Piłeś? Nie pływaj, a tonącemu zamiast ręki podaj... gałąź
Blisko 70 proc. zbadanych ofiar utonięć to osoby spożywające wcześniej alkohol - podają organizatorzy kampanii "Pływam bez promili". "Tonącemu podaj przedmiot, który możesz puścić, np. gałąź, a nie rękę" - mówi Michał Czernicki, rzecznik stołecznego WOPR
"Udzielając pomocy osobie, która się topi, pamiętajmy, żeby najpierw wezwać wykwalifikowane jednostki ratownictwa wodnego lub inne jednostki porządkowe, np. policję, straż pożarną, a nawet - jeśli jesteśmy w mieście - straż miejską. Jeżeli osoba tonąca jest blisko brzegu i czujemy, że możemy jej pomóc, podajmy jej gałąź, część garderoby lub inny przedmiot. Nigdy nie podawajmy własnej dłoni. To musi być rzecz, którą możemy puścić, żeby osoba tonąca nie wciągnęła nas do wody, tak jak mogłoby to mieć miejsce w przypadku podania ręki" - mówi Michał Czernicki, rzecznik prasowy stołecznego WOPR.
Ekspert dodaje, że jak już uda nam się wyciągnąć taką osobę z wody, dzwonimy po pogotowie.
"Pamiętajmy o tym, aby osobę, która tonęła, podtopiła się, osłuchał lekarz lub żeby zgłosiła się ona do szpitala celem sprawdzenia, czy gdzieś w jej drogach oddechowych nie została woda" - przypomina i zauważa, że udzielanie pomocy osobie poszkodowanej w wyniku utonięcia czy podtopienia nieco różni się od pomocy udzielanej osobie, którą spotykamy na ulicy.
Jak zatem wygląda pierwsza pomoc w przypadku osoby, która się topiła?
"Najpierw należy podać pięć wdechów ratowniczych - najlepiej odpowiednio zabezpieczając się specjalną maseczką, aby zadbać też o własne bezpieczeństwo. Dopiero po podaniu tych wdechów, ta osoba może odkaszlnąć, a drogi oddechowe mogą się otworzyć. Jeżeli tak się nie stanie, podejmujemy standardowe czynności resuscytacji krążeniowo-oddechowej, a więc 30 ucisków i 2 wdechy, 30 ucisków, 2 wdechy" - instruuje Czernicki. Zaznacza, że jeżeli nie posiadamy takiej maseczki cały czas resuscytację możemy prowadzić poprzez uciśnięcia klatki piersiowej. "Pamiętajmy, żeby wcześniej wezwać pogotowie ratunkowe, gdyż tylko ono może przejąć taka osobę i uratować jej życie" - dodaje.
Pomóc może właściwie każdy. A co jeśli mamy obawy, czy damy radę? Jak przekonuje Czernicki, nie powinniśmy bać się udzielania pomocy osobie tonącej.
"Tonącemu nie możemy zaszkodzić - zaszkodzić możemy wyłącznie sobie. Jeśli nie czujemy się na siłach lub miejsce, w którym jesteśmy, jest niebezpieczne (np. możemy zsunąć się do wody) albo czujemy, że nie damy rady, bo nie mamy wystarczającej siły, żeby podnieść gałąź drzewa i podać ją, czujemy, że razem z tym konarem możemy wpaść do wody, nie udzielajmy tej pomocy. Pamiętajmy, że nasze bezpieczeństwo jest najważniejsze" - podkreśla.
Z badań przeprowadzonych na potrzeby kampanii "Pływam bez promili" wynika, że blisko 70 proc. zbadanych ofiar wypadków utonięć to osoby spożywające wcześniej alkohol. Stąd jej organizatorzy zachęcają do trzeźwego podejścia do tematu i promują zasady bezpiecznego korzystania z wypoczynku nad wodą. Właśnie wystartowała 11. edycja kampanii edukacyjnej, która - jak pokazują statystyki - działa.
"Nie mówię, że jest to zasługa tylko tej kampanii, bo tych kampanii związanych z bezpieczeństwem nad woda już troszeczkę jest. Natomiast statystyki pokazują, że z roku na rok tych utonięć jest mniej" - mówi koordynatorka kampanii Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska.
Bardzo ważnym elementem wspierającym akcję są jej ambasadorzy, a są nimi m.in. Otylia Jędrzejczak, Aleksander Doba czy Karol Okrasa.
"To ludzie, którzy bezinteresownie z nami współpracują, którzy też niezależnie od nas mówią o akcji. A warto wiedzę szerzyć już teraz, zanim ruszy sezon wakacyjny, żeby ludzie skupili się i pomyśleli, co będą nad tą wodą robić" - kwituje. (PAP Life)