Czuję się osaczona!

Poznaliśmy się 16 lat temu, jeszcze w liceum i zakochaliśmy się w sobie bez pamięci. Robert świata poza mną nie widział, ja zresztą za nim też. Bardzo mi się to podobało.

Mój mąż z zakochanego faceta zmienił się w zazdrośnika
Mój mąż z zakochanego faceta zmienił się w zazdrośnika-123RF/PICSEL

Przychodził pod miejsce pracy, odprowadzał do domu, ciągle był przy mnie. A gdy nie widzieliśmy się przez kilka godzin, to gadaliśmy całymi godzinami przez telefon. Koleżanki zazdrościły mi tak zakochanego chłopaka. A ja byłam z tego dumna. Imponowało mi to, że on tak się o mnie troszczy i tak mnie pilnuje.

Po ślubie było podobnie. A nawet  Robert stał się bardziej podejrzliwy. Nie lubił, kiedy wychodziłam z domu sama, nawet na zakupy, albo na spotkanie z przyjaciółką. Z zakochanego faceta stał się męczącym zazdrośnikiem.

-  A gdzie ty tak długo byłaś?! I z kim? O czym rozmawiałaś z sąsiadem? Do kogo znów dzwonisz? Kto ci wysłał tego esemesa? - zasypuje mnie gradem pytań.

Kiedy wysłuchuję ich kilka razy dziennie, to przestaje być zabawne. Zwykła rozmowa zamienia się w kłótnię. A ja muszę się tłumaczyć z grzechów, których nie popełniłam. W dodatku nie mogę się nigdzie ruszyć sama.

Teraz to już przerasta ludzkie pojęcie. Wszystko dlatego, że zmieniłam pracę i zaczęłam   pracować w hurtowni, głównie z facetami. Mój mąż po prostu oszalał. Śledzi mnie, sprawdza torebkę, przegląda komórkę i strony, na które wchodzę w Internecie. Trudno to wytrzymać!

Wmawia mi, że mam kochanka, kłamię, coś przed nim ukrywam. Bronię się, tłumaczę,  ale racjonalne argumenty i tłumaczenia do niego nie trafiają. Zadręcza mnie pytaniami, wymówkami nie wiadomo o co, awanturuje się i mnie obraża. To doprowadza mnie do szału, do łez, a świadkiem tego wszystkiego jest nasz jedenastoletni syn.

Zagroziłam mężowi rozwodem, ale on powiedział, że nie pozwoli mi odejść, bo się na mnie zemści i nie da mi żyć. Nie mogę dłużej tak funkcjonować. Boję się zrobić cokolwiek. Na wszelki wypadek siedzę cicho, nigdzie nie chodzę do znajomych.  Kiedy ktoś chce do nas przyjść, wykręcam się, bo boję się awantur. Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji?

Ewa, 36 l.

Takie jest życie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas