Odkładasz coś na później? To nie wina lenistwa
Sprzątanie czy załatwianie spraw urzędowych - wiele rzeczy odkładamy na później. Wydawać by się mogło, że to wina lenistwa. Jednak, jak przekonuje Joanna Godecka, problem jest bardziej skomplikowany, bo dotyczy kory przedczołowej. Rozwiązaniem jest wizualizacja...
W swojej książce "Nie odkładaj życia na później" Joanna Godecka wśród zjawisk wpływających na jakość naszego życia wymienia tzw. odkładanie na później, którego efektem jest nasilające się uczucie życia w chaosie. Jak podaje autorka, zjawisko, o którym mowa, dorobiło się nawet własnego terminu - określa się je mianem prokrastynacji, co według Wikipedii, jest tendencją, utożsamianą z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później.
Terapeutka i coach powołuje się również na badania pt. "Co odkładamy na później", z których wynika, że ponad 80 proc. z nas odkłada jakieś czynności na później - nieco częściej robią to mężczyźni (85 proc.), niż kobiety (80 proc.), a osoby młodsze odwlekają zadania częściej niż starsze. Zjawisko prokrastynacji najrzadziej zaś występuje wśród osób powyżej 60. roku życia (71 proc.).
I tak wśród najpopularniejszych rzeczy, które najczęściej odkładamy na potem, znalazło się wykonywanie czynności domowych, a więc głównie sprzątanie, prasowanie, gotowanie i pranie. Następnymi są zadania zawodowe, czynności biurowe i urzędowe oraz zadania osobiste, takie jak rozpoczęcie diety czy rzucenie nałogu. Również drobne naprawy lub remonty oraz sprawy szkolne nie pozostają rozwiązywane "od ręki". Wydawać by się mogło, że powodem jest lenistwo, jednak sprawa okazuje się być bardziej skomplikowana...
"Otóż jest to konflikt kory przedczołowej, która odpowiada za racjonalne zarządzanie celami, a mózgiem gadzim, pozostałością po czasach, w których nasz świat spekulacji ograniczał się do kwestii przetrwania. Układ limbiczny, bo o nim tu głównie mowa, domaga się szybkiej poprawy nastroju lub nagrody za wykonane zadanie. Jeśli więc czynność, której powinniśmy się podjąć, generuje stres, to gdy nie mamy dostatecznej motywacji do jej wykonania, wygrywa układ limbiczny, kierując naszą uwagę na coś, co przynosi większą przyjemność niż planowane zadanie" - tłumaczy Godecka i podaje przykład, że właśnie w tym momencie telewizor wygrywa z odkurzaczem.
Co więcej, czynnik stresu, który pojawia się i uruchamia ów konflikt, może wynikać także z: lęku przed porażką, ale też lęku przed sukcesem, potrzeby stymulacji czy predyspozycji genetycznych.
Jednym z rozwiązań proponowanych przez trenerkę jest wizualizacja, która ma nam pomóc w oszukaniu mózgu gadziego. "Wyobraź sobie, że wchodzisz do bardzo zagraconego pokoju, który musisz posprzątać. Z pewnością zwykle w takiej sytuacji od razu pojawia się wizja ciebie zmęczonego, spędzającego długie godziny na żmudnym porządkowaniu, które wydaje się ciągnąć bez końca. W tym momencie włącza się natychmiast mózg gadzi: o nie, zrobisz to kiedy indziej! Sprawdź, może jest coś ciekawego w telewizji..." - opowiada.
I tak istota ćwiczenia polega na tym, żeby wyobrazić sobie coś całkiem innego... "Zobacz już teraz finalny efekt swojej pracy - wysprzątany pokój, wszystko leży na swoim miejscu, pachnie czystością, a ty siedzisz w fotelu z kubkiem aromatycznej herbaty lub z kieliszkiem wina i delektujesz się tą chwilą" - sugeruje autorka.
Jej zdaniem koncentrowanie się na spodziewanej nagrodzie i przenoszenie jej do czasu teraźniejszego poprzez wizualizacje zmienia sposób, w jaki reagujemy. "W chwilach, w których nachodzi cię chęć, by odłożyć coś na później, pomyśl o rezultatach i staraj się poczuć emocje z nimi związane - satysfakcję, przyjemność, ulgę, radość itp." - kwituje. (PAP Life)