w Polsce od czasu zakończenia II wojny światowej, było mordercami kobiet - zbrodni dokonywali na tle seksualnym. Rocznie w naszym kraju z rąk innej osoby ginie ponad 500 osób.
77 proc. zabójców i ich ofiar się zna. Zdecydowana większość zbrodni odbywa się w domu, pod wpływem alkoholu, a narzędziem zazwyczaj jest nóż. 1/3 sprawców to osoby spokojne, nie wykazujące skłonności do agresji.
Handlowana
Trudno dojść do szczegółowej liczby przypadków handlu żywym towarem. Organizacje zajmujące się tym problemem szacują skalę tego zjawiska na od 700 tysięcy do nawet dwóch milionów sprzedanych osób rocznie.
Najczęściej są to kobiety i dziewczynki pochodzące z Azji lub Afryki, przewożone do Europy. Rzadko są to porwania, raczej proceder odbywa się pod pozorem pomocy w wyemigrowaniu i utrzymaniu na terenie wybranego kraju. Handlarze zmuszają kobiety do "spłacania długu", lokując je w domach publicznych lub w innych miejscach nielegalnego zatrudnienia.