Czym jest gender i dlaczego nas podzielił?

Słowo „gender” jest na ustach wszystkich. Budzi ciekawość i kontrowersje, bo często nie jest dobrze rozumiane. Jeśli jednak kiedykolwiek czułaś się gorzej traktowana tylko dlatego, że jesteś kobietą, dotyczy także ciebie.

Specjaliści tłumaczą, że gender nie uważa różnic biologicznych między płciami za pozbawione znaczenia
Specjaliści tłumaczą, że gender nie uważa różnic biologicznych między płciami za pozbawione znaczenia123RF/PICSEL

Specjaliści tłumaczą, że gender nie uważa różnic biologicznych między płciami za pozbawione znaczenia. Zajmuje się natomiast tym, jak to, że jest się kobietą lub mężczyzną, wpływa na nasze życie. Czy utrudnia lub ułatwia osiąganie celów. Czy decyduje o tym, jak postrzegają nas inni.

Czy wiesz, co dzieje się, gdy w polskiej przychodni pacjent skarży się lekarzowi na ból głowy? Jeśli pacjentem jest kobieta, jej dolegliwości są zazwyczaj lekceważone. A gdy jest to mężczyzna, lekarz zleca serię badań. Gender chce pokazać te niesprawiedliwości i im zapobiegać.

Jeśli Ala zechce, zostanie kierowcą rajdowym

Ewa, 28 lat, boi się przeciwstawić innym rodzicom

Ewa mieszka pod Olsztynem. Pracuje w klinice stomatologicznej jako asystentka. Jej czteroletnia córka Ala chodzi do przedszkola prowadzonego przez rodziców we współpracy z Fundacją Edukacji Przedszkolnej. – To mała placówka, jest w niej tylko 30 dzieci – tłumaczy Ewa. – Dostajemy dofinansowanie z Unii Europejskiej, ale to rodzice o wszystkim decydują. Niedawno fundacja przekazała nam podręcznik dla wychowawców, który powstał w ramach projektu „Równościowe przedszkole”. Rozpętała się awantura!

Wartości wynosi się z domu

Do Ewy zadzwoniła jedna z mam. Powiedziała, że w przedszkolu zostanie wdrożony program zajęć, na których chłopcy mają być zachęcani do zabawy lalkami, a dziewczynki do zabawy samochodami i samolotami.

Na zebraniu nauczycielka wyjaśniła rodzicom, że fundacja przysłała książkę tylko jako propozycję i decyzja, czy z niej skorzystają, należy do nich. Ewa przeczytała podręcznik, ale nie znalazła w nim niczego bulwersującego. – Nie rozumiałam po co te nerwy – wzrusza ramionami. – To chyba jasne, że obie płcie należy traktować jednakowo? Ja jestem za!

Sama pamiętam, jak musiałam pomagać mamie w kuchni, a brat w tym czasie grał na komputerze albo bawił się na podwórku. Gdyby moi rodzice uczestniczyli w takich zajęciach, traktowaliby nas może bardziej sprawiedliwie. Moja Ala gra w piłkę z synami sąsiadów, ale lubi też sukienki z falbankami. Dla mnie może zostać nawet kierowcą rajdowym, jeśli zechce.

Tymczasem na zebraniu usłyszałam, że „wartości wynosi się z domu”, więc edukowanie maluchów w zakresie równości nie ma sensu. Rodzice chłopców mieli najwięcej do powiedzenia. Krzyczeli, że dzieciakom mąci się w głowach, że to propaganda homoseksualizmu i wypaczanie naturalnych instynktów. Początkowo chciałam zabrać głos, ale przyznaję, stchórzyłam. Szczególnie kiedy jedna z matek użyła argumentu, że gdy ksiądz usłyszy, co tu się wyprawia, wszyscy będziemy wytykani palcami.

Rodzice większością głosów ustalili, że na razie nie skorzystają z poradnika. Z zebrania wyszłam z mętlikiem w głowie. Przecież nie ma chyba niczego złego we wpajaniu dzieciom, że każdy bez względu na płeć nadaje się do pełnienia ważnych funkcji. Że zaprosimy do przedszkola kobietę strażaka i mężczyznę pielęgniarza. Czym tu się oburzać?

