Rośliny doniczkowe atmosfery w domu nie poprawią

Przekonanie o tym, że rośliny doniczkowe poprawiają jakość powietrza w naszych biurach czy mieszkaniach - nie ma naukowych podstaw - twierdzą naukowcy z Drexel University.

Aby rośliny mogły mieć faktyczne znaczenie dla atmosfery, trzeba by umieścić ich od 10 do około 1000 na metrze kwadratowym podłogi
Aby rośliny mogły mieć faktyczne znaczenie dla atmosfery, trzeba by umieścić ich od 10 do około 1000 na metrze kwadratowym podłogi 123RF/PICSEL

W przeglądowej pracy, opublikowanej na łamach czasopisma "Journal of Exposure Science and Environmental Epidemiology" piszą, że nawet naturalne mechanizmy wentylacji zamkniętych pomieszczeń okazują się nieporównanie skuteczniejsze. Co ciekawe, taki wniosek przyniosła analiza wielu prac, które przez dziesiątki lat przekonywały, by właśnie w tym celu rośliny doniczkowe hodować.

Autorzy pracy nie zniechęcają do hodowli roślin doniczkowych, nie kwestionują ich roli dekoracyjnej, przekonują jednak, że ich możliwości oczyszczania powietrza były przez wiele lat znacznie przeceniane.

-To błędne przekonanie utrzymywało się bardzo długo - mówi dr Michael Waring z Drexel College of Engineering. Rośliny są wspaniałe, ale nie oczyszczają powietrza na tyle szybko, by mogły mieć jakiekolwiek znaczenie dla jego jakości w domu, czy w biurze.

Waring wraz z doktorantem, Bryanem Cummings przeanalizował wyniki ponad dziesięciu badań naukowych z ostatnich 30 lat. Okazało się, że nie tylko systemy wymuszonej wentylacji, ale nawet naturalne otwarcie okna zmniejszają koncentrację ulotnych cząstek organicznych w powietrzu znacznie szybciej i skuteczniej, niż zdołałyby to zrobić rośliny.

Skąd taka pomyłka? Wszystko zaczęło się od badań przeprowadzonych w 1989 roku na zlecenie NASA, która szukała skutecznych sposobów zmniejszania ilości rakotwórczych związków chemicznych w atmosferze stacji kosmicznej. I te, i każde kolejne badania prowadzono jednak w zamkniętych komorach laboratoryjnych, w najmniejszym stopniu nie przypominających warunków w naturalnych pomieszczeniach. Odbywało się to zawsze mniej więcej w taki sam sposób, roślinę umieszczano w szczelnej komorze o objętości przeciętnie metra sześciennego i wstrzykiwano tam cząsteczki konkretnego ulotnego związku chemicznego, potem sprawdzano tempo spadku ich koncentracji w ciągu kolejnych godzin i dni, zakładając, że wchłania je roślina.

Gdy po latach przeanalizowano tamte wyniki okazało się, że praktycznie w każdym przypadku rośliny wchłaniały owe cząstki organiczne o rząd wielkości wolniej, niż potrafiłaby je rozwiać normalna wentylacja, znaczenie roślin było więc kompletnie zaniedbywalne. Okazało się, że po to, by rośliny mogły mieć faktyczne znaczenie, trzeba by umieścić ich od 10 do około 1000 na metrze kwadratowym podłogi.

Jeśli tak, pozostańmy więc przy ich znaczeniu dekoracyjnym. I pamiętajmy o podlewaniu, bo zasuszenie komuś rośliny potrafi zepsuć rodzinną atmosferę.

RMF24
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas