Ciągle się zamartwiamy...
Zamartwianie się to domena kobiet. Panie martwią się częściej i intensywniej niż mężczyźni. Wiele sytuacji postrzegają przez pryzmat potencjalnego ryzyka. Do tej pory naukowcy nie wiedzieli jednak dlaczego się tak dzieje.
W eksperymencie wzięły udział dzieci w wieku 3-6 lat oraz dorośli obojga płci. Naukowcy chcieli sprawdzić, do jakiego stopnia badani wierzą, że zmartwienie może być wynikiem przekonania, że złe wydarzenia z przeszłości powtórzą się w przyszłości.
W ramach pierwszego studium wolontariusze słuchali sześciu historii, których bohaterowie zostali skrzywdzeni przez inną osobę lub zwierzę. Po upływie długiego czasu bohater bał się lub zmieniał swoje zachowanie, gdy ponownie spotykał krzywdziciela. Oto przykładowa sytuacja. Mały chłopiec kradnie drugiemu chłopcu zabawkę. Gdy dziecko, któremu ją zabrano, ponownie widzi kolegę, może żywić pewne obawy i ukrywa nowy przedmiot, którym właśnie się bawi.
Drugi eksperyment przebiegał identycznie. Różnił się tylko tym, że spotykani po nieprzyjemnościach osoba lub zwierzę przypominali jedynie krzywdziciela, ale nim nie byli. Po wysłuchaniu wszystkich opowiadań badani mieli wyjaśnić, dlaczego bohater odczuwał lęk albo zaczynał się zachowywać inaczej niż do tej pory.
Dziewczynki i kobiety częściej wyjaśniały reakcję bohatera historii niepewnością, to znaczy tym, co mogłoby się stać, a nie tym, co działo się w rzeczywistości. Częściej niż chłopcy i mężczyźni przewidywały też, że opisywana postać będzie się lękać osoby/zwierzęcia przypominającego "oprawcę", rozumiejąc, że można przypuszczać, iż podobny postąpi podobnie (Child Development).
Kristin Lagattuta z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis podkreśla, że od wieku przedszkolnego ludzie coraz intensywniej tworzą tego rodzaju pomosty, łączące przeszłe doświadczenia z myśleniem i stosunkiem emocjonalnym do przyszłości.
Anna Błońska