Nie maż się jak baba!

Anna Dzierzgowska, Joanna Piotrowska i Ewa Rutkowska, autorki poradnika wzbudzającego tyle kontrowersji, wyszły z założenia, że sposób, w jaki dorośli traktują płcie, decyduje o tym, jak dzieci postrzegają kobiecość i męskość.

Nauczycielki powinny uczyć maluchy, że bez względu na to, czy urodziły się dziewczynką, czy chłopcem, mają takie same prawa i możliwości. A przedszkola są miejscem, w którym należy zwalczać stereotypy. Autorki opisują, na czym one polegają, i pokazują ich konsekwencje: od przemocy w rodzinie po wybór zawodu. Radzą, co robić, aby tych stereotypów – choć sami mocno w nich tkwimy – bezmyślnie nie utrwalać.

Nie należy więc zwracać się do dzieci: „nie maż się jak baba”, „złość piękności szkodzi”. Wychowanie ma polegać na wzmacnianiu poczucia niezależności, otwartości i gotowości do wchodzenia w pozytywne relacje z innymi ludźmi. Dziewczynki powinny otrzymać mocny przekaz, że mają prawo bronić swojej niezależności.

Chłopcom potrzebna jest umiejętność wyrażania i nazywania emocji, a także radzenia sobie z nimi. Każdy, kto zada sobie trud zapoznania się z tą 62-stronicową lekturą, dowie się, co to jest gender. Choć definicji i interpretacji jest wiele, wszystko sprowadza się do jednego: o ile płeć biologiczna dotyczy różnic w budowie ciała, pojęcie gender odnosi się do zwyczajów, stereotypów, nawyków i oczekiwań, a przede wszystkim do ról, jakie kultura tradycyjnie przypisuje kobietom i mężczyznom.

Blisko 1/3 kobiet niespełnionych zawodowo uważa, że ich karierze zaszkodziły stereotypy dotyczące płci. 40 proc. z nich spotkało się z opinią, że nie mogą robić kariery i być jednocześnie troskliwą matką i żoną. Co piąta w nieformalnej rozmowie usłyszała, że nie da się być dobrym menedżerem i zarazem właściwie wypełniać obowiązki matki i prowadzić dom.

Jak to zmieniało się w czasie

Prawo do głosowania: Prawa wyborcze, które dziś uznajemy za oczywisty przywilej, kobiety zdobyły stosunkowo późno. W Liechtensteinie mogły pójść do urn w 1984 roku, a dopiero w 1990 w niektórych szwajcarskich kantonach. W 2005 roku pozwolono im głosować w Kuwejcie, w 2006 roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Dostęp do uczelni wyższych: W Polsce pierwsze studentki rozpoczęły naukę w 1894 roku na wydziale farmacji Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale bez prawa zdawania egzaminów. Na Uniwersytecie Warszawskim kobiety studiowały od 1915 roku, ale na pierwszą żeńską profesurę uczelnia zgodziła się dopiero w 1934 roku. Do I wojny światowej Polki chcące zdobyć wyższe wykształcenie wyjeżdżały do Szwajcarii i Belgii.

Polityka: Przed 1939 rokiem kobiet w polskim sejmie było jak na lekarstwo – w zależności od okresu od jednej do ośmiu. Po II wojnie działało ich coraz więcej, w 1989 roku ich odsetek wyniósł 10 proc., a w 2001 wzrósł do 20 proc. Trzy lata temu uchwalono tzw. ustawę kwotową, która gwarantuje każdej z płci minimum 35-procentowy udział na listach wyborczych do sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Specjaliści przekonują, że bez takich zapisów trzeba by czekać 150 lat, by w polityce było aktywnych tyle samo kobiet co mężczyzn.

Równość nie jest teorią, tylko codzienną praktyką

Joanna, 42 lata, żyje w partnerskim związku

Kiedy w mediach zaczęła się dyskusja o gender, Joanna spotkała się z głosami, że to wymysł feministek, który niszczy rodzinę, a co za tym idzie – społeczeństwo. Joanna pyta ironicznie: – Czy powinnam się bać? Atrakcyjna brunetka skończyła 42 lata, pracuje jako prawnik. Jej mąż Sławek ma wolny zawód, jest artystą plastykiem. Na temat gender przegadali kilka wieczorów. – Wyszło na to, że nasz związek to modelowy przykład równości. Doszłam też do wniosku, że jej ideę wyniosłam z domu. Dlatego pewne rzeczy były i są dla mnie czymś naturalnym.

Joanna dużo pracuje i zarabia więcej od Sławka. Poznali się, gdy miała już ugruntowaną pozycję zawodową. – Nie jestem domatorką, byłam skoncentrowana na sprawach zawodowych i nie planowałam dzieci. On, wolna dusza, był z innego świata. Zafascynowała mnie jego fantazja. Po trzech miesiącach zamieszkaliśmy razem, a po roku wzięliśmy ślub.

Sławek pracuje w domu. Zlecenia ma nieregularne, więc to on robi zakupy, sprząta, wyprowadza psa. Lubi również gotować. Nie ustalali z Joanną takiego podziału zajęć. Dla niego oczywiste było to, że skoro ma więcej czasu, to bierze na siebie domowe obowiązki.

– Przed ślubem upewniłam się, czy taka sytuacja mu odpowiada. Rozmowa skończyła się śmiechem. Mąż kazał mi spisać umowę na serwetce, że dokupię do kuchni szafkę, bo ma za mało miejsca na garnki. I że ja będę jeździć na przegląd auta, bo on nie cierpi warsztatów pełnych umorusanych macho.

Wirtuozka wiertarki

Są jednak momenty, gdy Sławek ma pilny projekt. Wtedy Joanna je na mieście albo sama gotuje. Kiedy mieszkanie zarasta kurzem, prosi o pomoc panią, która sprząta w jej biurze. W rodzinnym domu Joanny to matka „trzymała stery”. Pani dyrektor oddziału banku decydowała o wydatkach i wakacjach. Tata nauczyciel po pracy odrabiał z dziećmi lekcje.

– Z braćmi mieliśmy dyżury zmywania naczyń i wynoszenia śmieci. Ojciec lubił majsterkować, więc jestem wirtuozką wiertarki. Mama nauczyła mnie robić na drutach – tak się odprężała. Nie przepadała za gotowaniem, ale zaraziła mnie pasją poznawania świata. Gdy byłam w liceum, objechaliśmy z namiotem pół Europy. Dopiero niedawno zaczęła się zastanawiać, czy robiła coś lub zachowywała się w określony sposób, bo jest kobietą.

– Szczerze? Nigdy nie zwracałam na to uwagi! Oczywiście, są rzeczy, o których chętniej rozmawiam z koleżankami. Bo one też lubią ciuchy i kosmetyki, a facetów to nie obchodzi. Mam znajome, które narzekają, że cały dom jest na ich głowie, a mężowie nawet nie kiwną palcem. Współczuję, ale nie potrafię się z tym identyfikować.

Po prostu nie wyobrażam sobie sytuacji, w której facet żądałby ode mnie prowadzenia domu, choć sam tylko leży na kanapie z pilotem w ręku. Przecież to także wina ich żon, które tolerują podobne zachowania. W pracy też nie spotkałam się z niesprawiedliwością. Zarabiam tyle co mężczyźni, niedawno awansowałam. Czy dyskusja o gender jest aż tak istotna?

Ofiara losu bez prawa jazdy

Specjaliści zajmujący się gender podkreślają, że ich zadaniem nie jest negowanie wzorców męskości i kobiecości, ale zadawanie pytań. Na jakie problemy napotykają kobiety, a na jakie mężczyźni w życiu prywatnym i zawodowym? Kto podejmuje decyzje w ważnych sprawach? Jakie bariery utrudniają rozwój kobietom, a jakie mężczyznom?

Zwracając uwagę na stereotypy, zachęcają do dyskusji. Przecież każdy, kto czuje, że jest niesprawiedliwie traktowany, np. zarabia mniej dlatego, że urodził się kobietą, ma prawo protestować – argumentują. I może zastanowić się, jak zmienić stary porządek.

Od lat 80. ubiegłego wieku oficjalnie uznaje się rozróżnienie między płcią biologiczną a kulturową. Bo okazuje się, że różnice w zdolnościach poznawczych, emocjonalności i osobowości między nami nie są aż tak duże jak niegdyś sądzono.

W badaniach nad stereotypami płci przeprowadzonymi w 36 krajach wyłoniono cechy, które bez względu na kontynent, są kojarzone z męskością. Były to: odwaga, dominacja, pewność siebie, siła i niezależność. Kolejne badania poszerzyły ten opis o słowa: arogancki, indywidualista, niemiły, racjonalny, zaradny, przedsiębiorczy, i o pojęcia: sukces, wytrwałość, skłonność do ryzyka.

Jakie cechy utożsamiano z kobiecością? Opiekuńczość, łagodność, empatia i trudność w podejmowaniu decyzji. Wymieniano również poświęcanie się dla innych i opiekę nad dziećmi. Badania wykazały, że kobiety uznawane są za bardziej poddające się edukacji i mniej asertywne. Mają też tendencję do zaniżania własnych zdolności i umniejszania osiągnięć.

Stereotypy krzywdzą też panów – surowiej ocenia się ich za niepowodzenia w pracy. Są mocniej krytykowani, gdy nie sprawdzają się w roli domowego „dostarczyciela dóbr”, a brak prawa jazdy wystarczy, by zaklasyfikować mężczyznę jako ofiarę losu. Same kobiety natomiast gorzej oceniają osiągnięcia innych kobiet niż mężczyzn. Płeć nie jest zatem sprawą neutralną, bo w zależności od tego, z którą się utożsamiamy, spełniamy – często nieświadomie – związane z nią oczekiwania.

Prawie 52 proc. pań uważa, że ma gorsze możliwości i mniejsze szanse w życiu niż mężczyźni. Ich zdanie podziela też 35 proc. panów. Przekonanie to rośnie z wiekiem.

Ta nauka ma ułatwić życie, nie komplikować

Dr hab. Jacek Kochanowski - socjolog, wykładowca Gender Studies w ISNS na Uniwersytecie Warszawskim

Co oznacza „gender”?

Jacek Kochanowski: To słowo oznacza w języku angielskim płeć kulturową. Czyli wzory, które ustanawia społeczeństwo i które zmieniają się wraz z kulturą. Sto lat temu uważano na przykład, że kobiety nie nadają się do uczestniczenia w życiu publicznym i dlatego nie muszą posiadać prawa głosu. Dziś nikomu już nie przychodzi do głowy kwestionować, że powinny mieć w tym względzie takie same prawa jak mężczyźni. To tylko jeden przykład ilustrujący, jak zmieniły się nasze role w społeczeństwie.

O.: Czym zajmują się badania gender?

J.K.: Analizą, jak postrzeganie płci ewoluuje w czasie. Jak zmieniają się relacje pomiędzy kobiecością a męskością. To, czy jest się kobietą, czy mężczyzną, nie jest przecież obojętne – w pewnych warunkach może albo umożliwiać, albo utrudniać osiągnięcie jakiś celów. Płeć wyjaśnia też wiele zmian społecznych.

Na przykład w socjologii za każdym razem, gdy analizujemy jakąś dziedzinę życia: politykę czy gospodarkę, musimy uwzględniać aspekt genderowy. Jeżeli badamy dziedzinę zdrowia, to oczekiwania i potrzeby kobiet będą tu całkiem odmienne niż mężczyzn.

O.: Do czego potrzebna jest ta wiedza?

J.K.: Ponieważ to kobiety rodzą, a potem biorą na siebie opiekę nad dziećmi, musimy tak konstruować środowisko i prawo pracy, aby im to ułatwić. Nie można przecież zupełnie oddzielić pojęcia płci kulturowej od biologicznej. Wprawdzie o naszej płci biologicznej decydują uwarunkowania fizjologiczne i hormonalne, ale oczekiwania społeczne również są jej istotnym składnikiem.

Jednym z największych nonsensów, z jakim się spotkałem, to zarzuty, że badania gender negują lub kwestionują płeć biologiczną. Jej badaniem zajmują się lekarze, biologowie i genetycy i to oni ustalają, jakie są jej parametry. My natomiast próbujemy dowiedzieć się, jak z tym lepiej żyć.

Dalej w firmie nie zajdę, choć szef tego nie przyzna

Beata, 37 lat , nie otrzymała zasłużonego awansu

Już w szkole wolałam towarzystwo chłopców. Łatwiej się z nimi dogadywałam, bo byli konkretni. Sama jestem szybka, może nawet ciut despotyczna. Od pogaduszek wolę sport, a od komedii romantycznych kino akcji. Matka zawsze mi powtarzała, że muszę złagodnieć i być milsza, bo „nie znajdę męża” – opowiada pani inżynier pracująca jako handlowiec w branży budowlanej.

– Tylko w dzieciństwie miałam względny spokój. Za przykładem sióstr bawiłam się w szpital, gdzie zawsze byłam pielęgniarką, nigdy lekarzem. Mama plotła mi warkocze. Ale w liceum ścięłam włosy na krótko i tak już zostało. – Na studiach na Politechnice Gdańskiej była jedną z trzech kobiet na roku. Po dyplomie zamiast na budowę trafiła do handlu, bo tam zarobki były wyższe, a praca lżejsza. Jej zadaniem było załatwianie kontraktów na dostawę urządzeń grzewczych.

– Facetom szczęki opadały, kiedy spotykali kobietę, która znała się na kotłach lepiej od nich. Jasne, że wielu próbowało traktować mnie jak zagubioną dziewuszkę, ale szybko przekonywali się, że nie tędy droga. Prowadzę merytoryczne rozmowy, flirty natychmiast ucinam – Beata podkreśla z dumą, że w pracy szła jak burza. Zarabiała dla firmy dużo więcej niż niektórzy koledzy.

Prezes nie mógł się jej nachwalić. Powierzał jej trudne zadania, nieraz sugerował, że byłaby świetnym szefem sprzedaży. Dwa lata temu Beata spodziewała się upragnionego awansu. Tymczasem dostał go jej kolega. Mniej doświadczony, a w dodatku osiągający gorsze wyniki. – Rozgoryczona poszłam do prezesa spytać dlaczego. Coś tam bąknął, odwrócił wzrok. Zacisnęłam zęby. To nie koniec świata, będzie następne rozdanie – myślałam. Ale znowu promocję otrzymał ktoś inny. Wtedy stwierdziłam, że to nie przypadek. Na firmowej imprezie kierownik kadr trochę podpił i po przyjacielsku udzielił mi reprymendy. „Naiwna jesteś, jeśli myślisz, że zrobią babę dyrektorem w tej branży. Trzeba było karierę w kosmetykach robić, nie w ciepłownictwie”...

Byłam oburzona, ale myślę, że powiedział prawdę. Dalej w tej firmie nie zajdę, choć nikt tego głośno nie przyzna. Nie wiem, co zrobić. Za dużo zainwestowałam serca i wiedzy, by teraz po prostu odejść. Z drugiej strony mam przed sobą wiele lat pracy i chciałabym się rozwijać.

Prezes czy mama?

Pod względem równości płci jesteśmy w tyle nie tylko za krajami skandynawskimi czy Szwajcarią, które od lat plasują się na szczycie tabeli, ale również za Burundi, Mozambikiem, Filipinami czy Nikaraguą. W raporcie Gender Global Gap, Polska znalazła się na 54. miejscu ze 136 badanych krajów.

Raport ten porządkuje państwa na podstawie wskaźników w czterech obszarach: szans na rynku pracy, dostępu do edukacji, służby zdrowia i udziału w życiu politycznym. W naszym kraju różnice między kobietami a mężczyznami w tych dziedzinach zmniejszają się bardzo powoli. W dostępie do opieki zdrowotnej nie zanotowano poprawy od 2006 roku, a możliwości kobiet w sferze polityki uległy tylko nieznacznemu polepszeniu.

Jednak na rynku pracy sytuacja kobiet wygląda wciąż znacznie gorzej niż mężczyzn. Choć na uczelniach studiuje więcej dziewcząt, większość z nich wybiera kierunki humanistyczne. Są to zawody tradycyjnie postrzegane jako żeńskie, a więc gorzej opłacane i mniej cenione. Profesje, do których rekrutuje się absolwentów wydziałów ścisłych, gdzie większość to mężczyźni, są lepiej wynagradzane i cieszą się większym prestiżem. A ponieważ prowadzenie domu i wychowanie dzieci wciąż nie jest uznawane za pracę, lecz oczywiste świadczenia na rzecz rodziny, matki z trudem dają sobie radę z natłokiem obowiązków.

Wykształcone panie wciąż statystycznie mniej zarabiają nawet na równorzędnych posadach. Im wyższe stanowisko, tym różnica w płacach dla kobiety i mężczyzny jest większa. Na najwyższych szczeblach kariery (prezes zarządu, dyrektorzy firm) sięga nawet 30 proc. Z tych m.in. powodów w męskich rękach jest większość własności prywatnej i zasobów finansowych.

Polacy są zgodni co do tego, że kobiety i mężczyźni powinni mieć równe prawa. Tak sądzi 97 proc. z nas. Rzeczywistość wygląda inaczej. 44 proc. uważa, że w naszym kraju kobiety są dyskryminowane.

Media niepotrzebnie rozdmuchały sprawę

Agnieszka Sosińska - socjolożka, działaczka i badaczka społeczna

Dlaczego dyskusja o gender wywołała tak silne emocje?

Agnieszka Sosińska: Ten temat został przez część mediów przedstawiony jako coś groźnego, zagrażającego społeczeństwu. Takiemu podejściu sprzyja obco brzmiące słowo „gender”, oznaczające płeć społeczno-kulturową.

To pojęcie jest jednak od dawna znane w środowiskach akademickich i wśród specjalistów zajmujących się koordynacją projektów Unii Europejskiej. Nauka o gender nie pojawiła się przecież wczoraj, tylko w latach 60. ubiegłego wieku. Ale ten termin nie był do tej pory używany w publicznych debatach w Polsce. A kiedy słyszymy nieznane pojęcie, jesteśmy bardziej skłonni uwierzyć w pierwszą lepszą definicję, jaką napotkamy.

Jeżeli natrafimy na nią w tabloidzie, który z założenia nastawiony jest na wywołanie sensacji, to wielu uwierzy, że gender jest zagrożeniem dla rodziny i wartości moralnych. Nie będą już szukać dalszych wyjaśnień, zgłębiać tematu, studiować tekstów naukowych.

O.: Z gender zrobiono straszak, który ma zachwiać podstawami życia społecznego. Bo boimy się wszystkiego, co nowe?

A.S.: Z nowych idei, zwłaszcza takich, które wymagają zmiany sposobu myślenia, łatwo jest uczynić straszak. Szczególnie w czasach kryzysu, kiedy na co dzień towarzyszy nam niepewność, jesteśmy bardziej skłonni uwierzyć w potencjalne zagrożenia – prawdziwe lub zmyślone.

Nie ma co kryć, że wielu osobom nie podoba się fakt, że społeczne role kobiet i mężczyzn się zmieniają. Kobiety coraz częściej są głównymi żywicielami rodzin, mamy więcej rozwodów, małżonkowie dzielą obowiązki bardziej po partnersku.

Osoby konserwatywne, z tradycyjną wizją rodziny, mogą uznać takie zmiany za ciężkie do zaakceptowania. Dodatkowo temat ten jest „podkręcany” przez media w celu wywołania kontrowersji i przeciwstawiania sobie obozów o skrajnie różnych poglądach. W takich warunkach trudno mówić o merytorycznej i konstruktywnej dyskusji. W tej sprawie zabrakło rzeczowych argumentów, spokojnych rozmów, chęci zrozumienia poglądów drugiej strony czy prób osiągnięcia kompromisu. Niestety, media stawiają na antagonizmy i emocje.

Olivia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas